Reklama

Florydę i Nowy Jork dzieli kilka tysięcy kilometrów, a także kilka stanów, kilka stref klimatycznych i całe miliony wrażeń. W samochód (boski Dodge Avenger z wypożyczalni ja, mój chłopak i para naszych najlepszych przyjaciół wsiedliśmy w Miami Beach, a wysiedliśmy, z przerwami oczywiście, dopiero w cudownej stolicy świata niemal trzy tygodnie później. Przez ten czas przeżyliśmy najlepsze wakacje swojego życia.

Pływaliśmy air boatem po bagnach Everglades między dzikimi aligatorami, jeździliśmy na rolkach po Ocean Drive, wylegiwaliśmy się na plaży w towarzystwie słonecznego patrolu, spędziliśmy cały dzień - aż do fajerwerków - w towarzystwie Myszki Miki w DisneyWorldzie, imprezowaliśmy w Nowym Orleanie, spotkaliśmy się ze Scarlett i Rhettem w Atlancie, szukaliśmy domu z horroru w Savannah, odwiedziliśmy Fort Sumter i słynną Baterię w Charlestonie, lataliśmy z braćmi Wright w Kill Devil's Hill, oglądaliśmy piękny pokaz sztucznych ogni w Waszyngtonie z okazji 4 lipca, i wreszcie obejrzeliśmy wszystko, co trzeba obejrzeć w NYC.

Podróż samochodem to niesamowita przygoda i jeszcze większa swoboda - zatrzymywaliśmy się na poboczach na pyszne snow ice i brzoskwinie, z których słynie Georgia, na gotowane orzeszki ziemne (fuj! ), poznawaliśmy miejscowych w miejscowych małych restauracyjkach, wypoczywaliśmy choćby przez chwilę na pięknych plażach wschodniego wybrzeża.

Przeżyliśmy masę przygód - choćby jak wtedy, kiedy mieliśmy do pokonania jednego dnia dystans ponad tysiąca kilometrów, z Nowego Orleanu aż do Jacksonville, ale zamiast jechać i dojechać do celu w miarę szybko, zatrzymaliśmy się na zakupy w boskim wyprzedażowym centrum handlowym, gdzie zamiast obiecanego pół godzinki spędziliśmy godzin siedem - nie muszę mówić, o której godzinie dojechaliśmy do miasta. Ale jako prawdziwa kobieta muszę przyznać, że zakupowe łupy w ilości ogromnej wynagrodziły mi te niedogodności.

Podróże samochodem to niezapomniane przeżycie - miliony miejsc, miliony wspomnień!

Reklama
Reklama
Reklama