To oczywiście bardzo szeroki temat i można by wielotomowe dzieło na ten temat napisać. Ale ja lubię proste i skuteczne patenty. Jednym z nich chciałabym się dzisiaj podzielić.
Jak być szczęśliwą żoną? Mieć fajnego męża! Po prostu? Przewodnik dla WSPÓŁCZESNYCH mężatek
Jest on dość brutalny, ale z dużą skutecznością wskazuje drogę poprawy, tam gdzie jest ona możliwa. W zawiązkach, w których miłość usycha, brakuje czułości, zrozumienia i wzajemnego wsparcia. Nie działa tylko w przypadku problemów bardzo poważnych typu: alkoholizm, przemoc fizyczna lub psychiczna, chorobliwa zazdrość, czy skłonność do notorycznych zdrad. W takich przypadkach trzeba szukać innych rozwiązań i korzystać z pomocy profesjonalistów.
W większości przypadków jednak wszelki brak szczęścia w miłości bierze się z niezrozumienia wzajemnych potrzeb oraz siebie nawzajem. Jeśli komuś zależy, by poprawić swój związek może wykonać proste, dość brutalne, ale skuteczne ćwiczenie.
Najlepiej zasłonić sobie dalszą część i robić krok po kroku, nie zerkając na kolejne akapity.
Zamknij się w pokoju, tak by nikt ci nie przeszkadzał.
Weź kartkę i długopis i wypisz wszystko to, czego mąż (żona) ci nie daje. W czym nawala. Zwykle nie mamy z tym żadnego problemu. Lista przewinień tej drugiej strony szybko się zapełnia. Pisz szczerze i konkretnie, bez ogólników. W punktach. Na przykład, że nie okazuje ci czułości, nie interesuje się naprawdę twoimi sprawami, nie potrafi uważnie słuchać, nie dotrzymuje słowa, okłamuje, poświęca waszej relacji zbyt mało czasu… itp.
Kiedy już skończysz i będziesz mieć pewność, że nic nie zostało pominięte, weź głęboki wdech i przeczytaj punkty od początku. Są to zwykle te elementy, które to ty masz na sumieniu... To czego nie dajesz swojemu partnerowi, swojej drugiej połówce. Te rzeczy, nad którymi to ty powinnaś/powinieneś popracować.
Ten wniosek czasem jest dla osób przekonanych o własnej niewinności wstrząsający. Wywołuje bunt i poczucie, że ćwiczenie jest bez sensu. Ale nikogo wokół nie ma, nikt cię nie ocenia. Robisz to tylko dla siebie. Jeśli uczciwie i spokojnie się zastanowisz, szybko zauważysz, że ono niesie bardzo prawdziwe przesłanie.
Czasem okazujemy partnerowi brak zrozumienia inaczej niż on nam, ale to ten sam problem. Nie mamy dla niego czasu z innych powodów, ale to tak samo boli. Nie możesz zmienić męża czy żony. Nikt z nas nie ma takiej mocy. Ale jeśli zmienisz siebie na lepsze, świat wokół automatycznie się dostosuje. To jedyne nad czym warto się trudzić. Zmiana we własnym wnętrzu.
To konkluzja dla odważnych. Ale pozwala odkryć prawdę, a stąd tylko krok do poprawy relacji i znalezienia własnej recepty na szczęście, czego każdemu u progu wiosny serdecznie życzę.
Polecamy inne teksty Krystyny Mirek
O miłości, która jest za duża
Macierzyństwo to nie jest zadanie dla jednej osoby. Co robić, gdy brakuje tej drugiej