"Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi" - osoby LGBT, lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści również. Czterdzieści cztery organizacje chrześcijańskie tzw. "tęczowych" skierowało petycję do Papieża z prośbą o wsparcie, opiekę oraz śluby...
Wiara w odcieniach tęczy - temat ten niezwykle trudny na każdej płaszczyźnie, stawia kościół w surrealistycznej sytuacji wykazując niekonsekwencję postulatów i doktryn do dziś stosowanych u katolików. Tradycja zderzyła się z rzeczywistością dnia 10 czerwca - wtedy to organizacje chrześcijańskie "tęczowych" z ponad 23 krajów europejskich wysłały petycje do Benedykta XVI prosząc o nawoływanie do akceptacji, wsparcia i zezwolenia na legalne (względem kościoła) związki małżeńskie osób tej samej płci. Wszytko to zostało ugruntowane sensownymi argumentami przy okazji wykazując ogromne błędy i stawiając kolejne znaki zapytania względem doktryn chrześcijańskich i Watykanu. Do tej pory osoby homoseksualne oraz rozwodnicy stali na marginesie oferowanej pomocy przez sam kościół.
"Tęczowi" powinni pozostawać w celibacie lub poddawać się kontrowersyjnym terapiom reparatywnym. A faktem jest, że orientacji nie można zmienić ani obiecać jej "naprawy". Obie strony zamiast abstrakcji, muszą wysuwać wobec siebie realne postulaty. Homoseksualiści nie zmienią się w heteroseksualistów po terapii grupowej, a kościół nie zmieni ewangelii i postulatów. Wiarygodność jest najważniejszą cechą jaką należy bronić, lecz nie za każdą cenę. Skoro kościół dopuszcza białe małżeństwa oparte na przyjaźni to dlaczego nie może to być przyjaźń tych samych płci? To właśnie pytanie zadają organizacje chrześcijańskie LGBT i jest w tym trochę racji, jednak kościół również (uzasadnienie) ma podstawy twierdzić, że taka akceptacja stanie się przyzwoleniem do jawnej niewierności. Kolejnym zasmucającym faktem jest brak działań kościoła dla kar śmierci wykonywanych na homosekualistach w Iranie, podczas gdy niejednokrotnie stawał w obronie morderców.
"Dla nich wygląda to jak cicha nienawiść, niepisana pogarda, w której to ich miłość jest gorsza od mordowania bliźnich, a przecież nie każdy z nas jest taki jak postrzegają go homofobi - zboczony i zepsuty do szpiku kości. Często faktycznie skłaniamy się ku celibatowi, a w organizacjach dbamy o czystość relacji unikając fizyczności"- mówi Kamil z jednej z organizacji. Zaraz potem dodając, że seksualność nie krzywdzi i jest naszą naturą.
Jak więc pogodzić religię, wolność i równouprawnienie? To chyba niemożliwe, ale do złotego środka można zawsze w jakiś sposób dążyć. Na pewno kościół nie udzieli zezwoleń dla ślubów jednak może wspomóc i przygarnąć homoseksualistów do swoich progów. Nawoływać chrześcijan do przykazania - szanuj bliźniego swego jak siebie samego...
Faktem jest to, że ilość "tęczowych" nierośnie mimo mediów i dzisiejszej kultury przesyconej seksualnością. Faktem jest również to, że będąc w mniejszości są represjonowani, pozbawiani pewnych praw i często żyją w braku akceptacji, co powoduje u nich problemy w rozwoju osobowości. To owocuje spychaniem homoseksualizmu do podziemi i z czasem wypaczaniem ich miłości. Małżeństwa niezgodne z orientacją lub ucieczki w klasztory to jedne z nieszczęsnych przykładów tego zjawiska. Koło się zamyka, a złe nastawienie wciąż krąży przybierając na sile. List od LGBT nie jest poprawny politycznie, ale na pewno jest szczery i pełen nadziei, bo czy o niespełnionej miłości wobec Boga, a ukochanej osoby ma decydować fakt kogo tak naprawdę całujemy na dobranoc? Myślę, że jesteśmy na tyle cywilizowani, że każdy z nas jest w stanie wykrzesać z siebie odrobinę szacunku, by usiąść i porozmawiać na tematy, których nie poruszano od wieków...
P.S. Na szczęście to nie kościół zadecyduje o naszym zbawieniu.