Rząd a to pracuje nad wycofaniem się Polski z konwencji antyprzemocowej – bo po co przeciwdziałać przemocy wobec kobiet i przemocy domowej? A to walczy z organizacjami pozarządowymi, które niosą pomoc kobietom i zmieniają świadomość społeczną. A to uniemożliwia działania podejmowane w ramach 16 dni akcji przeciw przemocy wobec kobiet. A to utrudnia dostęp do antykoncepcji i wycofuje procedury okołoporodowe wywalczone i wypracowane latami, bo dlaczego kobieta miałaby „Rodzić po ludzku”, skoro wygodniej traktować ją jak przedmiot?
Będzie nowy protest kobiet? Czerwony, jak krew przy porodzie!
Te wszystkie posunięcia głęboko mnie oburzają, ale jest we mnie też taki kawałek, który się z tego cieszy, bo wierzę w te słowa o herbacie. Zresztą widziałam Czarny Protest i znam naszą siłę, która wkrótce pewnie znowu się ujawni z całą mocą, ale i tak widać ją codziennie i coraz bardziej. Nigdy dotąd nie słyszałam tylu odważnych kobiecych głosów w przestrzeni publicznej. Czy nazywamy się feministkami, czy nie, dzięki PiS-owi poczułyśmy, że mamy wspólne potrzeby i interesy. Nie damy się traktować jak przedmioty. Coraz częściej zabieramy głos, żeby wyrazić swój sprzeciw.
„Mieć głos to znaczy być człowiekiem. Mieć coś do powiedzenia to znaczy być osobą” – te słowa Carol Gilligan wryły mi się w pamięć. Jesteśmy kobietami i mamy coś do powiedzenia w sprawach, które nas dotyczą. Mamy prawo współdecydować o tym, jak wygląda świat, a nie dostosowywać się miło do cudzych pomysłów.
„Sporo czasu zajęło mi znalezienie własnego głosu, i skoro teraz go mam, nie zamierzam być cicho”- wyznała Madeleine Albright. I wiele wskazuje na to, że my też nie chcemy już milczeć. Kłopot w tym, że nawet gdy mówimy, jesteśmy mniej słuchane niż mężczyźni. Częściej się nam przerywa, co pokazują nie tylko obserwacje, ale i badania. Wiedzą o tym kobiety w Białym Domu, gdzie głos mężczyzn zdecydowanie dominuje. Postanowiły temu przeciwdziałać. Gdy któraś z nich rzuci dobry pomysł w dyskusji, inna natychmiast go powtarza i docenia autorkę. Dzięki temu nie tak łatwo zagłuszyć ten głos, a potem podać pomysł jako własny, co jest częstym doświadczeniem kobiet w męskim środowisku. Warto przejąć tę technikę od kobiet z Białego Domu. Wzmacniać nawzajem swoje wypowiedzi, a nie ignorować czy zagłuszać. To dobry krok w kierunku równości.
Rząd zaczął zmieniać prawo w ukryciu. Co się zmieni?
„Kobieta, która ma głos, z definicji jest silną kobietą” – stwierdziła Melinda Gates. Swoją siłę pokazały niedawno Austriaczki w wyborach prezydenckich. To one przesądziły o przegranej radykała Norberta Hofera, na którego głosowało 56 proc. mężczyzn. 62 proc. kobiet oddało głos na byłego szefa Partii Zielonych Alexandra Van der Bellena. Warto zauważyć, że aż 89 proc. młodych kobiet, poniżej 29 roku życia, poszło do urn!
Dlaczego kobiety tak głosowały? - wyjaśnia prof. Janusz Czapiński na łamach „Gazety.pl”: „Dbają o ognisko domowe. Nie mają natury rewolucyjnej, która charakteryzuje radykałów. Są życiowo bardziej ostrożne od mężczyzn, bo ważą możliwe konsekwencje.”
Prof. Radosław Markowski dodaje, że kobiety boją się wojny i nie chcą do niej dopuścić.
Pod artykułem czytam komentarze kobiet. Na przykład taki: „Austriaczki głosowały, jak głosowały, bo są inteligentniejsze, bardziej otwarte na świat i w końcu po prostu odważniejsze od Austriaków. Nie boją się otwartego świata i nowości. Właśnie konserwatyzm, fanatyzm jest podyktowany strachem.(…)”
Albo taki: "(…) jest wręcz na odwrót, to facetom się marzy powrót do starych czasów. Faceci są mniej elastyczni. Ja tam rewolucję mogę mieć od razu, jeżeli oznaczać ona będzie postęp cywilizacyjny, technologiczny oraz społeczny (…)”.
Albo taki: „Żaden z uczonych nie zauważył najprostszego: zwycięstwo populistycznych prawicowców grozi ograniczeniem praw kobiet. Wybierają racjonalnie, a nie „by chronić ognisko" albo ze strachu przez wojną.”.
Wstrząsający raport NIK z kontroli polskich porodówek!
Te głosy wskazują na to, że nie zgadzamy się już na męską interpretację świata. Mamy własną. Coraz mocniej jesteśmy zaangażowane w życie publiczne i nie chodzi nam tylko o ognisko domowe.
Na koniec jeszcze znane słowa Ayn Rand: „Pytanie nie brzmi, kto mi na to pozwoli, tylko kto mnie powstrzyma”. Jestem pewna, że nikt.
Wszystkie felietony Hanny Samson i wszystko, co ważne dla kobiet - tylko na Polki.pl!