- Jakiż on jest podobny do wuja Oscara! – miała zakrzyknąć na widok złotej figurki pracownica biblioteki Akademii, Margaret Herrick.
Przypadkiem usłyszał to hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky, któremu nazwa przypadła do gustu i kilka razy użył określenia „Oscar” w swoich artykułach. Nazwa chwyciła, bo do tej pory Akademia używała złożonych nazw, które nie wpadały w ucho jak: "złote trofeum", " Academy Award of Merit" czy "żelazny człowiek".
Ponieważ nie było innych propozycji, statuetka nosi nazwę Oscar do dziś.