Ta historia miała miejsce we Wrocławiu. Pewien profesor tamtejszego uniwersytetu otrzymał przez pomyłkę przelew w wysokości ponad 350 tys. zł na swoje konto. Jak podaje portal Gazetawroclawska.pl nie zgłosił tego nikomu i nie zwrócił otrzymanych pieniędzy, a do tego uważa, że nie zrobił nic złego. Gdy o pieniądze upomniał się ich nadawca - okazało się, że mężczyzna wszystko już wydał. Za „przywłaszczenie mienia w wielkich rozmiarach” mężczyźnie grozi nawet 10 lat więzienia. Nadawca przelewu domaga się też zwrotu pieniędzy.
Jak doszło do przelania 350 tys. zł profesorowi z Wrocławia?
Profesor uważa, że jest niewinny i tłumaczy, że to wszystko jest nieporozumieniem i serią pomyłek. Mężczyzna inwestował pieniądze za pomocą firmy brokerskiej za granicą, wymieniając walutę w internetowym kantorze.
Uwaga na fałszywy sklep internetowy! Sprawdź, czy robiłaś tam zakupy.
Wygląda na to, że profesor pogubił się w przelewach, a kantor wysłał mu przez pomyłkę 353 tysiące złotych. Ten się zorientował się i chciał je oddać. Kolejna pomyłka - kantor zamiast przyjąć zwrot - wymienił pieniądze na dolary i wysłał profesorowi na konto walutowe. Profesor przesłał te dolary na rachunek inwestycyjny. Ale inwestycja okazała się nieopłacalna i w efekcie mężczyzna stracił wszystkie pieniądze. Po pewnym czasie kantor zorientował się wreszcie, że wypłacił profesorowi spore pieniądze i chce zwrotu. Ale ten nie ma z czego oddać. Kantor dochodzi teraz zwrotu pieniędzy w sądzie i nawet w pierwszej instancji wygrał w procesie cywilnym, ale profesor się odwołał. Najprawdopodobniej w kolejnym procesie trzeba mu będzie udowodnić, że celowo zataił informację o tym, że pieniądze dostał przez pomyłkę.
Co robić, gdy otrzymasz nieoczekiwany przelew?
Najlepiej to zgłosić swojemu bankowi i ten odeśle pieniądze nadawcy. Niezrobienie tego może grozić oskarżeniem o przywłaszczenie mienia. Jeśli to ty przez pomyłkę wyślesz pieniądze, a odbiorca ich sam nie odda - trzeba zawiadomić prokuraturę i czekać cierpliwie na wyjaśnienie sprawy. A to może potrwać.
Korzystasz z darmowego Wi-Fi? Lepiej uważaj!