Catherine Deneuve i Gerard Depardieu w filmie "Żona doskonała"

"Żona doskonała" fot. Gutek Film
Żona doskonała" to triumfalny powrót Franćois Ozona do lekkiej, komediowej konwencji, dobrze znanej z jego największego przeboju "8 kobiet". W rolach głównych występują Catherine Deneuve i Gerard Depardieu.
/ 01.04.2011 10:40
"Żona doskonała" fot. Gutek Film

Suzanne (Catherine Deneuve) jest żoną bogatego przemysłowca, który żelazną ręką kieruje fabryką parasolek. Swoją żonę sprowadził do roli uległej pani domu, która skrzętnie wypełnia codzienne obowiązki i służy mu jako luksusowa ozdoba.
Pewnego dnia pracownicy fabryki buntują się przeciwko szefowi i biorą go za zakładnika. Nagle rodzinne i biznesowe sprawy spadają na barki Suzanne, która ku zaskoczeniu wszystkich ujawnia nieznane dotąd oblicze swojej kobiecości - energiczne, przebojowe i zniewalające. Przy okazji na światło dzienne wychodzi wiele skrzętnie skrywanych rodzinnych tajemnic...

Wywiad z Catherine Deneuve

- Franćois Ozon odezwał się do Pani  w sprawie „Żony doskonałej” we wczesnym stadium prac nad filmem.
Catherine Deneuve:
Tak, podobnie jak w przypadku „8 kobiet”. Od początku do samego końca byłam zaangażowana w projekt. Lubię tak pracować: pozwala mi to dogłębnie zrozumieć film, podzielić się opiniami, przedyskutować to i owo. Starałam się podążać w kierunku, który wyznaczył Franćois. On potrafi bardzo klarownie wyjaśnić, co chce osiągnąć. Niektórzy aktorzy zaczynają pracę dopiero po ukończeniu scenariusza, ale ja wolę zaangażować się nieco wcześniej. Potrzebuję informacji z wielu źródeł, by ukształtować postać, nie potrafię stworzyć jej sama, tuż przed zdjęciami. Mam oczywiście pomysł na rolę, ale potrzebuję konkretów, na których mogę ją zbudować.

- Jak Pani zareagowała na tę propozycję?
Catherine Deneuve:
Znałam twórczość Jacqueline Maillan, choć nie akurat tę sztukę Barilleta i Grédy’ego, której do tej pory nie czytałam, ani nie widziałam. Ale gdy Franćois powiedział mi, że chciałby nakręcić jej adaptację, uznałam to za świetny pomysł. Po pierwsze, dlatego, że ma wspaniały talent do dekonstrukcji i wiedziałam, że opatrzy tę „bulwarową” (nie uważam tego słowa za pejoratywne) sztukę dużą dozą ironii i nowoczesnym, wnikliwym spojrzeniem. Z łatwością wyobraziłam sobie, co może zrobić z takim tematem. A po drugie, cieszyłam się na kolejną okazję współpracy. Szybko stworzył zabawny, pełen energii scenariusz nawiązujący do dzisiejszej pozycji kobiet w społeczeństwie. Oczywiście, co nieco się zmieniło przez te 30 lat, ale nie tak znowu wiele. Sztuka rozgrywa się w latach 70., ale wiele wydarzeń, które opisuje, ma miejsce i dziś: strajki, szefowie brani na zakładników, pozbawione władzy kobiety – w każdym razie w porównaniu z mężczyznami... Ta walka potrwa jeszcze wiele lat.

- Pani bohaterka angażująca się w politykę przywodzi na myśl SégolŹne Royal.
Catherine Deneuve:
Podczas kręcenia filmu przez moją głowę przemykało wiele różnych przykładów i obrazów, zależnie od sytuacji. Nie ujawnię, co to były za osoby i jakie historie, żeby nie zakłócać ani nie trywializować przekazu filmu. Ale jedno jest pewne: inspirowały mnie historie wielu różnych osób.

- W latach 70. była Pani mocno zaangażowana w ruch feministyczny. Podpisała pani „Manifest 343 suk” apelujący o prawo do aborcji.
Catherine Deneuve:
Nie pomyślałam o tym podczas kręcenia filmu, ale tak – to także część mojej osobowości. Kiedy JoĎlle, moja filmowa córka, mówi mi, że nie przerwie ciąży, od razu wracam wspomnieniami w tamte czasy. Ciąża, niedostępność aborcji, niemożność odejścia od męża... Pamiętam, jak powszechne były wówczas te dylematy. Współczesne młode kobiety mają te podstawowe prawa od zawsze, nie zdają sobie sprawy z tego, jak ogromne zmiany zaszły 30 lat temu. To wszystko zdarzyło się w błyskawicznym tempie.

- Jak przebiegło Pani ponowne spotkanie z Franćois Ozonem?
Catherine Deneuve:
To, że już razem pracowaliśmy, znacznie ułatwiło sprawę. Nie musieliśmy tracić czasu na poznawanie się. A to dobrze, bo byłam nieco zaniepokojona grafikiem zdjęć, zwłaszcza, że występowałam w niemal każdej scenie. Zdjęcia miały szybkie tempo, odzwierciedlające rytm samego filmu. Franćois nie marnuje czasu, nigdy nie trzeba na niego czekać. Jest energiczny, skupiony, inteligentny, wnikliwy i pełen życia. A jednocześnie bardzo skrupulatny. Czułam, że dobrze się zgraliśmy. Film miał świetny scenariusz i przemyślaną konstrukcję, ale w jej ramach Franćois pozostawiał aktorom wiele swobody. Podeszłam do tego projektu z wielkim zaangażowaniem. Czułam, że biorę udział w wartościowym przedsięwzięciu.
Poza tym kręciliśmy film w Belgii. Zdjęcia poza Paryżem zawsze są ciekawszym doświadczeniem. Ekipa spędza razem znacznie więcej czasu, niż gdyby każdy codziennie wracał po pracy do domu. Pojawia się duch współpracy. Praca na planie była radosna i intensywna. Mieliśmy cudowną belgijską ekipę. Po zakończeniu zdjęć ze smutkiem się rozstawaliśmy. Atmosfera na planie to czynnik, którego nie da się przewidzieć. W dużym stopniu zależy od reżysera i ekipy. A jest kluczowa dla powodzenia projektu, zwłaszcza w przypadku komedii, która potrzebuje pewnego rodzaju lekkości i figlarności. Chociaż muszę przyznać, że z perspektywy czasu tempo zdjęć wydaje mi się wręcz zabójcze!

- Ma Pani niezwykłą umiejętność nadawania postaci powagi. Suzanne budzi nasze rozbawienie, ale potrafi nas także wzruszyć.
Catherine Deneuve:
Tak, wielkie emocje mieszają się tu z komedią. Zależało mi na szczerości, dlatego moja postać zachowuje się naturalnie. Długo o tym rozmawialiśmy z Franćois. Starałam się uniknąć popadania w sztuczność, zachować autentyczność, pozostawić miejsce na empatię dla bohaterki, oddać jej udręczenie życiem u boku despotycznego męża. Dzięki temu jej sukces odczuwamy jako zwycięstwo, cieszymy się, gdy bierze odwet na tyranie.


- Styl ubierania Suzanne zmienia się wraz z rozwojem fabuły. Czy to pomogło Pani wczuć się w rolę?
Catherine Deneuve:
Jak najbardziej. Mam podobne doświadczenie z pracy nad filmem Benoit Jacquota „Princesse Marie”. Kiedy przykłada się dużą wagę do kostiumów, postać zmienia się w podświadomy sposób, ubiór wpływa na jej zachowania. Pascaline Chavanne to wspaniała projektantka kostiumów. Jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na ten temat: bardzo rzetelnie się przygotowuje, a potem daje szereg możliwości do wyboru. Wraz z rozwojem fabuły styl ubierania się mojej bohaterki nabiera dużego znaczenia, a to bardzo pomaga przy kreowaniu roli tak nietypowej dla mojego emploi, jak postać Suzanne. Na początku zdjęć nic nie było ustalone, ale podczas przymiarek wszystko się wyklarowało: ustaliliśmy, które kroje i kolory zdają egzamin. Pragnęliśmy, by Suzanne ubierała się zgodnie z ówczesną modą, ale miała własny styl. Szukaliśmy kostiumów zabawnych, ale zarazem wiarygodnych.

- Najbardziej niezwykłym strojem Suzanne jest czerwony dres, który nosi na początku filmu, jeszcze jako potulna burżuazyjna pani domu.
Catherine Deneuve:
Został uszyty według wzoru z lat 70., z oryginalnego materiału z tamtej dekady. Ten ubiór wskazuje kierunek, w którym podąży nasza bohaterka, choć nadal ma wałki we włosach. Te wałki były moim pomysłem na zrównoważenie nowoczesnego wydźwięku dresu. Gdyby miała na włosach sportową opaskę, sprawiałaby wrażenie wyzwolonej zamożnej kobiety, którą jeszcze wtedy nie była. Potrzebowaliśmy w pierwszej scenie jakiegoś dziwacznego elementu, który nada filmowi ton.

- To Pani kolejna współpraca z Gérardem Depardieu.
Catherine Deneuve:
Graliśmy razem w wielu filmach. Czuję się z nim na planie bardzo swobodnie. Bezgranicznie go uwielbiam i podziwiam. To aktor, który poświęca swoim partnerom filmowym dużo uwagi i obdarza ich ogromnym ciepłem. Do tego jest zabawny i… bardzo niecierpliwy. Nie lubi prób, woli kręcić, chce wszystko przyspieszyć. Na szczęście Franćois ma tę samą tendencję. Myślę, że granie związkowca sprawiło Gérardowi wielką frajdę. Był stworzony do tej postaci, grał ją z ogromną swobodą. Franćois brał pod uwagę niezwykłą charyzmę Gérarda już podczas pisania scenariusza. Wiedział, że obsadzenie go w tej roli doda filmowi charakteru.

- Natomiast z Fabrice’em Luchinim współpracuje Pani po raz pierwszy.
Catherine Deneuve:
Styl gry aktorskiej Gérarda jest bezpośredni i intuicyjny, a Fabrice poświęca wiele czasu na przygotowania do roli. Na plan przyjeżdża z idealnie opracowanymi zachowaniami postaci w każdej sytuacji. Przede wszystkim jest aktorem teatralnym. Z Gérardem całą scenę można w ostatniej chwili zmienić. Z Fabrice’em to nieco bardziej skomplikowane, bo posługuje się zupełnie inną techniką niż Gérard. Jest szalenie inteligentny i budzi ogólny respekt. Jego Pujol jest przezabawny. Skrajnie nerwowy, wybuchowy, porywczy, a jednak pod koniec mu współczujemy, kiedy zdaje sobie wreszcie sprawę, że nikt nie jest niezastąpiony, nawet on. Żaden z niego magnat!

- „8 kobiet” i „Żona doskonała” to adaptacje sztuk teatralnych należących do bardzo różnych gatunków.
Catherine Deneuve:
Tak, dla mnie stanowią wręcz przeciwieństwo. Po pierwsze, „8 kobiet” w całości nakręcono na jednym planie zdjęciowym, a „Żona doskonała” – w wielu plenerach. Prezentują dwa odmienne rodzaje historii, a przede wszystkim w „8 kobietach” pojawia się znacznie mniej emocji. Film skupia się na innych sprawach: współpracy aktorek, relacji matka-córka. Ma znacznie lżejszy, bardziej figlarny ton.

- Choć nie gra Pani w teatrze, nie obawia się Pani teatralnych ról w kinie.
Catherine Deneuve:
Tak, bo kino i teatr to zupełnie różne światy. Film pozostaje filmem, nawet gdy aktorzy grają teatralnie. W teatrze przeraża mnie jedność miejsca; to, że wszystko musi być zaplanowane i postanowione przed spektaklem. Wszystko jest przygotowane, a aktor co wieczór powtarza to samo. Mam z tym problem, podobnie jak z tremą, byciem w centrum uwagi na scenie przed publicznością. Nie wyobrażam sobie pracy w teatrze.

Zobacz zwiastun filmu:



W filmie występują:
Gerard Depardieu jako Maurice Babin
Catherine Deneuve jako Suzanne Pujol
Jérémie Régnier jako Laurent Pujol
Judith GodrŹche jako JoĎlle
Karin Viard jako NadŹge
Fabrice Luchini jako Robert Pujol


"Żona doskonała", Reżyseria: Francois Ozon, Dystrybucja: Gutek Film, Premiera: 1 kwietnia 2011

Redakcja poleca

REKLAMA