„Nigdy nie oszczędzałam tyle co teraz, nawet nie wiem na co mam wydawać pieniądze” – list do redakcji

Przez epidemię zostaje mi tyle pieniędzy że nie mam na co wydawać fot. Adobe Stock
„Nie rozumiem tego biadolenia wszystkich wokół, którzy narzekają na brak pieniędzy. Ja mam ich więcej niż przed epidemią, bo nie mam gdzie wydać” – pisze Monika.
/ 19.05.2020 12:34
Przez epidemię zostaje mi tyle pieniędzy że nie mam na co wydawać fot. Adobe Stock

Ja rozumiem, że są ludzie, którzy nie mogą zarobić tyle, ile kosili wcześniej, ale chyba każdy ma jakieś oszczędności. Ja miałam, ale nawet gdybym nic nie odłożyła, to bym się nie martwiła, bo teraz zostaje mi tyle pieniędzy, że nie mam na co ich wydać.

Odpadł koszt paliwa, kosmetyczki, ciuchów

3/4 mojego korpo przeniosło się na pracę zdalną, na miejscu zostali tylko ci, którzy naprawdę musieli. Ja nie musiałam, w sumie wystarczy mi Excel i kilka programów, do których dostęp bez problemu da się ogarnąć w domu, wystarczy szybki net.

Pracy wcale nie mam więcej niż miałam, bo połowa klientów, którymi się zajmowałam odpadła, przesunęli budżety na nieokreślone później. Mi to nawet pasuje, mniej roboty i więcej czasu.

Nawet chętnie bym sobie wyskoczyła w tym czasie na jakiś shopping, tylko w tej maseczce to się nawet zakupów odechciewa.

Kasy mi nie brakuje, bo nawet nie planując oszczędzania zostało mi całkiem sporo na koncie. Nie rozumiem tego biadolenia wszystkich wokół, którzy narzekają na brak pieniędzy. Ja mam ich więcej niż przed epidemią, bo nie miałam ich gdzie wydać.

Praktycznie nie wydaję na paliwo bo do pracy nie muszę dojeżdżać, zresztą tak staniało, że aż żal, że samochód stoi bez sensu. Przy pracy nie miałam miejsca parkingowego, więc normalnie miesięcznie wydawałam na parkomat jakieś 300 zł, ale bywało że więcej.

Odpadły też obiady w barze, codziennie leciało i 20 zł, to w skali miesiąca kolejne 400. 

Na mieście nic nie jem, a sushi z dostawą jest zimne i niesmaczne, więc też nie zamawiam.

Galerie przez tyle czasu były zamknięte, zresztą z ludźmi i tak się nie spotykałam, to nie kupowałam praktycznie nic dla siebie, przez 2 miesiące zrobiłam jedno zamówienie w internecie, a że byłam średnio zadowolona, to więcej nie próbowałam. Teraz to mi się nawet nie chce wybierać na zakupy, jak słyszę co tam się wyprawia. Jak już mam coś kupić to chcę przymierzyć, a nie wszędzie się da.

Normalnie co 2 tygodnie chodzę na manicure, bo u mnie w pracy nie wypada nie mieć pomalowanych paznokci, a że teraz i tak mnie nie widzą, to olałam temat. Przed epidemią chodziłam na peeling do kosmetyczki, ale zdążyłam zrobić raptem 2 zabiegi, teraz i tak nie mogłabym ich kontynuować, bo nie można, kiedy mocno grzeje słońce. Więc przepadło i znowu kasa została.

Miałam sobie zrobić ombre na włosach, ale fryzjerka mi odwołała wizytę, a byłam zapisana na marzec. Kolejne 280 zł w portfelu. Mogę tak wyliczać i wyliczać, z ilu rzeczy nie skorzystałam, a które normalnie bym wykupiła.

Śmieję się, że powinnam wydać te pieniądze na siebie, pojechać do SPA czy coś, ale koleżanka twierdzi, że ona to teraz nie zamierza kasy przepuszczać, bo może być różnie, a samej jechać głupio. Zresztą co z tego, że hotele otwarte jak praktycznie można w nich tylko spać.

Wydaje mi się, że wszyscy mają podobne odczucia. Nie wiem, może jak ktoś własną firmę prowadzi to i dostał po kieszeni, ale nie wyobrażam sobie, że nie miał oszczędności. Protestują o kolejne pieniądze, tak jakby żyli z miesiąca na miesiąc.

Nie widzą, zaoszczędzili przez to zamknięcie wszystkiego? Przecież nawet jak ktoś ma dzieci małe to nie dość, że dostaje kasę od państwa (z moich podatków na to idzie) to jeszcze za opiekunkę czy przedszkole nie płaci, bo i tak siedzi w domu.

Przeczytaj więcej listów do redakcji:„500+ powinno zostać podniesione. Rząd myśli, że 500 złotych wystarczy na utrzymanie dziecka? To bzdura!”„Nie noszę maseczki, bo to bez sensu. Nic nie daje, jest denerwujące i za drogie”„Przez zdalną edukację muszę wstawać o 4. A mam 2 dzieci i to dopiero w podstawówce”

Redakcja poleca

REKLAMA