Nie umiem gotować i nie będę tego ukrywać - Roszczeniowa Trzydziestka na Polki.pl

roszczeniowa trzydziestka mem fot. Roszczeniowa Trzydziestka
Jako prawdziwa Polka, gardzę instrukcjami, sama wiem lepiej. Na przykład lepiej znam swój piekarnik! Ustawiam całkiem po swojemu i ostatecznie spożywam pizzę spaloną po bokach i zimną w środku, ale zachowuję niezależność, dumę, godność oraz, na wszelki wypadek, kartę stałego klienta pizzerii na telefon.
Roszczeniowa Trzydziestka / 06.02.2017 12:38
roszczeniowa trzydziestka mem fot. Roszczeniowa Trzydziestka

Wszyscy wokół wzięli się za gotowanie. Poważnie. Wszyscy! Zwykła rozmowa o dolnej części kręgosłupa Maryni coraz częściej schodzi na kulinaria. - Kupiłem grill elektryczny - opowiada D. z emfazą - i zamawiam mięso albo ryby, przywożą mi je świeże, z hurtowni, nie mogę grillować byle czego. No raczej!

Grillowe żeberka w miodzie - polecamy!

Byle co może za to grillować R., moja przyjaciółka. Tę specjalizację oddaje innym, sama dążąc do mistrzostwa w cukiernictwie. Każda wizyta u niej zaprzepaszcza moją dietę i przyznaję, że żadnego z tych grzechów nie żałuję.
- Najlepiej wychodzi mi Tort Szwarcwaldzki - opowiada podniecona wymieniając kolejne ingrediencje.
Wierzę jej na słowo. Spróbowanie tego cudu kosztowałoby mnie jeden rozmiar na plus. Mistrzem tortów jest też kolega C., którego tarta cytrynowa czasem śni mi się po nocach i są to sny nad wyraz przyjemne. Sam C. mi się nie śni, co dowodzi prymatu dzieła nad twórcą a jednocześnie powinno uspokoić jego rodzinę.

Wypróbuj asz przepis na tartrę cytrynową

Mój ex P. słynął z kolei z żeberek w miodzie, które do dziś wspominam z rozrzewnieniem, mimo że już niedługo minie 5 lat jak jestem wege. Jest też i B., która z miłości do gotowania przestawiła zwrotnicę swojego życia zawodowego - robi rzeczy niezwykłe i wygląda mi na niezwykle szczęśliwą, a to już coś.


Jestem też i ja… Pod koniec studiów chodziłam z kolesiem, który uwielbiał gotować i miał do tego talent. Mnie zostawiał czynności – w jego przekonaniu bardzo proste – krojenie, odcedzanie, obieranie. Za każdym razem, kiedy i to udało mi się kompletnie spieprzyć, na jego twarzy malował się wyraz kompletnego zdziwienia. Jak to w ogóle możliwe? Ano możliwe.

Problem polega na tym, że zawsze mniej więcej w połowie gotowania, zawsze, ale to zawsze, włącza mi się kreatywność. Coś dodam, czegoś ujmę, gdzieś tam wiem lepiej i ostatecznie dzwonię zamówić pizzę. Ewentualnie wmawiam sobie, że jedzenie nie musi być smaczne, dość by było pożywne.

Po n-tej klęsce, przerzuciłam się na mrożonki, zupy instant i inne takie. Ale tu z kolei na przeszkodzie staje mi gorąca, polska krew. Ten wewnętrzny sprzeciw wobec dyktatu jakiejkolwiek władzy, dzięki któremu przetrwaliśmy rozmaite zawirowania dziejowe, okupacje i zabory, ostatecznie nikt nam dzieci nie zgermanił, nie piszemy cyrylicą, ani nikt nam nie ma prawa mówić, ile ma do cholery stopni ma mieć woda, którą zalewamy sobie kisielek instant.

Jako prawdziwa Polka, gardzę instrukcjami, sama wiem lepiej. Na przykład lepiej znam swój piekarnik! Ustawiam całkiem po swojemu i ostatecznie spożywam pizzę spaloną po bokach i zimną w środku, ale zachowuję niezależność, dumę, godność oraz, na wszelki wypadek, kartę stałego klienta pizzerii na telefon.

Warto wypróbować: ŁATWY przepis na pizzę!

W obliczu tej kulinarnej żenady, możecie zapytać, czy przyjmuję w ogóle przyjaciół na obiadach, kolacjach i fajfoklokach? Ależ oczywiście! A że to grzeczni i dobrze ułożeni ludzie, za pierwszym razem uprzejmie konsumują, za drugim dzwonimy po pizzę. Ostatecznie, mimo wszystko znajdują coś, by mile połechtać panią domu. Ot na przykład kiedyś dostałam SMSa o treści „robisz fantastyczną wodę na herbatę”. Można? Można. Dziękuję Ci, P.

Mój antytalent do gotowania jest na tyle imponujący, że rozważałam nawet kanał na YouTube – Olga epicko schrzani twoje ulubione potrawy. Treść adekwatna do tytułu. Jakoś nie chce mi się jednak marnować wirtualnej przestrzeni, wystarczy, że regularnie marnuję żywność. I tu powoli zbliżamy się do konkluzji, a nawet kilku: Po pierwsze, możesz żyć z naturalnym antytalentem, ale jest to dużo łatwiejsze, jeśli masz przyjaciół, którzy oczywiście najpierw wyśmieją cię aż do posmarkania, ale następnie pokażą, że dla nich i tak jesteś super. Po drugie szczęśliwie, żyjemy w czasach, w których jako kobieta możesz umieć gotować, możesz nie umieć gotować a społeczeństwo ma to dokładnie tam, gdzie już od wieków mieć powinno. Po trzecie wreszcie, gotowanie jest modne dzisiaj, jutro to będą robótki ręczne, a pojutrze origami. Zawsze zdążysz być w czymś fantastyczna. Albo patrz punkt pierwszy :D A teraz przepraszam, dzwonię zamówić pizzę. 

 

 

Polecamy też inne teksty Roszczeniowej: (Nie)straszne życie singielki
Kierowcy idioci - jak ich rozpoznać na drodze

Redakcja poleca

REKLAMA