Sejm przegłosował kolejną podwyżkę. Posłowie byli zgodni. Podwyżka się należy. Szkoda tylko, że zgodność przy dawaniu większej ilości pieniędzy nie dotyczy zwykłych, statystycznych podatników. Otóż posłowie podwyżkę dali sobie samym. Na prowadzenie własnego biura. Nowiutkie, dodatkowe 500 złoty miesięcznie powędruje do nich już wkrótce.
Przedstawiciele kolejnych frakcji politycznych umotywowali swoją decyzję wzrastającymi kosztami administracji oraz koniecznością większego wynagrodzenia pracowników biur poselskich. A przecież oni muszą być bliżej ludzi i mieć więcej biur! Argumentowali też wzrastającymi kosztami po wprowadzeniu większego VAT-u oraz inflacją. Zgodnie twierdzili, że podwyżka jest najnaturalniejszą rzeczą pod słońcem. Miło widać, że po tylu latach kłótni i czarnej polityki, nasi posłowie w końcu mówią jednym głosem. Chyba mało kto myślał, że coś takiego będzie miało miejsce. A jednak! Wszystko wskazuje, że sami wierzą w to co mówią, wypierając bijącą po oczach obłudę własnych stwierdzeń.
Bo skoro wszystkim dotkniętym przez większy VAT należą się podwyżki, trzeba je dać! Nie tylko tym zarabiającym krocie w sejmie, ale może tym, którzy od stycznia odczuli wzrost cen w swoich własnych kieszeniach. Ludziom, którzy za ciężką pracę dostają ustawowe 1386 złotych brutto, którzy mieszkają w urągających godności człowieka warunkach, płacąc za ten przywilej horrendalne czynsze. Rodzicom, których dzieci nie dostały się do państwowego przedszkola, którzy stają przed wyborem niebotycznie drogiej niani czy też równie drogiego prywatnego przedszkola. Emerytom, którym wmawiane jest, że rewaloryzacja świadczeń o nowe 20 złotych zmieni ich sytuację finansową. Rodzicom opiekującym się przewlekle chorymi dziećmi, dostającym za swoją ciężką pracę marne kilkaset złotych. Rencistom, którzy idą do przychodni piechotą, bo nie stać ich na bilet. Wszyscy chętnie wezmą pieniądze. Bo przecież wzrósł VAT. Bo przecież inflacja. Bo przecież się należy.
Wszystko to w świetle prawa. Ledwo co zmniejszone subwencje zostają tym samym osłodzone kilkoma stówkami. W końcu co to jest 11 tysięcy złotych na utrzymanie biura? Marne grosze najwyraźniej. Na zdrowie więc panowie posłowie. Odcięliście się już zupełnie od realnego życia. Dawajcie sobie kolejne dodatki i premie. Obrastajcie w piórka. W tym roku wybory. Znajdą się i tacy, co wam tego nie zapomną. Oby.