Pani Minister,
Jestem mamą dwójki gimnazjalistów. Córka chodzi do pierwszej klasy w warszawskim gimnazjum, syn do klasy trzeciej. Mój list mógłby być opowieścią o tym, jak bardzo wszyscy w rodzinie się cieszymy z tego, że Jagoda i Kacper skończyli podstawówkę po szóstej klasie i chodzą do gimnazjów (uczą się w dwujęzycznych klasach, uwielbiają nowe szkoły). Ale nie będzie o tym. Będzie o tym, czego się boimy.
Proszę też o odpowiedź na proste pytanie - dlaczego Pani kłamie?
16 listopada byłam na zebraniu w szkole córki. Zapytałam wychowawczynię Jagody (świetnie trafiliśmy - matematyczka - surowa, wymagająca, ale najlepsza w szkole) o to, jak będzie wyglądał przyszły rok w gimnazjum. Nauczycielka ciężko westchnęła i powiedziała, że... nie ma pojęcia. Dyrektor szkoły obliczyła, że w następnym roku szkolnym powinna zwolnić dokładnie 1/3 nauczycieli.
Reforma edukacji może fatalnie wpłynąć także na przedszkola
Gimnazjum Jagody zajmuje cały budynek szkoły. Nie dzieli go z podstawówką, ani z liceum. Takich szkół jest w Polsce 3100. W nich sytuacja jest najtrudniejsza.
Za rok w szkole będą tylko klasy 2 i 3. Nie będzie pierwszaków. Choć nie, będą! Pierwszaki siedmioletnie (może znajdą się wywrotowcy wierzący w swoje dzieci i puszczą nawet sześciolatki). Bo ponoć do wygaszanego („co to za koszmarne słowo” - mówiła matematyczka) gimnazjum ma się wprowadzać podstawówka. Od pierwszej klasy.
Zatem w szkole córki 1/3 nauczycieli jest do zwolnienia, bo odejdzie 1/3 gimnazjalistów z końcem roku (a nie pojawią się nowi). Jak powiedziała nam wychowawczyni, ŻADEN z nauczycieli, którzy uczą dziś w tym gimnazjum, nie ma prawa i możliwości uczenia dzieci w pierwszej klasie podstawówki. Zatem 1/3 po prostu musi z tej szkoły odejść. MUSI.
Okazuje się, że najlepsi nauczyciele już szukają pracy. Chyba w liceach albo w podstawówkach, w których będą klasy 7.
Najlepsi mają szansę coś znaleźć, kolejni będą wyrzucani. Pewne jest to, że część nauczycieli, która dziś uczy klasę Jagody, odejdzie. Nasza matematyczka prawdopodobnie też.
Co będzie dalej? Będzie jeszcze gorzej. W kolejnym roku szkolnym, kiedy moja córka będzie już w trzeciej klasie (tej ważnej, przed egzaminem), odjedzie kolejna 1/3 dzisiejszego zespołu. W gimnazjum zostaną tylko ci, którym nie udało się znaleźć żadnej pracy. Albo ci, którzy pójdą na jakieś jeszcze wcześniejsze emerytury. Oni, zdemotywowani, przerażeni własną przyszłością będą z pasją uczyć dzieci do egzaminu, który zadecyduje o tym, do jakiego liceum się dostaną?
Tak, to będzie ten rok, kiedy jednocześnie do szkół licealnych będą zdawać absolwenci klas ósmych i gimnazjów. Prawdopodobnie nie będzie już Jagody matematyczki, polonistki, nauczycielek od hiszpańskiego, angielskiego. Zostaną może nauczyciele chemii, fizyki, geografii. „Oni mają zdecydowanie najgorzej” - mówiła przerażona nauczycielka na zebraniu do przerażonych rodziców.
Wróciłam do domu naprawdę roztrzęsiona.
Nie piszę i nie myślę tylko o sobie. W klasie Jagody jest 28 dzieci, jest 5 klas pierwszych. Jest też 5 klas drugich - ich te lęki tak samo dotyczą. W tej jednej szkole to prawie przerażonych 300 matek. Plus ojcowie - to 600 przerażonych rodziców. Plus nauczyciele, którzy mają łzy w oczach i zapraszają do wzięcia udziału w protestu w Warszawie (sobota, 19 listopada, początek o godz. 12 na Placu marsz. Józefa Piłsudskiego).
Gimnazjów w Polsce jest ponad 6,5 tysiąca. 100 tysięcy nauczycieli, gimnazjalistów ponad milion! Rodzice uczniów to kolejne ok. dwa miliony Polaków. Oni wszyscy zostali okłamani!
1. Pani Minister, dlaczego Pani kłamała, że „uratuje miejsca pracy” i nie będzie zwolnień w szkołach?
2. Dlaczego Pani kłamała, że „reforma, jest dobrze przygotowana i będzie perfekcyjnie przygotowana”?
3. Dlaczego Pani kłamała, że „uczniowie nawet nie zauważą zmiany”?
I ostatnia rzecz. Co mam odpowiedzieć córce, która ze łzami w oczach pyta: „Mamo, ale dlaczego oni tak robią? Dlaczego nasza wychowawczyni zostawi nas po pierwszej klasie, bo szuka pracy? Dlaczego niszczą gimnazja?”.
To nie jest emocjonalny tekścik. To prawda przyniesiona z warszawskiego gimnazjum, z mojego domu. A w takiej sytuacji jest prawie milion rodzin w Polsce!
Magda Klimkowska,
mama Jagody i Kacpra,
redaktorka naczelna serwsu Polki.pl
Sprawdź, co reforma edukacji oznacza dla rodziców i nauczycieli