Wielkimi krokami zbliża się koniec roku, a wraz z nim czas wielkich podsumowań. Który film okazał się tym najlepszym? Kto stworzył najlepszą kreację aktorską? Kto skomponował najlepszą muzykę? Czyje efekty specjalne będą nam się śnić po nocach?
Choć do gali wręczenia Nagród Akademii Filmowej pozostały jeszcze trzy miesiące, w Hollywood już wytypowano parę, która poprowadzi ceremonię. Gospodarzami zeszłorocznej gali byli Steve Martin i Alec Baldwin. W tym roku producenci wybrali Anne Hathaway i Jamesa Franco, będących ich zdaniem ucieleśnieniem nowego pokolenia hollywoodkich ikon.
Anne Hathaway ma za sobą dosyć słaby rok. Wystąpiła w komediach "Walentynki" oraz "Miłość i inne używki" (na ekranach polskich kin dopiero 11 lutego), a także w produkcji Tima Burtona "Alicja w Krainie Czarów", w której wcieliła się w Białą Królową. Wyglądała ślicznie, lecz była zbyt wytworna i za mało ekscentryczna jak na ten pokręcony świat.
James Franco ma na swoim koncie niewielki udział w przewrotnej komedii "Nocna randka", jak również wielkim przeboju "Jedz, módl się, kochaj" oraz główną rolę w dramacie Danny'ego Boyle "127 godzin", który polscy kinomaniacy zobaczą dopiero w lutym. Obraz Boyle'a już teraz zbiera pozytywne recenzje. Franco ma duże szanse na nominację w kategorii Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy. Jeśli mu się poszczęści, będzie drugim po Davidzie Nivenie gospodarzem - zwycięzcą. W 1959 roku David Niven był bowiem jednym z prowadzących 31. ceremonię wręczenia Oscarów, co nie przeszkodziło mu znokautować Paula Newmana, Tony'ego Curtisa, Sidney'a Poitier oraz Spencera Tracy i odebrać statuetki dla Najlepszego Aktora Pierwszoplanowego w obrazie "Osobne stoliki".
O tym, czy Anne Hathaway i James Franco sprawdzą się w roli prowadzących przekonamy się 27 lutego. Zanim jednak do tego dojdzie, już 25 stycznia poznamy pełną listę nominowanych.
Fot. PR Photos
