Są kobiety, które pod wieloma względami są świetne, ale gdy są w 100-procentach sobą (czyli w wielu przypadkach, gdy są singielkami). A w momencie poznania potencjalnego TEGO mężczyzny, coś się w nich przestawia. I zaczynają być kobietami, od których wieje się na drugi koniec galaktyki.
Skąd to wiemy? Od tych, którzy uciekają. Oto 5 typów kobiet, które działają odstraszająco na płeć przeciwną (albo z którymi na dłuższą metę nie da się wytrzymać).
8 rzeczy, których nie wypada robić przy partnerze, nawet jeśli jesteście długo razem!
1. Nadskakująca i zbyt dostępna
– Zwróciłem na nią uwagę, bo była dowcipna i pewna siebie. To było seksowne. Kiedy trzeba, rzuciła ironicznym tekstem, kiedy trzeba, była niedostępna. Chciałem ją zdobyć – opowiada Kris, 35-letni grafik. Pierwsza randka była genialna. Chemia unosiła się w powietrzu, do końca nie było wiadomo, czy będzie druga randka, czy nie. Była. A po drugiej trzecia.
– Nim się zorientowałem, byliśmy razem. I nagle ona zaczęła być obecna w każdym momencie mojego życia. Kiedy chciałem, przyjeżdżała do mnie. Gdy wychodziliśmy na miasto, trzy razy upewniała się, dokąd chcę pójść i co robić. Tylko żebym był zadowolony. Nagle przestała mieć swoje życie. Wszystko podporządkowała mnie – mówi Kris. – Chodziła na kurs tańca, ale gdy się okazało, że w te same dni, co jej zajęcia, mi najbardziej pasuje spędzić z nią wieczór, zrezygnowała z tańczenia. Do tego doszło matkowanie. Chciała dla mnie jak najlepiej, ale według własnego uznania. Gdy podczas jednej różnicy zdań usłyszałem, że może powinienem iść do psychologa, wiedziałem, że czas na mnie - dodaje.
To typ kobiet, które gdy zaczyna im zależeć na mężczyźnie, zapominają o całym świecie. Niestety zapominają też o tym, jakie są, a raczej były fajne. I zmieniają się pod tego faceta. Po co? Pewnie chcą, żeby było dobrze, jak najlepiej. No właśnie. I w tym problem. Za bardzo chcą. Za bardzo starają się.
– Gdzieś zniknęła ta niezależna, mająca swoje zdanie seksowna kobieta, która mnie oczarowała. A w to miejsce pojawiła się przerażająco dostępna, bezbarwna panna – komentuje Kris. – To mnie przytłoczyło. Jedynym wyjściem była ucieczka…
2. Zosia Samosia w wersji dominującej
Na początku to działa jak magnes – przecież każdy facet chce mieć u swojego boku kobietę, która wie, czego chce, jest niezłomna, niezastąpiona, zaradna i mądra.
– Tak się nam, samcom może na początku wydawać. Ale im dalej w las, tym mniejsze jaja mamy… – mówi Przemek, 32-letni nauczyciel angielskiego. – Małgorzatę poznałem przez wspólnych znajomych, na jednej z domówek. Nie musiałem z nią nawet rozmawiać. Spojrzałem i już wiedziałem – wpadłem jak śliwka w kompot! – przyznaje. – Przy niej się chciało być. Marzyłem, żeby zwróciła na mnie uwagę. Była taka silna i z energią, przyciągająca, ale niewzruszona. Niebanalna, to na pewno.
Przemek zdobył się na odwagę i zagadnął Małgorzatę. Okazało się, że pod jej pewnością siebie kryje się zwyczajnie fajna panna. Oczytana, dowcipna, ale też specyficzna. Nie każdemu pasuje jej humor. Nie każdy dobrze czuje się w jej towarzystwie. Przemka jednak oczarowała na całego.
– Po kilku spotkaniach zaczęło się robić poważniej. Czułem, że z nią nie będzie łatwo. Ona zawsze ma swoje zdanie, wie co lubi, a czego nie będzie tolerować. Jest szczera i wali prosto z mostu. To wszystko zaczęło mnie onieśmielać – przyznaje Przemek.– Przy niej przestawałem być facetem. Skoro to ona zawsze jest w stanie przewidzieć, którą drogą najlepiej jechać, gdzie jest dobre sushi w okolicy, zna się na winach i chce zapłacić za ostatnią kolację, a do tego wie, czego chce w łóżku i bez ogródek o tym mówi… Hello! Pokonało mnie to.
Przemek wymiksował się ze znajomości z Małgorzatą dwa miesiące temu.
– Nadal nie wiem, czy dobrze zrobiłem. Ale to, jak była silna, chyba mnie wykastrowało.
5 rzeczy, których lepiej nie pokazywać ojcu swojego dziecka.
3. Egoistyczna księżniczka
Mężczyźni są od tego, żeby zaspokajać jej potrzeby. A że Natalia wygląda jak boginii, wszyscy zazwyczaj na to idą.
– Ona nie musiała niczego nawet mówić. Te sprawy były oczywiste. Nawet nie wiem kiedy, moje życie zaczęło polegać na skakaniu wokół niej i sprawianiu, żeby była szczęśliwa. Nic innego się nie liczyło – mówi Wojtek, 34-letni fotograf. – Śniadanie bez jej ulubionego koziego sera nie liczyło się, to ona wybierała film na blue-ray do obejrzenia na wieczór, jak wino, to tylko to jedno, jedyne i właściwe. Widzieliśmy się, kiedy jej pasowało – narzeka Wojtek. – Tak mną sterowała, że robiąc wszystko pod jej dyktando, zapomniałem, kim jestem. Dopiero kumpel mną potrząsnął.
„Stary, ta księżniczka totalnie cię ogłupiła! To ty już nie masz swojego zdania?” – przemawiał Wojtkowi do rozumu. Następnego dnia Wojtek postanowił zmienić podejście.
– Okazało się, że Natalia nie jest taka miła, jak się nie spełnia jej zachcianek. Zdziwiła się, gdy tydzień później nie wytrzymałem i powiedziałem jej, że to koniec. Chyba nie mogła uwierzyć. I jej ego też nie.
4. Szybka i zdeterminowana
– „Kochanie, o której w sobotę kończy się ten maraton, w którym startujesz? Na 15 jesteśmy umówieni u moich rodziców na obiad”. Że co?! Wróć! Jaki obiad u rodziców? Przecież z Agnieszką znamy się zaledwie dwa miesiące.
Michał, 31-letni menadżer na swoim koncie ma tylko jeden poważniejszy związek. Trwał 4 lata. Pozostałe historie z kobietami kończyły się tak samo szybko, jak zaczynały. Nie lubi mieć zbyt dużych oczekiwań.
– Wyznaję zasadę: zobaczymy, jak to się potoczy. Chodzi o to, żeby zbytnio się na napinać. Wolę działać na spontanie – mówi.
Agnieszkę poznał podczas maratonu filmowego. Zagapiła się i rozsypała na niego swój popcorn.
– Wydała mi się taka słodko zakręcona, dużo gadała, miała ADHD i multum energii. Dała zaprosić się na kawę następnego dnia. Coś zaskoczyło i zaczęliśmy się często widywać – opowiada Michał. – Pierwsza ostrzegawcza lampka zaświeciła się po trzech tygodniach, kiedy Aga wręczyła mi komplet kluczy do swojej kawalerki. „Żebyś się poczuł jak u siebie” - rzuciła w powietrze. „OK, nie muszę przecież z nich korzystać” - pomyślałem.
Po kolejnych dwóch tygodniach Wojtek już miał zaplanowany wyjazd wakacyjny z ukochaną na za pół roku.
– Przestraszyłem się, bo ona chciała już kupować bilety lotnicze. No, a po dwóch miesiącach znajomości ustawiła oficjalne zapoznanie z rodzicami, gdzie przedstawiła mnie jako… swojego narzeczonego. My się nawet nie zdążyliśmy dobrze poznać!
Obiad u rodziców Agnieszki był ostatnim ich spotkaniem.
5. Słodka przylepa
– Często pary mają swój kod, język i zwroty, które wypracowały sobie i mogą być nie do końca zrozumiałe dla kogoś z boku. I to jest fajne. Ale nie sądziłem, że jest tyle zamienników słowa „kochanie” – mówi Krzysiek, 30-latek, kucharz. – Na początku Ania taka nie była. To znaczy zawsze wiedziałem, że jest ciepła i słodka. Znaliśmy się trochę wcześniej, zanim zaczęliśmy się umawiać. Kiedy staliśmy się oficjalnie parą, Ania z dnia na dzień przemieniała się w cukierek. „Misiu”, „Słoneczko”, „Robaczku”, „Kotku”, „Aniołku”… Momentami wstydziłem się tego w towarzystwie.
Ale, jak mówi Krzysiek, nie tylko o te zdrobnienia chodziło. Ania ciągle się chciała przytulać, wtulać, głaskać, całować.
– To wszystko supermiłe, ale nie w nadmiarze. Potrzebuję też przestrzeni dla siebie. Rozmawiałem z nią o tym, to się obraziła. A przecież każdy facet to powie - nie chcemy być zagłaskani na śmierć!
Zanim na dobre się zakochał w Ani, odszedł.
Jakieś wnioski?
Więcej o facetach, związkach i seksie - w naszym magazynie!