Rozważając z mężem, którą wyspę grecką zwiedzić w tym roku, wybór padł na leżącą w archipelagu Cyklad kosmopolityczną wyspę Mykonos. Wiele słyszeliśmy dobrego i złego o tej tętniącej życiem dniem i nocą wyspie. Ale ponieważ wychodzimy z założenia, ze każdy ma inne upodobania i lepiej nie sugerować się opiniami innych, postanowiliśmy przekonać się na własnej skórze, co ma do zaoferowania ta jedna z najpopularniejszych wysp greckich.
Nasz przytulny apartament mieścił się w Platis Gialos. Kilkanaście minut samochodem od lotniska i kilka minut od stolicy wyspy, Chora. Platis Gialos to mała, urocza miejscowość z piaszczystą plażą i turkusową wodą. Na szczęście wybraliśmy koniec maja, więc plaża jak i samo miasteczko nie były zatłoczone. Jednakże kiedy udaliśmy się do stolicy Mykonos, sytuacja zmieniła się drastycznie – tłumy oblegały kafejki, ławki, czasami ciężko było się przecisnąć przez wąskie uliczki. Przyznaję, iż nie chciałabym wiedzieć, jak wygląda stolica w okresie wakacji...
Oprócz tłumów, których nie spodziewaliśmy się na początku sezonu, zaskoczyły nas niemiło ceny. Słyszeliśmy, że Mykonos obok Santorini i Skiathos jest najdroższą wyspą, ale ani Skiathos i Santorini nie różniły się drastycznie cenami w porwaniu z innymi wyspami. Niestety Mykonos okazał się najdroższą wyspą grecką. Zastanawialiśmy się dlaczego i bardzo szybko znaleźliśmy na to odpowiedź. Przede wszystkim, Mykonos podobnie jak Ibiza czy Gran Canaria jest mekką dla tzw turystyki LGBT – czyli przyjaznej gejom. Po drugie, Mykonos to najczęściej odwiedzana przez celebrytów wyspa. Luksusowe jachty cumujące w porcie i zatoczkach to widok powszedni. Architektura i naturalne piękno wyspy jest jednak bezcenne. Myśląc sobie, że wygórowane ceny na pewno nie zniszczą naszych wakacji, ruszyliśmy na odkrywanie uroków wyspy. Pierwsze co nam się rzuca w oczy, to dominujące na wzgórzu znane z pocztówek i kalendarzy białe XVI wiatraki. Schodząc w dół w kierunku morza, zauważamy przepiękne, kolorowe budynki obmywane przez fale Morza Egejskiego. To tzw Little Venice, czyli Mała Wenecja.
Muszę przyznać, iż miejsce to robi niezwykłe wrażenie. Kolorowe okiennice i drzwi, przytulne kafejki i tawerny, kapliczka z czerwoną kopułką nadają atmosferę romantyzmu i magii. To tutaj ponoć przechadza się maskotka wyspy, pelikan Petros! Ruszając z misją odnalezienia pelikana, myśleliśmy, iż spotkamy go bardzo szybko. Zajęło nam to niestety trochę czasu i kiedy już prawie zrezygnowaliśmy z jego poszukiwania, nagle ujrzeliśmy długi dziób i blado różowe pióra wygrzewające się w słońcu. Misja zakończona. Fotki zrobione. Możemy odhaczyć Petrosa z listy rzeczy obowiązkowych do zobaczenia na wyspie.
Kolejnym miejscem na naszej liście jest słynny ze swojej niepowtarzalnej architektury, XV kościół, a właściwie pięć kościołów połączonych w jeden - Paraportiani. Muszę przyznać, że widok jest zachwycający. Wapienny, biały jak śnieg kościół, na tle turkusowego morza to radość dla fotografów i nowożeńców, którzy chętnie się fotografują na jego tle. Trzeba przyznać, iż stolica Mykonos jest wyjątkowa. Kręte, błyszczące się w słońcu biało-szare uliczki, domki z niebieskimi, turkusowymi i czerwonymi okiennicami i drzwiami, liczne kapliczki z czerwonymi kopułkami, wystawy sklepów kuszące lokalnymi produktami i pamiątkami. I przede wszystkim najsmaczniejsza jaką kiedykolwiek w życiu jedliśmy baklava!
Przekonaliśmy się również, że Mykonos to prawdziwy raj dla miłośników piaszczystych plaż oraz krystalicznej wody. To także raj dla nudystów, którzy mogą bez skrępowania cieszyć się słońcem na najpiękniejszej naszym zdaniem plaży - Super Paradise Beach, nie bez powodu zwanej super rajem.
Będąc na Mykonos warto zwiedzić sąsiednią wyspę Delos oraz Tinos, na które podróż zajmuje około 40 minut. Delos to mała, bo zaledwie o powierzchni 4 km2 wyspa wpisana na listę UNESCO. To raj dla miłośników starożytnej cywilizacji, ponieważ Delos był ośrodkiem narodzin oraz kultu Apollina i Artemidy. W IV wieku przed naszą erą znajdował się tu święty okrąg Apollina ze świątynią, świątynia Artemidy, monumentalny ołtarz oraz ogromna statua Apollina. Znajdowała się tu także, słynna w dziejach Grecji, wyrocznia i wspaniałe świątynie. Do dzisiaj możemy podziwiać pozostałości obiektów kultowych oraz publicznych wraz z wspaniale zakonserwowanymi mozaikami. W centrum miasta mieści się sławna Aleja Lwów, z monumentalnymi posągami lwów. Na wyspie możemy podziwiać również Święte Jezioro, liczne świątynie, np. świątynię Isis, stadion, teatr oraz pozostałości domów mieszkalnych. Zwiedzanie wyspy wraz z muzeum zajmuje od dwóch do trzech godzin. Niestety, większość zabytków wymaga natychmiastowej renowacji, bez której to niezwykłe, starożytne miasto popadnie w całkowitą ruinę.
Kolejną wyspą, na którą można się udać na jednodniową wycieczkę z Mykonos jest Tinos. W przeciwieństwie do Mykonos, Tinos to niezwykle spokojna, niezatłoczona typowa wyspa grecka z przepięknymi gołębnikami, tradycyjnymi tawernami oraz zacisznymi plażami. Znajduje się tutaj także XII-wieczny Monastyr Moni Kechrovounilu oraz duży kościół Panagia Evangelistria z XIX wieku ze słynną cudowną ikoną, która - wg wierzeń Greków - słynie ze swych uzdrowieńczych mocy. Z tego też powodu, Tinos jest miejscem kultu i pielgrzymek. Tutaj też, ku naszemu zdziwieniu, spotkaliśmy pelikana! Tinos to idealna wyspa dla osób szukających spokoju i wypoczynku z dala od tętniącej życiem wyspy Mykonos. Jednakże po całodniowym delektowaniu się ciszą zaczęliśmy tęsknić za tą ekskluzywną i ekstrawagancką wyspą.
Po tygodniu intensywnego zwiedzania wyspy oraz wysp sąsiednich, doszliśmy do wniosku, że Mykonos, zaraz po Santorini jest jedną z najpiękniejszych i wyjątkowych wysp greckich. To wyspa, którą możecie kochać lub nienawidzić. My pokochaliśmy ją za jej niepowtarzalne piękno.