Żelazko. Porażką techniki XXI wieku jest fakt, że wciąż muszę go używać. Często. Zdecydowanie za często. Tracąc przy tym energię i czas. Co zrobić? Marudzę, piorę, suszę, prasuję i składam. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że niektórzy preferują inną kolejność: piorą, suszą, składają, a prasują dopiero wówczas, gdy planują daną rzecz założyć. I to sporo takich osób jest. Mniej więcej połowa robi inaczej niż ja. I fajnie!
Pamiętacie ten obrazek z Facebooka? Babka, dziadek i osioł. Jak jadą na ośle razem, to ludzie krytykują, że zwierzę zamęczą. Jak dziadek jedzie sam, a baba idzie obok, to psy wieszają na chłopie, że damie nie ustąpi. Jak osła ujeżdża kobieta, to się śmieją z chłopa że pantofel. A jak razem koło zwierzęcia idą, to frajerzy bo nie wiedzą do czego osła użyć.
Reasumując, nie ma takiej opcji, by uniknąć krytyki. Jedyna na to rada, to wyrobić w sobie odporność na złe słowo. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jeszcze trudniej powstrzymać się od komentowania. Mea culpa!!!
Tak było z żelazkiem. Jak można najpierw zmięte składać, chować do szafy, a dopiero potem prasować? Nie wiem. Rano użyć żelazka nie zdążę, bo zawsze wstaję w ostatniej chwili. Wieczorem? Też nie bardzo. Przygotuję spódnicę, a wstanę w nastroju na portki. Co wtedy? Wyszykuję lekki topik, a rano ulewa. I też nieciekawie. Zresztą pomijając siebie, to jak ogarnąć resztę rodziny? Wstają dzieci do szkoły, a tu wszystko zmięte. Musiałyby sobie ubrania szykować dzień wcześniej. Tylko jak? Każdy prasuje oddzielnie? Czy robią zrzutkę i wszystko prasuję ja? Dużo pytań. Zero odpowiedzi. Reasumując: NIE DA SIĘ! Wiec prasuję zaraz po suszeniu. Podkoszulki składam, a mnące się rzeczy wieszam na wieszakach. Raz w tygodniu. Hurtowo. A potem już każdy sam sobie kompletuje garderobę do wyjścia. DA SIĘ!
Koleżanka ma inne argumenty. – Nie chcę kilku godzin tracić na prasowanie. Wolę codziennie poświęcić temu pięć minut – wyjaśnia.
A ja jej swoje! Mój system jest lepszy, bo deski nie trzeba codziennie rozkładać. I jak ta katarynka w ten deseń nawijam. Pewnie by się obraziła, gdyby nie fakt, że w fochach jest kiepska. Zamiast tego, werbalnie trzasnęła mnie w ucho.
– Tak. Ty, wszystko wiesz lepiej! Jak ktoś nie robi tak jak ty, to od razu źle robi – uniosła się dość ostro. Zabolało!
Lidia Góralewicz: Fitness dla mózgu, czyli pomogę dzieciom w nauce
A ja naprawdę nie planowałam nikomu mieszać w garderobie! Samo tak wyszło. Po cholerę uparłam się, by przekonywać ją do swoich racji? Pojęcia nie mam. Pewnie taka już moja wredna natura. Boże, strzeż mnie przed takim gderaniem! Niby walczę z sobą, a byle żelazko ciągnie mnie do recydywy. Masakra! A przecież jeżeli druga strona nic złego nie robi, to niech robi jak uważa. Jej prawo! Niech każdy żyje jak mu serce dyktuje. I zamknij dziób Lidka! Raz a dokładnie.
Wystarczy na świecie komentatorów, którzy najlepiej wiedzą, co źle robisz! Nie masz dzieci, toś egoistka. Jak masz jedno, to żal bo jedynak. Względna równowaga następuje przy dwójce, a potem już coraz gorzej. Trójka, czwórka patologia, a piątka, szóstka i dalej to armagedon tak wielki, że pomyśleć trzeba nad sterylizacją z urzędu.
Hanna Samson : 20 minut, które rujnują życie kobiety
Żyjesz sama? Singielki, to tak naprawdę ukryte karierowiczki i amatorki rozwiązłego życia. Zrezygnowałaś z pracy dla dzieci? Oj, toś darmozjad za pięćsetplus pisiorom sprzedana. Pracujesz? Też nie jest dobrze! Maleństwa bez matki, jak półsierotki prawie. Mąż zostaje z dziećmi? A cóżeś Ty sobie za chłopa wzięła, że rodziny nie utrzyma!? Facet Ci nie pomaga, o to szowinista. A jak gotuje i sprząta, to pantoflarz. Dobrze zarabiacie? Zapewne brudny biznes jakiś lub zlecenia na czarno. Klepiecie biedę? Nieudacznicy. Najłatwiej takim, bo na koszt innych wszystko mają. A ty płać podatki i płacz!
Czytasz pasjami? Powinieneś się więcej ruszać i sport uprawiać. Trenujesz? Rety, ale jak to można tak żyć, żeby książki do ręki nie brać? Co za społeczeństwo nieoczytane! Uwielbiasz seriale lub wycisk dać na konsoli? A wziąłbyś się człowieku za jaką robotę! Za to jak tyrasz od świtu do nocy, toś pracoholik. Czeka Cię wypalenie, depresja i grób. Odżywiasz się zdrowo? Dziwaczka jakaś! A może przytyło się tu i ówdzie? - Zobacz tylko, jak się zapuściła? Żal patrzeć – usłyszysz, raz po raz, tuż za plecami.
Tak źle, tak nie dobrze. Komentarz, za komentarzem. Cudze życie równamy do swego, choć pojęcia nie mamy, z czym tamten się mierzy. Przykład gna za przykładem. Trudno! Nie ma takiej opcji, by się wszystkim podobać. Nawet nie próbuję. Prasuję to moje pranie. Szukam radości w tym, że tak go wiele. A inni? Niech swoje stosiki życia układają jak chcą. I niech mnie licho nie kusi, pouczać!
Bo za nic nie chciałabym, by na świecie chodziły same takie Lidki jak ja. Wszystkie szczęśliwe mężatki z czwórką dzieci. Prowincjuszki, każdą wolną chwilę spędzające z książką i piekące ciasta dla relaksu. Same urzędniczki z domem, psem, tęskniące do ciszy… Normalnie nuuuda by była. Wszak siła ludzkości jest w różnorodności! I tak trzymać!