Statystyki są nieubłagane. Mimo kolejnych krzyżyków na przysłowiowym karku, dalej mieszkamy z rodzicami. Dane stawiają nas na czele najmniej samodzielnych Europejczyków. Szkoda tylko, że te suche fakty nie uwzględniają czynników społecznych. Bo przecież nie wszyscy z własnej woli odrzucają perspektywę samodzielności.
Ponad 80 procent Polaków po osiemnastym roku życia wciąż mieszka z rodzicami. Wśród 25-30laktów, w domu rodzinnym mieszka 30 procent kobiet i 44 procent mężczyzn. Ponad połowa młodych małżeństw nie mieszka na swoim, wybierając mniej komfortowe, ale za to znacznie bezpieczniejsze finansowo mieszkanie z rodzicami lub teściami. Opublikowane, kolejne już badania biura statystycznego Eurostat, stawiają Polaków niemalże na czele najmniej samodzielnych z Europejczyków. Za nami są jedynie Słowacy, Słoweńcy, Grecy i Bułgarzy. No i Włosi ale ci z zasady kochają swoją Mammę.
Szkoda tylko, że podane statystyki, nie analizują jednocześnie dlaczego młodzi ludzie nie mieszkają na swoim. Nie podają obrazu polskiego rynku pracy, gdzie młody, często bardzo dobrze wykształcony człowiek, dalej ma problemy ze znalezieniem stabilnego zatrudnienia. Ilu ludzi w pierwszej, drugiej czy nawet kolejnej pracy borykało się z problemem kolejnej umowy na zlecenie czy dzieło, podpisywanej z braku innych możliwości, w akompaniamencie szefa mówiącego, że na pewno następna umowa będzie już inna? Ilu z nich ma pensję podstawową, dostając dodatek (lub też nie) pod przysłowiowym stołem, pozwalając tym samym pracodawcy na obniżenie wysokości obowiązkowych składek, jednocześnie jednak niszcząc swoją wiarygodność jako potencjalnego kredytobiorcę? Ilu zgodziło się na pensję, często nie pokrywającą nawet podstawowych kosztów utrzymania, wierząc, że wkrótce dostaną podwyżkę, tymczasem jednak korzystając z pomocy ofiarnych rodziców?
Jest oczywiście kredyt. Nie bez powodu mówi się, że ten wiąże ludzi lepiej niż małżeństwo. Wzięcie w Polsce kredytu mieszkaniowego równa się dzisiaj z ogromnym ryzykiem i wieloletnim zobowiązaniem finansowym, które - nawet jeśli dzisiaj do zniesienia – jest ryzykiem na które nie wszyscy mają nerwy. Niechętne i wybredne bywają też same banki – one w końcu mogą sobie pozwolić na wybieranie tych bardziej pewnych klientów. Trzeba mieć stałą pracę i bezterminową umowę. Trzeba dobrze zarabiać, bo rata kredytu raczej nie zejdzie poniżej 1000 złotych. I pewnie wzrośnie, bo przecież nie można oczekiwać, że z biegiem lat wszystko pozostanie na tym samym poziomie.
Ale mieszkać gdzieś trzeba. Mimo dużych chęci na wygraną w lotto, sukces odnoszą tutaj tylko nieliczni. Jeśli już mamy drugą połowę to super – rata rozłożona na dwie osoby jest zawsze mniejsza. Jeśli jesteśmy sami – może warto poszukać czegoś na rynku wtórnym, czegoś nie koniecznie reprezentacyjnego, stanowiącego jednak własny, całkowicie niezależny od rodziców kąt. Powiedzenie „ciasne ale własne” też może mieć bardzo słodki wydźwięk. Lepiej już kupić niż bez końca wynajmować. A mamę i tatę możemy odwiedzać. Niech oni też zaznają w końcu jakiejś prywatności.