Najdziwniejsze aukcje internetowe – licytacje, które śmieszą lub oburzają

Najdziwniejsze aukcje internetowe fot. Fotolia, kolaż Polki.pl
Niektóre internetowe aukcje wystawia się na wesoło, inne zaś wydają się być ostatnią deską ratunku w trudnej sytuacji organizatora danej licytacji. Czy zatem w XXI wieku wszystko jest na sprzedaż?
Marta Słupska / 16.01.2017 13:34
Najdziwniejsze aukcje internetowe fot. Fotolia, kolaż Polki.pl

W internecie można kupić wszystko – nawet przedmioty, które… nie istnieją. Oferty kupna, które pojawiają się przy tego typu (niepoważnych) aukcjach, zazwyczaj podejmują dowcipną grę z ich organizatorami i są niejako kontynuacją zabawy. Nie wszystkie aukcje można jednak zaliczyć do kategorii „śmieszne” – część z nich obnaża prawdziwe ludzkie dramaty, jak przypadek chęci sprzedaży nerki przez pewnego 40-letniego Wrocławianina, który w ten sposób chciał spłacić zaległy kredyt i odzyskać swoje zajęte przez komornika mieszkanie.  Niestety (stety?) aukcja została zablokowana.

Dla zabawy

Zacznijmy jednak od tych, które skłaniają do uśmiechu – organizatorom wielu aukcji nie można bowiem odmówić poczucia humoru. Do historii przeszły już próby sprzedaży „Kultowego Zbyszko 3 Cytryny z imprezy wigilijnej w Radomiu” czy skamieniałe odchody niewiadomego pochodzenia sprzedawane jako „odchody dinozaura”. Internauci próbowali też sprzedać liść dębu („nadgryziony prawdopodobnie przez ślimaczki”, ale „zielony, wyjątkowy, feng-szuj”), otwartą coca-colę z 2005 roku, „skrzypiący śnieg sprzed garażu” czy „kultowy klapek Kubota”. Dodajmy: jeden klapek.

Nigeryjskie oszustwa na aukcjach 

Przedmioty nieoczywiste

Czasem na aukcjach internetowych możemy kupić coś, co będzie wymagało od nas nie lada wyobraźni. Hitem w tej kategorii ofert jest "Powietrzna gitara" z autografem. Do aukcji dodano zdjęcie ściany, na tle której gitarę trzeba sobie oczywiście wyobrazić. Podobnie było z aukcją „Roztopiony bałwan”, na której do zlicytowania oddano… butelkę z wodą.

To nie wszystko. Na sprzedaż wystawiano już trzymanie kciuków w czyjejś intencji (na okres 2 minut przez 3 osoby) za dwa złote, „wiadro czasu” (na zdjęciu widniało plastikowe wiaderko z karteczką) czy Certyfikat Ocalenia Przed Końcem Świata, który ma chronić kupca przed „zbliżającą się zagładą”.

Gwiazdy

Odrębną gałąź dziwacznych aukcji internetowych stanowią próby sprzedania – zazwyczaj zmyślonych – memorabiliów i przedmiotów (namacalnych lub nie) związanych ze znanymi osobami ze świata kina czy gwiazd estrady, a nawet postaci historycznych.  

Do historii przeszły już przypadki sprzedawania śmieci rzekomo wygrzebanych ze śmietnika znanych osób czy powietrze, którym oddychali (na przykład „zapakowane” w foliową torebkę „powietrze, którym oddychał Justin Bieber na koncercie w Polsce”).

Na aukcjach pojawiają się też nieoczywiste oferty sprzedaży – takie jak „Wieczność z Marylin Monroe” wystawiona za 4,6 mln dolarów. Chociaż autor aukcji nie sprecyzował, co dokładnie ma na myśli, to założymy się, że chętnych kupujących nie brakowało.

W archiwum Allegro można natomiast do dziś obejrzeć aukcję „Michał Anioł - kamień ze śladem dłuta Michała Anioła Buonarroti”. Na zdjęciach: mały kamyk. W opisie aukcji czytamy:

Kamień został przywieziony z podróży do Watykanu przez mojego bliskiego przyjaciela, który zapewnia, że znalazł go w miejscu od dawna chronionym, w którym pracował najznakomitszy rzeźbiarz wszech czasów Michelangelo di Lodovico Buonarroti Simoni (Michał Anioł). Kamień nosi widoczny ślad po mistrzowskim dłucie rzeźbiarza. Kamień otrzymałem w darze serca od najbliższego i od lat znanego mi człowieka, któremu w pełni ufam, a jedynie trudna sytuacja finansowa zmusza mnie do wystawienia tego znaleziska i obiektu uwielbienia znawców tematu na aukcji internetowej.
Jak sam darczyńca zapewnia kamień został wyniesiony z miejsca ściśle chronionego przy ogromnym wysiłku i poświęceniu (…).
Od momentu otrzymania tej bezcennej pamiątki oraz biorąc pod uwagę okoliczności obfitujące w ekscytację i wyrazy zachwytu, jestem bardzo emocjonalnie związany z kamieniem, co jeszcze bardziej podnosi jego wartość.
Nie jestem łapczywy, dlatego wystawiam pamiątkę za jedyne 80.000 zł 
– napisał autor aukcji (pisownia oryginalna).

Na osobną uwagę zasługują aukcje rzekomych cudów, takich jak sprzedaż grillowanego sera z wizerunkiem Matki Boskiej (zdjęcie poniżej). Ciekawe, czy były oferty kupna.

Sprzedawanie ludzi

Przedmioty gwiazd to jednak nie wszystko – niektórzy wystawiają do licytacji własnych członków rodzin.

Przenieśmy się na chwilę do lata 2009 roku. 10-letnia mieszkanka Essex we wschodniej Anglii wystawia na portalu aukcyjnym eBay swoją… babcię. Dziewczynka opisuje ją jako zrzędliwą i irytującą. Pisze też, że babcia lubi się przytulać, rozwiązywać krzyżówki i dobrze gotuje. 27 osób odpowiada na tę dziwaczną propozycję kupna, a po kilku dniach cena za babcię osiąga ponad 20,000 funtów. Na tym jednak zabawa się kończy, bo aukcję zdejmują administratorzy eBay. Powód? „Regulamin serwisu nie pozwala na handel ludźmi”. Informacja o nietypowej aukcji obiega jednak internet, a wystawiona na sprzedaż babcia przyznaje, że wiedziała o żarcie wnuczki od samego początku.

W Polsce też pojawiły się podobne aukcje – jedna z kobiet próbowała w zabawny sposób pozbyć się męża:

Sprzedam faceta, data pierwszej rejestracji: sierpień 1980. Egzemplarz okazyjny, duże gabaryty, poduszka powietrzna z przodu (wielki brzuch). Minusy? Drążek ergonomiczny, położony centralnie, prawie niewidoczny. Najlepiej posuwa na obwodnicach, a na trasie bierze wszystko jak leci. Uwaga! Porządnie stuknięty, dużo pali, niemiłosiernie smrodzi z tylnej rury. Zapas gum gratis. Kto kupi?
– napisała na aukcji (pisownia oryginalna).

W internecie pojawiały się też inne ciekawe propozycje sprzedaży: ktoś na przykład wystawił na aukcję „niezręczną randkę z dziwnym gościem”, ktoś inny… prezydenta Egiptu Husniego Mubaraka.

Nie każda oferta internetowej sprzedaży ma jednak żartobliwy charakter – pewna cierpiąca na depresję 31-latka z Benton postanowiła wystawić na aukcję… dwie córeczki w wieku 4 i 8 lat. Aukcję zablokowano, a do kobiety przyjechała policja. Podobno tłumaczyła ona, że chciała jedynie „wypożyczyć” dzieci na kilka dni…

Intymność na sprzedaż

Ciekawe, ale budzące często sprzeczne emocje i określane jako niemoralne są aukcje związane z wystawianiem na sprzedaż (pozytywnych) testów ciążowych, a nawet dziewictwa. Jedno i drugie cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem i często sprzedaje się za niebagatelne kwoty.

Po co kupować zużyty test ciążowy? Mówiąc krótko: dla zmyłki. Niektóre kobiety oszukują takim testem swoich partnerów pragnąc, by zostali z nimi na dłużej. Taka (udawana) ciąża ma w ich mniemaniu scalić związek i zbliżyć do ukochanego – chociaż na kilka miesięcy, dopóki kłamstwo nie zostanie odkryte.

Kupowanie dziewictwa to już jednak inna para kaloszy. Tu – podobno – nie ma udawania. Młode dziewczyny ogłaszają w internecie: „jestem ładną, niewysoką brunetką, wymiary 85-65-90, czekam na propozycje cenowe mężczyzn, najlepiej z Pomorza, mogę dojechać” lub „nie szukam miłości, potrzebuję pieniędzy na studia, mam 18 lat, proszę tylko o poważne oferty”.

Prekursorką wystawiania na sprzedaż dziewictwa jest Graciela Yataco – Peruwianka, która w ten sposób w 2005 roku chciała zebrać fundusze dla chorej matki. Za swoją cnotę chciała dostać początkowo 5,000 dolarów. Nie spodziewała się jednak tak szerokiego odzewu – najwyższa oferta kupna pochodziła bowiem od Kanadyjczyka, który za seks z dziewczyną oferował aż 1,5 mln dolarów. Ostatecznie jednak Graciela wycofała się z aukcji. Zapoczątkowała jednak tym samym nowy trend wśród młodych dziewczyn, a sprzedaż dziewictwa kwitnie w sieci do dzisiaj.

Podobnie jak sprzedaż nerek i innych narządów, brzucha „do wynajęcia” dla niepłodnych par, a nawet… dziecka – często jeszcze nienarodzonego, którego matka nie zamierza wychowywać.

Zanim wystawimy zatem coś na aukcji, zastanówmy się, czy warto i czy przypadkiem… nie jest to nielegalne. 

Allegro wprowadza zmiany! Ogłasza nowe zasady i system dodawania komentarzy. Kto zyska, kto ucierpi?

Redakcja poleca

REKLAMA