Wyobraź sobie, że rodzisz dziecko i momentalnie twój brzuch robi się płaski, uda się wyszczuplają, a ty możesz znów popędzić na kolejny trening na siłowni. Brzmi niedorzecznie? Taką wizją wczesnego macierzyństwa i nierealnie szybkiego powrotu do sylwetki sprzed ciąży karmią nas przecież media i wiele poczytnych blogerek…
„Mamuśki, dajmy sobie czas”!
Jeśli tak jak my macie już dość wmawiania kobietom, że powinny dążyć do nieosiągalnych ideałów piękna, ta akcja na pewno się wam spodoba. Kobiecy organizm zmienia się szczególnie w ciąży i po niej – potrzeba czasu, by wrócił wówczas do swojego dawnego wyglądu. Czasem nie wraca do niego nigdy. Czasem trwa to wiele miesięcy, a nawet lat. Nie każdy o tym wie, nie każdy pamięta. Temu prawu podlega każda z nas – nawet wysportowane kobiety, od których często oczekuje się po ciąży nienagannego wyglądu.
„Kto śledzi mnie w social mediach wie, że nie kryłam się z tym, że nie wyglądam po porodzie jak milion dolarów” – zaczyna swój wyjątkowy wpis Kasia Bigos, dziennikarka i instruktorka fitness oraz pole dance, autorka bloga fitnesswwielkimmiescie.pl. Wbrew ogólnie przyjętej modzie na pokazywanie wyłącznie perfekcyjnie wyglądającego ciała polska trenerka postanowiła opublikować zdjęcie, na którym pozuje tylko w bieliźnie, odważnie prezentując nieidealnie wyglądający brzuch. Zrobiła to, by być szczerą wobec innych kobiet i pokazać im, że ciało po porodzie zmienia się nawet u trenerek fitness i… są wtedy ważniejsze sprawy niż zamartwianie się „oponką” czy nadprogramowymi kilogramami.
Czemu nie ukryłam ciała pod luźnym ciuchem, czekając aż wrócę do dawnej formy? Bo bym was zwyczajnie oszukała i dołożyła cegiełkę do rozpędzonej i tak już machiny wyidealizowanego przez media świata bycia zawsze „perfect”.
Nie chcę być idealna, chcę być sobą, dobrą, normalną mamą – z za dużym, workowatym brzuchem, który wynosił przez 9 miesięcy ukochane dziecko. Z ciałem, które w mękach wydało jej małe, niedotlenione ciałko na świat. Są na świecie ważniejsze sprawy niż idealna figura, zwłaszcza kiedy decydujemy się na dziecko, a wraz z nim na ogromne zmiany w głowie, ciele i sercu. Mój przekaz w tej kampanii jest prosty i jasny – mamuśki dajmy sobie czas!
– pisze Kasia.
Fake off, czyli co?
Kasia jest uczestniczką kampanii „Fake off”, która trwa obecnie nie tylko w Polsce, ale też w Wielkiej Brytanii. Określenie to wprowadziła Dominika Cuda – fotografka i pomysłodawczyni projektu, autorka zdjęcia Kasi Bigos.
Po publikacji zdjęcia na instagramie zawrzało - skomentowała je nawet Anna Lewandowska! My w redakcji byłyśmy pod wielkim wrażeniem odwagi Kasi. Jej udział w tej inicjatywie pokazuje, że kobiety nie muszą za wszelką cenę gonić za byciem „piękną” i nienawidzić swojego ciała, bo nie wygląda tak, jak z reklamy siłowni. Sądząc po setkach pozytywnych komentarzy i pochwał, wielu kobietom bardzo spodobał się ten tok myślenia.
Chcę wam pokazać, że trenerka, która nigdy nie zmagała się z większą oponką i której ciało przez większość życia było naprawdę FIT, też się zmienia. Chcę wam pokazać dziewczynę, która bierze się z tą zmianą za bary po swojemu. Czy oznacza to, że patrząc w lustro czuję się super? No nie! Ta sesja była dla mnie wyjątkowo trudna! Bo do niedoskonałości przyznać się niełatwo. Ale myślę, że decyzja o tym może wielu kobietom pomóc przejść przez trudną pogoń za byciem „piękną”. Kiedy łapałam doła, myślałam sobie tak:
– To twoje ciało Bigos, ten spuchnięty worek na brzuchu to maszyna doskonała, która dokonała rzeczy nieprawdopodobnej. Nie powinnaś go nienawidzić, powinnaś kochać go dziś bardziej niż zwykle. Wręczałam sama sobie złote medale i odznaczenia, bo tylko kobieta zrozumie ile trudu kosztuje podarowanie komuś życia. Nie powinnyśmy wpadać w szał odzyskiwana figury w 5 minut. Już sam połóg powoduje, że cholera – no łatwo nie jest!
– pisze blogerka.
My, kobiety, nie składamy się tylko z ciała. Mamy też swoje marzenia, pasje, dążenia, swój rozum i milion spraw oraz problemów na głowie – ważniejszych niż to, czy nasz brzuch jest umięśniony i płaski, czy nie. Niestety, często same o tym zapominamy i dajemy się wtłoczyć w ramy nierealnych oczekiwań, które – nieraz nieświadomie – napędzamy. Jak? Odpowiedzcie sobie szczerze: ile razy porównywałyście się do modelek z okładek czasopism albo obgadywałyście inne kobiety na siłowni komentując ich uda czy biodra? Serio, to takie ważne, że ktoś waży kilka kilogramów za dużo?
Nadszedł czas, aby „normalność” przebiła się przez lawinę postów na wciągniętym brzuchu, poprzedzonym trzydniowym postem sokowym. Żelaznych pośladów i perfect cery. Nadszedł czas, by przetrzeć oczy i wbić sobie do tego wciąż uroczego łba, że z normalności rodzą się genialne przedsięwzięcia, znajomości, niebywałe odkrycia, gigant firmy i coś, co nadaje życiu sens – PASJA
– czytamy na blogu Kasi.
Zobaczcie w naszej galerii, jak wyglądała Kasia Bigos przed ciążą i w jej trakcie, jak zmieniało się jej ciało. Naszym zdaniem w każdym wydaniu wygląda super, a do tego ma coś, co powinno być zawsze ponad kwestie urodowe: wspomnianą już pasję, a także… ogromną miłość do swojego dziecka, która bije od każdej fotografii, na której widać ją z Różą!
Polecamy:
Te leki zabijają milion osób rocznie. Ty też, chociaż o tym nie wiesz, jesteś na nie narażona
Karmi piersią i sprzedaje własne mleko. Zarobiła już na nim ponad 20 tysięcy złotych!
Tak Kasia Bigos wyglądała przed ciążą. Jak zmieniało się jej ciało w jej trakcie?
"Doskonale wiem, że są kobiety rakiety, które 2 tygodnie po urodzeniu dziecka wyglądają jak milion dolców! Sama takie znam. Ale uwierzcie mi – jest ich zdecydowane mniej"
- napisała Kasia.
Ile przytyła w ciąży?
Przytyłam w ciąży 15 kilogramów. Myślę, że tylko dlatego, że od 6 miesiąca przez złe wyniki cukru musiałam zmienić system żywienia i pilnowałam wszystkiego co jadłam. Po porodzie miałam już 8kg mniej. Po 3 tygodniach zostały mi 4 nadprogramowe kilogramy. Oznacza to, że wcale nie przytyłam (jeśli chodzi o tkankę tłuszczową) dużo. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, moje ciało zmieniło się diametralnie!
- napisała.
Wiem, że powrót do dawnej formy to kwestia czasu. A ponieważ trenowałam cholernie dużo przed ciążą, widzę jak szybko dochodzi do siebie. Ale nie przyśpieszam tego, uczę się pokory oraz cierpliwości. Myślę przede wszystkim o zdrowiu. Przez okres 6 tygodniu połogu nie trenowałam nic. Pracowałam tylko nad mięśniami dna miednicy i delikatną aktywacją mięśnia poprzecznego brzucha. Po 6 tygodniach najpierw wybrałam się na kontrolę do ginekologa, a chwilę później do fizjoterapeuty uroginekologicznego
- czytamy.
Zdroworozsądkowe podejście do własnego wyglądu ciała Kasi poparło już setki kobiet. My także!
Trenerka już w czasie ciąży wyraźnie dawała znać, że nie martwi się utratą figury. Dodawała tym pewności siebie swoim czytelniczkom.
Tak ciało Kasi zmieniało się przez kilka miesięcy ciąży.
Widać różnicę? ;)
Przed i po, czyli Kasia powitała już na świecie Różyczkę!
Obu paniom, Kasi i Róży, życzymy wszystkiego, co najlepsze, a Kasi gratulujemy odwagi i szczerości!