Jak podają media, do posłowania szykują się nam aż trzy przedstawicielki rodziny Gosiewskich. Na listach PiS-u znajdzie się matka Przemysława Gosiewskiego - Jadwiga, jego pierwsza żona Małgorzata i wdowa po Gosiewskim, Beata. Wszystkie trzy obiecują odnaleźć prawdziwą prawdę o katastrofie w Smoleńsku.
I pewnie wszystkie trzy się dostaną, bo też prezes Kaczyński zapewnia im wysokie, znajdujące się najprawdopodobniej w pierwszych trójkach miejsca na liście. Jadwiga Gosiewska startować ma na posła z okręgu koszalińskiego, Beata Gosiewska w świętokrzyskim a Małgorzata w warszawskim. Wkrótce więc przybędą nam trzy nowe reprezentantki narodu, wszystkie o wspólnej przeszłości i jednym nazwisku. Pozostaje jedynie rozważyć czy choć jedna z nich ma kompetencje do sprawowania władzy i stanowiska. Jedynie Małgorzata Gosiewska posiada doświadczenie pochodzące z pracy w mazowieckim sejmiku wojewódzkim. Matkę i wdowę po Przemysławie Gosiewskim poznaliśmy dopiero po feralnym 10 kwietnia, po którym obie stały się częstym gościem mediów i orędowniczkami tezy o zamachu. Te tezy będą najprawdopodobniej jedynym motywem przewodnim ich kadencji, bo poza chęcią pobierania monstrualnej pensji, nie jestem w stanie wymyśleć innego powodu do kandydowania. Będzie więc krzyk, pomstowanie i dużo teatralnych gestów. Czyli jak zawsze.
„Proszę was jako matka, byście nie głosowali na ludzi, którzy spowodowali śmierć naszych bliskich, żeby oni wiedzieli, że naród im nie wybaczy i żeby zostali ukarani. Gdyby się okazało, że będą rządzić Polską ci, którzy nie dopilnowali tego lotu, którzy spowodowali takie nieszczęście, to nieszczęście się będzie procentować” – tak oto przemawiała ostatnio na Jasnej Górze Jadwiga Gosiewska. Towarzyszyli jej najbliżsi oraz najbardziej przychylne media: Nasz Dziennik czy też Telewizja Trwam. Nie zabrakło też wielbicieli tych radykalnych prawicowych mediów, a tych, jak wiadomo nie braknie. Świat już dawno udowodnił, że na teorię spiskową zawsze znajdą się amatorzy. Wszyscy z nich pewnie wybiorą Gosiewską do Sejmu, a ich głosy wystarczą. Przepustka posła da też Beacie Gosiewskiej stały dostęp do mediów, gdzie będzie mogła za nasze pieniądze opowiadać kolejne dyrdymały o rosyjskim zamachu i uknutym przez Tuska spisku. I tak przez całą kadencję. A my będziemy jej płacić. Szkoda tylko, że Polacy najchętniej zostawiliby już za sobą całą tragedię smoleńską i zdecydowanie woleliby aby posłowie zajęli się ich realnymi problemami. Tych zwykłym ludziom nie brakuje. Kilkanaście tysięcy pensji i brak możliwości zwolnienia z pracy robi jednak swoje. Upragniony mandat to niestety coraz częściej przepustka do gadania głupot. A to wszystko się nie kończy. Rodzina Gosiewskich nie jest tutaj niestety jedyna, tak samo jak nie tylko PiS wkłada na swoje listy kompletnie nieprzygotowanych merytorycznie, ale za to znanych reprezentantów. Na liście PSL-u ma się znaleźć Kozakiewicz. Podobno u SLD ma wystartować Marta Szulawik. Napieralski dał też zielone światło do kandydowania, chcącym ponownie dorwać się do głębokiego sejmowego koryta Millerowi i Oleksemu. Palikot na swoje listy włożył … Liroya. Ten przynajmniej ma marne szanse dostania się do Sejmu, bo partia Janusza Palikota raczej nie przekroczy progu wyborczego. Autora słynnego „Scyzoryka” nie zobaczymy więc pewnie w roli posła. Ale wielu innych klaunów na pewno nie zabraknie. Wolelibyście rapera, starych komunistycznych wyjadaczy, czy jednak codzienną, serwowaną uparcie porcję spisku smoleńskiego?
Fot. mwmedia