„Zmierzch" - We-Dwoje recenzuje
„Isabella Swan to szukająca swego miejsca w świecie, zagubiona nastolatka, cicha marzycielka. Kiedy poznaje przystojnego, błyskotliwego i intrygującego Edwarda Cullena nie zdaje sobie sprawy, że znajomość ta wstrząśnie jej życiem i zmieni je na zawsze. Zrealizowana z rozmachem historia o zakazanym, burzliwym i niebezpiecznym romansie młodego wampira i śmiertelniczki.”

- Urszula Skirtun
„Isabella Swan to szukająca swego miejsca w świecie, zagubiona nastolatka, cicha marzycielka. Kiedy poznaje przystojnego, błyskotliwego i intrygującego Edwarda Cullena nie zdaje sobie sprawy, że znajomość ta wstrząśnie jej życiem i zmieni je na zawsze. Zrealizowana z rozmachem historia o zakazanym, burzliwym i niebezpiecznym romansie młodego wampira i śmiertelniczki.”
„Zmierzch” to jedna z najbardziej oczekiwanych premier filmowych sezonu. Ekranizacja powieści Stephenie Meyer przyciągnęła do kin rzesze nastoletnich fanek. Jednak nie tylko. Wśród widzów można było napotkać zakochane pary – w końcu to film o miłości, ale zawiera także pewną dawkę fantastyki, grozy, odrobinę kina akcji i szczyptę humoru, więc każdy pewnością znalazł coś dla siebie. Na widowni nie brakowało także kobiet w różnym wieku, w których po cichu domyślałam się niepoprawnych marzycielek lub zapalonych czytelniczek, które – tak jak ja – przyszły skonfrontować ekranizację ze swoimi wyobrażeniami po lekturze „Zmierzchu” Meyer.

Przyznaję, początki były trudne. W pierwszych scenach Edward Cullen nieco mija się z moim wyobrażeniem piękna, Carlisle jest aż przesadnie blady, a nade wszystko drażni mnie Kristen Stewart odtwarzająca rolę Belli, ze swoją nienaturalną grą aktorską.
Trzeba przyznać, że pani Hardwicke spisała się świetnie, wiernie odtwarzając treść książki. Szkoda może tylko dwóch rzeczy: niewykorzystanego potencjału postaci Alice, która wprowadza do filmu dużo humoru i uroku, oraz zaburzonych proporcji – końcowa część książki, w której rozgrywają się najciekawsze wydarzenia, została w filmie niemiłosiernie skrócona. Tym sposobem filmowy „Zmierzch” jest wyłącznie filmem o miłości między wampirem a śmiertelniczką, podczas gdy w książce mamy znacznie więcej akcji... Szkoda. Mimo to film wart jest obejrzenia. Polecam zwłaszcza czytelnikom powieści Meyer – książka książką i wyobraźnia wyobraźnią, ale niektóre sceny naprawdę warto zobaczyć na ekranie!
Urszula Skirtun