Dlaczego to robimy? Espresso i latte z pianką to tylko pretekst. Kawiarnia to społeczny teatr codziennych rytuałów, które dostrzegają nieliczni
Zamawiając espresso czy latte z pianką bierzemy udział w teatrze gestów, znaków i symboli. Czasem chciałabym, żebyśmy w świecie pędzącego konsumpcjonizmu, robiły po prostu coś „po nic”. Usiadły i napiły się kawy. Okazuje się jednak, że wszystko niesie ze sobą znaczenie. Wystarczy się tylko wnikliwie przyjrzeć.

W 1683 roku Jan III Sobieski broni przedmurza chrześcijańskiej Europy, a niedługo potem żołdacy wracają do swych domostw nie tylko z łupami, ale i ziarnami kawy. Jako „orientalna ciekawostka”, trafiają one na dwory magnatów, którzy budują wokół niepozornych „kuleczek” otoczkę ekskluzywności. Na ziemiach polskich tworzą się pierwsze rytuały picia aromatycznej kawy „po turecku”. Jednak dopiero w XVIII wieku kawiarnie zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu. W Warszawie, Krakowie, Wilnie i we Lwowie spotyka się w nich inteligencja, urzędnicy i artyści. Do tej pory zarezerwowane dla nielicznych rytuały parzenia i picia kawy stają się dostępne szerszej publiczności, a jednocześnie kawiarnie na stałe wpisują się w miejski krajobraz. I co ważne, pije się wtedy „kawę po wiedeńsku”, zananą inaczej melange, czyli espresso z mleczną pianką i odrobiną czekolady. Brzmi kusząco, prawda? Czasy się zmieniają, tak, jak pozycje w kawiarnianym menu, ale my wciąż bierzemy udział w tym spektaklu.
Kawiarnia oczami psychologa
Kawiarnie zazwyczaj niosą pozytywne skojarzenia. Pijąc kawę, lemoniadę, czy przegryzając smakowite ciacho, mamy poczucie, że przynależymy do społeczności ludzi nam podobnych. Upewniamy się w przekonaniu, że dokonaliśmy dobrego wyboru, co znacząco poprawia nam samopoczucie. Niezależnie od tego, czy będzie to popularna sieciówka serwująca napoje na przyzwoitym poziomie, czy niszowa kawiarnia podająca kopi luwak w złotych filiżankach. To jednak jeszcze nie koniec.
Używając słowa „rytuał”, chcemy podkreślić wyjątkowość chwili. Jednak gdyby tak spojrzeć na niego pod mikroskopem albo chociaż przez lupę, szybko się przekonamy, że składa się on z wielu niepozornych mikrorytuałów. W tym przypadku, zdaniem psychologów, ważny jest nie tylko rodzaj kawy, sposób parzenia i estetyka podania, ale także cały kontekst sytuacji.
Począwszy od wystroju miejsca, jakości i sposobu obsługi, aż po długość oczekiwania na podanie i finalnie – sposób konsumpcji. Nie będzie żadnym odkryciem, że nasze skupienie się na „tu i teraz” wzmacnia doznania tego multisensorycznego doświadczenia. Okazuje się, że istotne z punktu widzenia doświadczenia może być także wystawienie się na ogląd i osąd widowni. Bo my przecież lubimy się przeglądać w oczach innych, szczególnie jeśli wypadamy lepiej na ich tle. A przynajmniej tak samo dobrze. Niebagatelne znaczenie ma kwota wydanych na ten cel pieniędzy. Wniosek jest nieco paradoksalny. Im większą chcemy czerpać przyjemność z „kawowego rytuału”, tym więcej musimy poświęcić. Czasu, pieniędzy i uwagi.
Kawiarnie są więc sceną, która w zależności od naszych indywidualnych potrzeb i preferencji, ale także otoczenie może pełnić funkcję bezpiecznej przystani, gdy potrzebujemy „uciec” od domowego zgiełku lub popracować. Co więcej, nie musimy angażować się w relacje z innymi, by mieć poczucie przynależności do grupy, co z kolei sprawia, że czujemy się mniej samotni. A to jest bezcenne.
Kawiarnia oczami socjologa
Kawiarnia nie tylko miejsce, w którym możemy zamówić kawę z piankami marshnellow z gałką lodów waniliowych i syropem o smaku orzechów laskowych. Odwołując się do głównej myśli Pierre’a Bourdieu, kawiarnia to przestrzeń, w której możemy zmonetyzować swój kapitał społeczny, o ile nasze „wizyty” w kawiarni staną się częścią naszych małych, codziennych rytuałów. Dzięki nawiązywanym relacjom jesteśmy w stanie osiągnąć cele społeczne, ekonomiczne i symboliczne. Brzmi enigmatycznie, ale w gruncie rzeczy to samo życie.
Regularne pojawianie się w miejscu, które uważamy za atrakcyjne, pozwala nam wzmocnić nasz wizerunek. Ekspertka od slow life, creative style lub znawczyni najnowszych trendów to tylko niektóre możliwości. W połączeniu nieformalną atmosferą i siecią potencjalnych znajomości możemy pozytywnie wpłynąć na naszą karierę, a nawet... poznać miłości życia. Z pewnością podobne historie zainspirowały Jean-Pierre Jeunet’a, reżysera „Amelii”.
Wszystko brzmi pięknie, ale zdaniem francuskiego intelektualisty, korzyści z posiadanych sieci relacji społecznych wyciągniemy jedynie wtedy, gdy posiadamy odpowiedni kapitał kulturowy i ekonomiczny. Niestety egalitaryzm kawiarni to iluzja. Ceny, lokalizacja i estetyka wnętrza decydują o tym, czy czujesz się tam komfortowo, czy nie. Jednorazowy wypad do najmodniejszej i najdroższej kawiarni w okolicy, nie otworzy nam drzwi do wielkiego świata.
Na koniec Bourdieu ma dla nas gorzką pigułkę do przełknięcia. Wysnuł on wniosek, że nasze preferencje smakowe (ale także estetyczne czy muzyczne) nie są tak naprawdę „nasze”. Są wypadkową naszej pozycji na drabinie społecznej.
Po zachłyśnięciu się modą na kawiarniane sieciówki powracamy do tradycji lokalnych kawiarni i kawiarenek, a nasza w nich obecność nierzadko jest wyrazem statusu społecznego, aspiracji, a nawet kontestacji mainstreamu. Nasz mały rytuał, na przekór teorii francuskiego myśliciela, staje się naszą deklaracją.
Pozycje na wolną sobotę:
- Kathleen D. Vohs, Yajin Wang, Francesca Gino, Michael I. Norton, „Rituals enhance consumptio”, Psychological Science 2013 /24 (9), s. 1714–1721;
- Pierre Bourdieu, „Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia”, Kraków, 2021.
Czytaj także:
- Dlaczego to robimy? Obrączka to relikt starożytnych wierzeń, a nie romantyczny gest. Jej wygląd świadczy o twoim statusie społecznym
- Dlaczego to robimy? Kwiaty na stole to nie tylko efektowna dekoracja. Ich obecność mówi więcej o naszej gościnności niż słowa
- Dlaczego to robimy? Szminka to nie kaprys, czy chwilowa moda. Kolor ust niesie ze sobą ważny komunikat, którego nie warto lekceważyć

