Skoro swego czasu wybrałam się do kina na „Testosteron”, nie mogłam przeoczyć żeńskiej odpowiedzi w postaci filmu „Lejdis”. Nie dość, że zachęciła mnie doborowa obsada, pełna pięknych kobiet i przystojnych (ehm) facetów, to jeszcze pora roku sprzyja ciepłym filmom, pełnym dobrego humoru i błyskotliwości – a takim w moich wyobrażeniach miały być „Lejdis”.
Przyznam, że szłam do kina z pozytywnym nastawieniem i bałam się, czy produkcja mnie nie rozczaruje. Jak się okazuje, niepotrzebnie, gdyż film idealnie spełnił swoją funkcję i okazał się jak dla mnie, prawdziwym hitem. Po wyjściu z kina, żałowałam, że nie mogę pójść na niego drugi raz – może wtedy dopatrzyłabym się jakichś minusów?
Komedia jest do bólu kobieca, a przez to wyjątkowo seksowna i fascynująca. Męska część widowni twierdziła, że w wielu momentach nie do końca logiczna, ale przecież kobieta i logika nie zawsze idą w parze. Cięte riposty, przezabawne teksty, oryginalne nazewnictwo – to znak rozpoznawczy „Lejdis”. Historia prawdziwej przyjaźni, doprawiona szczyptą ostrych słów, powalających sytuacji i kreatywności głównych bohaterów.
Oby dla początkujących randkowiczów, film nie stał się inspiracją – znajduje się w nim bowiem całkiem sporo wymówek, które z powodzeniem można zastosować w stosunku do swojej partnerki. Ja, poważnie się zastanowię, nim puszczę ten film swojemu Mężowi ;-)
Przyjemnie było zobaczyć Tomasza Kota w roli nieśmiałego, zakochanego Istvana, a Annę Dereszowską jako pełną seksapilu pożeraczkę męskich serc. Absolutnie zaskoczyła mnie rola Izabeli Kuny w roli Gośki, która ponad wszystko pragnie dziecka – nie spodziewałam się, że tak bardzo spodoba mi się jej nowa kreacja.
Na klimat filmu składa się wiele czynników – w tej produkcji nie zawiódł żaden z nich. Jak dla mnie, wszystko było na swoim miejscu. Serdecznie polecam kobietom, które pragną sobie poprawić nastrój – uwierzcie, nie tylko my mamy sercowe problemy ;-)
Informacje o filmie można znaleźć na: www.lejdis.pl
Fot. lejdis.pl
Karolina Małgorzata Górska