Banderas w „Bólu i blasku” zrywa z wizerunkiem latynoskiego lowelasa i pokazuje swoją najdojrzalszą twarz. Odbierając statuetkę dla Najlepszego Aktora na tegorocznym Festiwalu w Cannes, Banderas ze łzami w oczach mówił:
Kocham Pedro – jest moim mentorem i mistrzem. Gram w filmach od 40 lat. To trudny zawód, pełen bólu. Ale zdarzają się chwile blasku i chwały. To jest właśnie ta chwila.
Pedro Almodóvar znany jest z doprowadzania aktorów do granic ich możliwości. Nie inaczej było przy „Bólu i blasku”.
Czasami gdy z nim pracujesz, wydaje ci się jakby próbował cię zepchnąć z klifu, krzycząc „skacz!”.-mówi Banderas.
Krytycy wymieniają go jako głównego pretendenta do Oscara w kategorii Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy. Do roli w „Bólu i blasku” musiał zapomnieć o wszystkim, czego wcześniej się nauczył przy amerykańskich produkcjach.
Jak Banderas stał się gwiazdą kina?
Aktor wiele zawdzięcza Pedro Almodóvarowi. Młody Antonio w połowie lat 80. szukał swojego miejsca w budzącej się po latach reżimu generała Franco Hiszpanii. Zanim trafił do przemysłu filmowego dorabiał jako kelner i model. Pewnego dnia w jednej z kawiarni zaczepił go mężczyzna z bujną fryzurą. Masz taką romantyczną twarz, powinieneś grać w filmach, powiedział 30-letni Pedro Almodóvar.
Tak zaczęła się dla Banderasa jedna z najważniejszych znajomości w życiu zawodowym i prywatnym. Zadebiutował w 1982 roku w „Labiryncie namiętności” Almodóvara oraz „Sztucznych rzęsach”, wyprodukowanych przez hiszpańskiego mistrza. Od tego czasu współpracowali ze sobą przy 10 filmach, a Banderas stał się dzięki niemu hiszpańską supergwiazdą.
Najnowszy film Pedro Almodóvara pt. „Ból i blask” w kinach od 30 sierpnia.
fot. Materiały prasowe