Po pierwsze: bez moralizowania. Dziękujemy, ale nie. Jeśli ktoś uważa, że zdrada jest niemoralna, nigdy by nie mógł - wspaniale, doceniam. Jeśli do tego jeszcze jest osobą z wieloletnim stażem małżeńskim - doceniam jeszcze bardziej. Gratuluję, podziwiam. To nie jest tekst dla ciebie.
Ale według Centrum Profilaktyki Społecznej już 40 proc z nas przyznaje się do zdrady. Jeśli więc jesteś kobietą zmęczoną codziennością, której gdzieś marzy się (nawet jeśli nie dopuszcza tego do swojej świadomości) skok w bok - przeczytaj. Co prawda jeszcze nikt nie nauczył nikogo na swoich błędach, ale może…
„Oficjalnie śpię u ciebie dzisiaj, okej?” - głos przyjaciółki w telefonie pełen jest nadziei i oczekiwania. „Okej” mruczę niczym ciotka Klotka. Zduszam gderające: „ale żeby potem nie było, że nie mówiłam”. Przyjaciółka ma 34 lata, dwoje dzieci i właśnie się... zakochała. Nie w swoim mężu, niestety. Zakochała się w koledze z biura. On zakochał się w niej. On jest tuż po rozwodzie. Jednym słowem: nadciąga katastrofa. Że nie musi tak być? Hmm, przeanalizujmy.
Mąż dobry, trochę nudnawy ostatnio (przestali o siebie dbać), dwoje dzieci (małych). Jakie są opcje szczęśliwych rozwiązań?
Odejdzie od męża? Hmm, patrz małe dzieci. I to, że ona tak naprawdę kocha tego męża tylko ma dość rutyny.
Będzie prowadziła podwójne życie? Hmm, to raczej niszczące. Dla niej na pewno nie, bo to dobra i wrażliwa babka.
Zabawi się i porzuci? Chciałabym to zobaczyć. Poza tym przecież kogoś zrani. Jakby na to nie spojrzeć opcja, że nikt nie ucierpi jest bliska zeru.
Dlaczego, do cholery, kobiety przed romansem tego nie wiedzą? Tak, tak z tobą będzie inaczej. Wiadomo. Ale:
Nie mów sobie: to tylko zabawa, relaks, odskocznia
Bo to mówi KAŻDA kobieta przed romansem. Niestety, nie każda umie tak to właśnie traktować. Przepraszam, większość nie umie. Ta moja przyjaciółka umawiała się tylko na kawę. Tylko TROCHĘ sobie flirtowała. Choć my wszystkie (jej koleżanki) po przejściach łapałyśmy się za głowę. Jakie trochę, jakie tak sobie. Romans jest jak wir w rzece. Wstaw tylko nogę, a zobaczysz, że obudzą się demony. I odpłyniesz w silną dal. A wychodzenie z wiru to nie lada wyzwanie.
Czy romans biurowy można utrzymac w tajemnicy?
Nie mów sobie: tu liczy się tylko seks
Omijając, że jest to raczej przedmiotowe traktowanie dwóch facetów (męża i kochanka) rzadko się sprawdza na dłuższą metę. Owszem, przez chwilę będzie wspaniale. I wie to każda matka Polka, która ma za sobą skok w bok. Nagle jakbyś wróciła do czasów młodości. Pokój hotelowy, jego mieszkanie są jak wasza prywatna, bezludna wyspa. Ty bez hałasu codzienności, obowiązków, adorowana.
No i to tyle tego dobrego, bo codzienność jest, a ty się nie cofnęłaś do czasu „sprzed ślubu”. Coś będziesz musiała z tym zrobić. Prędzej czy później druga strona ZAWSZE chce czegoś więcej. Masakra jeśli będziesz to Ty, bo przepłaczesz niejedną noc (którą powinnaś poświęcać bliskim). Kiepsko jeśli „trzeci”, bo żaden dojrzały człowiek nie chce mieć na sumieniu czyjegoś złamanego serca.
Nie mów sobie: to układ
Bo takie rzeczy nie działają. Nawet jeśli oboje wiedzą, że NIE MOGĄ być razem, mają to przegadane, ustalone. Prędzej czy później pojawia się czyjaś zazdrość. O brak czasu, normalności, ściemnianie. O wszystko. Konieczność życia w kłamstwie to potęguje. Nie ma jak wyjaśniać, iść na terapię, przegadać. Zaczyna się czarna strona romansu. Czekanie, fochy, rozstania, powroty. A wszystko i tak pod hasłem: beznadzieja. Bo co zrobicie?
Jestem kochanką żonatego faceta i nie rozumiem dlaczego to mnie oskarża się o rozbijanie związku!
Nie mów sobie: mogę zacząć od nowa
Jeśli nie jesteś pewna, że tak właśnie jest. Ale słowa „mogę zacząć od nowa”, które są tylko pretekstem do dobrej zabawy i „pozwolenia sobie” nie mają sensu. Oszukujesz trzeciego, oszukujesz siebie. OSZUKUJECIE. Znam jedną parę, która prowadziła pięć lat podwójne życie, dziś są szczęśliwym małżeństwem. JEDNĄ. Na naprawdę wiele romansów, o których wiedziałam.
Nie mów sobie: to tylko jeden seks, nic takiego
Bo zrobić to raz, to jak przekroczyć rubikon. Może TAM jest w końcu zajebisty seks? Może wcale nie? Może brak moralności, granic, zgoda na przyzwalanie sobie na szaleństwa? W każdym razie TAM jest inaczej. Idź tylko jeśli jesteś gotowa na to, co tam zobaczysz.
Nie mów sobie: no trudno, mąż się najwyżej dowie
Bo prawie na pewno się dowie. Jeśli nie jesteś mistrzynią kłamstw, jeśli nie masz mega doświadczeń w ukrywaniu, jeśli…
A, gdy on się dowie to tornado. Czasem jest tylko świadomość, że ktoś bardzo cierpi, czasem złość, nienawiść, rozstanie. Zdradzaj, jeśli jesteś na takie rzeczy gotowa.
Nie mów sobie: to zemsta, on zaczął
Tak zrobiła bliska mi koleżanka. Zaczęła zdradzać z zemsty, żeby ON zobaczył, jak to jest. No on zobaczył, ona poczuła ulgę, ale już nie dali tego rady posklejać. I zawsze najpierw pomyśl: czy do cholery z moim małżeństwem naprawdę nie da się już nic zrobić?
I nie mów sobie: jak zacznie się robić gorąco, to to skończę
To najlepsza wymówka zdradzających mężatek. I naprawdę niewiele potrafi to skończyć, gdy robi się gorąco.
Polecamy: Nie kochamy się już czy tylko mamy kryzys?