Polki lubią gadżety. Te technologiczne również. Podążamy z duchem czasu, stawiamy na własny rozwój, jesteśmy wielozadaniowe i mobilne. Pracować możemy w zasadzie wszędzie. W domu, biurze, bibliotece, a nawet w samochodzie.
Przez ostatnie 2 tygodnie testuję Huawei MateBook X. W zasadzie nie odstępuję go na krok :) Korzystam z niego w pracy, piszę na nim teksty, edytuję zdjęcia, słucham muzyki. W domu oglądam filmy, przeglądam sklepy internetowe. Zabieram go też na uczelnię i do biblioteki. Jednym słowem: tworzymy zgrany zespół. Za co uwielbiam Huawei MateBook X?
Wielkość i waga
Ultabook jest mniejszy od kartki w formacie A4, waży niewiele ponad 1 kg i mieści się niemal w każdej torebce. Dla mnie to ważne, bo mam problem z kręgosłupem, więc lekki ultrabook to dla mnie jedyne rozwiązanie.
Mobilność
Z ultrabooka można korzystać wszędzie! Dosłownie. Pisałam na nim artykuł nawet w samochodzie. Bateria trzyma ok. 6-8 godzin, więc nie muszę zabierać ze sobą ładowarki, a to znacznie ułatwia życie. I ogranicza stres :)
Elegancki design
Ultrabook jest stylowy i robi wrażenie! Będzie idealny dla bizneswomen, studentki, dziennikarki, czy młodej mamy.
Intuicyjność
Ultrabook pracuje na systemie Windows, czyli na moim ulubionym i chyba najbardziej intuicyjnym systemie komputerowym, jaki kiedykolwiek stworzono. Dodatkowo Huawei MateBook X posiada przycisk włączania, który wykrywa linie papilarne. To spore udogodnienie, bo nie trzeba zapamiętywać hasła.
Monitor
Urządzenie ma duży 13-calowy monitor, który delikatnie błyszczy. To, na co od razu zwróciłam uwagę, to bardzo wąskie ramki, które sprawiają, że ekran wydaje się jeszcze większy i przyjemnie ogląda się na nim filmy.
Pasywne chłodzenie
Huawei MateBook X się nie nagrzewa. Dla mnie to zupełna nowość, bo mój wcześniejszy laptop już chwilę po uruchomieniu stawał się bardzo ciepły.
Fot. Archiwum prywatne