Na stronie Kickstarter – platformie, na której przeprowadza się zbiórki pieniędzy w celu finansowania różnych przedsięwzięć – pojawił się niedawno projekt świecących diod mocowanych na powiekach. Pomysł najwyraźniej bardzo się spodobał, bo zamiast planowanych 40,000 dolarów organizatorzy zebrali ich już ponad 100,000. To znak, że ludzie faktycznie chcą kupować i mieć taki gadżet. Tylko po co?
Mrugające rzęsy
„Fajne, świeże, dzikie – f.lashes to kolejny etap w zakresie możliwej do noszenia elektroniki i interaktywnych kosmetyków” – zachęcają pomysłodawcy projektu. Do wyboru jest pięć różnych mrugających rzęs LED, które różnią się rodzajem i częstotliwością świecenia. Mamy więc takie, które błyskają od jednej strony do drugiej i z powrotem, świecą długim światłem czy zapalają się co kilka sekund. Diody mogą być aktywowane za pomocą różnego rodzaju ruchu, na przykład inaczej „zachowują się”, gdy skaczemy, a inaczej gdy przechylamy głowę. Możemy wybrać też kolor światła: do wyboru jest biały, różowy, czerwony, żółty, zielony, niebieski i błękitny. Dla każdego coś miłego.
Jak działa ten dziwaczny gadżet? Potrzebujemy do niego jedną baterię guzikową. Zestaw składa się z płytki ze sterownikiem, którą trzeba przymocować z tyłu głowy. Od płytki odchodzą dwa maleńkie kabelki i łączą się z mrugającymi rzęsami. Producenci zaznaczają, że światełka są bezpieczne i odporne na warunki pogodowe. My się tylko zastanawiamy: po co to komu? Na dyskotekę?
Gadżet powoli zdobywa popularność na Instagramie – korzystają z niego zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Według nas wygląda dziwacznie i raczej nieporęcznie, a na pewno nie wyobrażamy sobie nosić go na co dzień. A jakie jest wasze zdanie? Kupiłybyście?
Ku przestrodze: na tego robala można się natknąć na wakacjach! Czy jest niebezpieczny?