Jak stworzyć bohatera wszech czasów? Wystarczy połączyć jego charakter z odpowiednim aktorem. - Nie musiałem się do tej roli jakoś specjalnie przygotowywać – komentuje swój udział w nowej produkcji Harrison Ford. I nic dziwnego! Amerykański aktor kreował postać Indiany Jonesa przez ponad cztery dekady! Pierwszy raz pojawił się na ekranie w 1981 roku („Poszukiwacze zaginionej arki” w reżyserii Stevena Spielberga). Wszyscy bardzo dobrze znają ten niegasnący błysk w oku i szelmowski uśmiech, gdy sprytny pomysł przebiegnie mu przez głowę. Indiana w wykonaniu Forda dokonuje na ekranie rzeczy niemożliwych – czasem dzięki swojej niezwykłej sprawności, częściej jednak dzięki ogromnemu łutowi szczęścia. To sprawia, że widzowie się z nim łatwo utożsamiają.
Żadne inne filmy przygodowe nie mają tak zaskakującej, wciągającej fabuły i niespodziewanych zwrotów akcji. - Kochamy Indianę Jonesa, ponieważ kochamy kino: radość płynącą z oglądanych przygód, ciąg przyczynowo-skutkowy, elementy wywołujące zdarzenia. Wszystko to razem tworzy mieszankę wybuchową, jaką jest ten film” – komentuje reżyser, James Mangold.
W najnowszej części Indiana Jones próbuje przejść na emeryturę. Czy pejcz, fedora, skórzana kurtka i rewolwer pójdą w odstawkę? Wygląda na to, że nie:
Premiera filmu „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” już 30 czerwca!
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe