Ćwierć miliona dla każdego członka rodziny smoleńskiej

Dwieście pięćdziesiąt tysięcy złotych dostanie każda osoba, której członek rodziny zginął feralnego 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Wypłata dotyczyć będzie nie tylko współmałżonków, dzieci, ale także rodziców. A wszystko pochodzić będzie z naszych pieniędzy.
/ 26.01.2011 19:04

Dwieście pięćdziesiąt tysięcy złotych dostanie każda osoba, której członek rodziny zginął feralnego 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Wypłata dotyczyć będzie nie tylko współmałżonków, dzieci, ale także rodziców. A wszystko pochodzić będzie z naszych pieniędzy.

Sprawa jest problematyczna. Nie ma wątpliwości, że komuś, kto stracił bliską osobę, żywiciela rodziny, często pogarsza się stratus materialny. Tak samo było z tymi, którzy 10 kwietnia stracili ojców, matki, dzieci. Oprócz wypłat z polis ubezpieczeniowych, medialny charakter katastrofy przyniósł dodatkowych darczyńców. Wśród nich znalazło się kilkanaście firm, które osieroconym dzieciom zdecydowało się wypłacać wysokie stypendia aż do momentu zakończenia przez nie nauki. Także politycy – w roku bądź co bądź przedwyborczym – chcąc na katastrofie urobić sobie jak najwięcej głosów, uchwalili wsparcie dla rodzin ofiar. Niebotyczna suma ćwierć miliona złotych ma być wypłacona niebawem.

Oburzyli się zwykli ludzie. Nie politycy, nie bogacze. Zwykli ludzie, którzy codziennie chodzą po ulicach i borykają się z całkiem zwyczajnymi problemami. Tacy, których oburza medialny show pod publikę i tacy, którzy codziennie są świadkami tragedii, tych znacznie mniej spektakularnych i mniej znanych, ale tak samo dramatycznych. Po raz pierwszy od dawna wypowiedziały się rodziny tragicznie zmarłych w katastrofie samolotu CASA, którzy cały czas walczą o uznanie ich straty. Padły propozycje przyznania jakichkolwiek odszkodowań rodzinom ofiar feralnego busa, w którym – tak przecież niedawno – zginęły 23 osoby. Rozdzwoniły się telefony do prowadzonych na żywo programów publicystycznych. Słuchacze co rusz przytaczali kolejne wypadki, takie na mniejszą skalę, jednak takie, gdzie śmierć była tragedią dla wielu innych, którzy przeżyli. Tych którzy nie mieli niestety szansy, aby mieć w rodzinie posła, znanego aktora, senatora czy prezydenta. Ci, którzy nie dostaną od państwa setek tysięcy złotych, bo takiego gestu nie zrelacjonują w mediach, a tym samym nie przysporzy to głosów w nadchodzących wyborach. Ci muszą radzić sobie sami. Jak zwykli ludzie.

Ci niezwykli, oprócz pieniędzy osiągają jednak jeszcze kolejne granice cynizmu. W wywiadzie dla jednego z głównych polskich tabloidów, Marcin Dubieniecki (mąż Marty Kaczyńskiej, znacznie częściej określający się mianem jej pełnomocnika) określił ćwierć miliona złotych odszkodowania jako niedostateczną sumę za śmierć teścia i teściowej. Trudno jest nie wywnioskować z tej wypowiedzi, że więcej pieniędzy pozwoliłoby jednak ukoić jego ból. W końcu czymże jest ćwierć miliona w obliczu zasiłków, jakie otrzymują ofiary innych wypadków? Czymże są miliony z ubezpieczeń wobec utraty jedynych żywicieli rodziny i dobytku? Proszę trzymać tak dalej panie Dubieniecki. W końcu wybory już wkrótce. Może dzięki temu ktoś na pana zagłosuje.

Fot. mwmedia

Redakcja poleca

REKLAMA