Nakręcone wideo z wakacji nad morzem miało być fajną pamiątką. Wrzucony filmik "Some Other Summer" w wersji Jakuba i Dawida, homoseksualnej pary, narobił sporo zamieszania - zagranicą stali się wzorami do naśladowania, a w Polsce spotkali się z hejtem... Dlatego też sympatyczna para postanowiła odpowiedzieć na negatywne reakcje i wypuścili nowy klip, tym razem do utworu "Don't You Need Somebody" RedOne'a. Ale od początku:
Jakub i Dawid opublikowali w sieci pierwszy klip "Some Other Summer", a ten... po kilku dniach trafił do Pera Gessle, lidera szwedzkiej grupy Roxette (to ich utwór). Spodobało mu się nagranie i to do tego stopnia, że opublikował je na oficjalnym profilu zespołu na Facebooku. W ciągu trzech miesięcy wideo zostało odtworzone ponad 300 tys. razy:
Tym wideo chcieliśmy pokazać, że w myśl słów piosenki - każdy kogoś potrzebuje i nieważne, czy chłopaka, czy dziewczyny - miłość jest taka sama dla wszystkich.
Muzycy zespołu Roxette nie spodziewali się, że pochwalenie pracy dwóch Polaków, którzy są szczęśliwą parą, przysporzy tej dwójce tyle bólu i hejtu ze strony widzów, ale głównie polskich. Sytuacja była absurdalna i niezrozumiała dla Szwedów, bo pod wideo pojawiły się homofobiczne, agresywne komentarze ze strony Polaków. Ale ani Jakub, ani Dawid nie mieli zamiaru poprzestać na "szerowaniu" pozytywnej energii. Odpowiedzią Jakuba i Dawida było kolejne, pozytywne wideo. Tym razem padło na "Don't You Need Somebody" RedOne'a z udziałem Enrique Iglesiasa.
Para polskich gejów opublikowała wideo w odpowiedzi na hejt
Zaczęły się wywiady do mediów i pojawił się fanpage, który ma ponad 2 tys. obserwujących osób, trzymających kciuki za powodzenie chłopaków.
- Teledysk do piosenki Roxette miał być jednorazową przygodą. Popularność jaką zdobył na świecie była dla nas ogromnym zaskoczeniem, ale dopiero reakcja z jaką spotkał się w Polsce zmotywowała nas do tego, aby zmienić plany - mówią. - Skala homofobii z jaką spotkaliśmy się w Polsce na początku nas przeraziła. Niecodziennie dostaje się groźby poderżnięcia gardła, czy życzenia zobaczenia nas w komorach gazowych - wyznali. - Jednak po pierwszych chwilach szoku i zwątpienia, uświadomiliśmy sobie jak takie akcje są potrzebne i uznaliśmy, że wręcz musimy nagrać kolejne wideo. Przede wszystkim aby pokazać, że się nie poddaliśmy - podkreślają na koniec.
Bez spiny i fajerwerków. Ślub po 30-tce jest lepszą opcją?