Tak, dzwonię do mojej mamy codziennie. Czasem nawet dwa razy dziennie. Nie czuję, żeby którakolwiek z nas była w tym układzie stalkerką. Gdzieś mam teorie, że matka nie może być przyjaciółką córki, że to dowód na zbyt symbiotyczną relację.
A jeśli nasza matka jest po prostu fajną kobietą? Mądrą, ciepłą, dobrą? Dlaczego miałybyśmy nie chcieć rozmowy z kimś takim?
Robiłam ostatnio wywiad z Hanną Samson. Powiedziała, że większość kobiet ma trudne relacje z matkami. Spytałam o to koleżanek na zaprzyjaźnionym forum. Historie były skrajne. Od przykładów bolesnych odrzuceń w dzieciństwie: „Nigdy mnie nie przytulała", „Ciągle porównywała z siostrą", „Byłam fajna tylko wtedy, gdy nie miała akurat kochanka. Wtedy chodziłyśmy na lody, spacer. Gdy pojawiał się kolejny facet, zapominała o mnie".
To oczywiście historie skrajne, ale przecież każda z nas mogłaby napisać indywidualną historię przewinień własnej matki. I wrzuciłybyśmy tam wiele naszych małych i dużych traum. Nie przytuliła, przytulała za bardzo, nie pracowała, więc nie nauczyła mnie, jak osiągać sukces zawodowy, pracowała za dużo i nie pokazała czym jest prawdziwa rodzina. Otaczał ją tłum ludzi/ była samotnicą. Pindrzyła się/ nie dbała o siebie. Krytykowała/ zbyt nisko stawiała poprzeczkę. Rozstała się z ojcem/ tkwiła w toksycznym w związku. Tyle jest tych opowieści i każda może być ciosem.
Naprawdę nie znam kobiety, która miałaby matkę idealną. Ale z całą pewnością można wyjść z tej dziecięcej postawy: „mam jej wiele do zarzucenia" do przekonania: „Wszyscy popełniamy błędy, a ona jest całkiem fajna". Musi być jednak spełnionych kilka warunków. I to z każdej ze stron.
Droga Matko,
1. Tak, przemijanie jest trudne, ale nie oczekuj, że bezpiecznie wylądujesz w ramionach córki jeśli wcześniej o tę relację nie zadbałaś. Co więcej, nie chcesz dbać o nią teraz.
Moja przyjaciółka pisze: „Ona mówi: zaufaj mi. Po czym robi wszystko, żebym jej nie ufała. Zapomina, zawodzi". Inna: „Złości się, że do niej nie piszę, gdy gdzieś dojadę. Co jej się nagle stało? Nigdy o mnie nie dbała. Dba dopiero od kiedy zostawił ją tata. Ale chyba nie się da przelewać z pustego w próżne, prawda?". Prawda! I chyba warto to zrozumieć.
2. Ale nawet jeśli byłaś matką nie tak cudowną, masz szansę to zmienić. Jak? Właśnie dbając o więź, ale nie oczekując za wiele. Nie ma nic gorszego niż matka zimna, która nagle zmienia się w matkę oczekującą.
3. Nie krytykuj. Każda córka ma wtedy ochotę trzasnąć drzwiami. Nie używaj zwrotów: „Ja bym zrobiła inaczej" jeśli nie chcesz, żeby ona (córka) pomyślała/ powiedziała: „I całe szczęście, że inaczej, bo nie jesteś dla mnie wzorem".
Zapomnij o ocenach. To już chcemy mieć za sobą. Budujemy życie tak, a nie inaczej. I tak ledwo znosimy krytykę szefa, partnera, własnego dziecka. Jeśli cierpimy, oczekujemy wsparcia, a nie najgorszych słów ever: „A nie mówiłam".
4. Zaakceptuj, że musimy się oddzielić, żeby znów wrócić. Oddzielić to znaczy podważyć twoją kobiecość, twój sposób budowania relacji, związek. Wszystko.
Droga Córko,
1. Jeśli skończyłaś trzydzieści lat, czas wziąć się w garść. Dosyć mówienia: to wszystko przez nią, wiele przez nią. Wszystkie żale można przegadać z przyjaciółkami, można pójść na terapię. Najlepiej działa zobaczenie w matce kobiety takiej jak my. Jest czyjąś córką, też została zraniona, taką miała historię życia. Najpiękniej opowiadała mi o tym znajoma, bardzo przez chłód matki zraniona. „Przeczytałam jej pamiętniki, zapis miłości do innego mężczyzny. Wtedy wszystko jej przebaczyłam. Jak można kochać dziecko mądrze, gdy się nienawidzi jego ojca i umiera z miłości do kogoś innego".
2. Spróbuj chociaż wyciągnąć rękę, ale też się jej nie bój – nie jesteś dziewczynką tylko drugą kobietą – masz swoje zdanie, wybory. Nie tłumacz się, nie daj się oceniać.
3. Zanim zerwiesz kontakt, pomyśl: A może jest coś co ona ci dała, i wciąż może dawać? Może sztuką jest zrozumieć, że od ludzi należy oczekiwać tylko tyle, ile sami są nam w stanie dać?
4. Zanim ją obrazisz, wyrzucisz, że tylko cię skrzywdziła pomyśl, czy naprawdę warto ją teraz ranić? Czy chciałabyś kiedyś to samo usłyszeć od swojej córki? Gdy już nic nie będziesz mogła zrobić?
Znajoma mówi: „Dałabym wiele, żeby porozmawiać ze swoją matką, nawet posłuchać jej zrzędzenia, pretensji. Mija trzeci rok od jej śmierci, tęsknię każdego dnia. Zrozumiałam, że za wszystkim, co mówiła kryła się troska. Zrozumiałam to też dlatego, bo sama zostałam matką i widzę, jak cholernie trudno kochać drugą kobietę".
Zawsze, gdy ją słyszę, łapię za telefon i dzwonię do mojej mamy. Jedynej kobiety na świecie, która:
– akceptuje mnie bezgranicznie nawet jeśli krytykuje (i ja już to wiem)
– krytykuje mnie, bo NAPRAWDĘ chce dobrze, a nie chce zrobić SOBIE dobrze ocenianiem mnie
– chce mi pomóc i każda jej rada jest na wagę złota nawet jeśli NIJAK mi nie pasuje.
– słucha mnie, słucha i nie patrzy (na pewno) w tym czasie na zegarek i nie pisze do swojego faceta: znów ma problemy, nudzi, ale muszę to znieść. A niektóre nasze przyjaciółki to robią.
– zrobiłaby dla mnie naprawdę wszystko.
A że nie była matką idealną? No cóż, a któraś z nas jest? Wybaczając matce, uczymy się wybaczania ludziom :) Cudowna to sztuka.
PS Zainspirował mnie tekst, który ukazał się na Vogue.pl „Ile razy dziennie rozmawiasz ze swoją matką i kto jest czyim stalkerem w tej relacji".
Jak relacja z dominującą matką wpłynie na twoje życie. I jak to zmienić