Pozwolę sobie przypomnieć cytat z posłanki Beaty Mateusiak-Pieluchy: „Powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne. Niespełnianie tych wymogów powinno być jednoznacznym powodem do deportacji”.
Ludzie innej wiary strzeżcie się. Możecie być deportowani!
Teoretycznie problem mnie nie dotyczy.
Nie jestem ateistą.
Prawosławie znam głównie z Zakopanego, kiedy tłumy Rosjan, właśnie w czasie prawosławnych świat, okupują knajpy na Krupówkach.
Muzułmanin ze mnie jak z koziej dupy trąba. Lubię sziszę i humus, tyle.
Bliżej mi chyba jednak do Żyda. Idea Szabatu bardzo mi podchodzi. Od piątkowego wieczoru aż do sobotniego nie muszę nic, a potem impreza...
Najważniejsze jest to, że wartości uznawane w Polsce za ważne, mam w małym palcu. Szanuj ten kraj i jego historię, nigdy nie zapomnij o bohaterach, którzy oddali życie za ojczyznę, godnie ją reprezentuj, pamiętaj że wszyscy jesteśmy wolnymi ludźmi, wolność jednego człowieka nigdy nie może być kosztem drugiego.
Na pociąg z biletem w jedną stroną ni cholery się nie kwalifikuję. To ciągle teoretycznie. Praktycznie zrobiłem mały rachunek sumienia przy okazji kilku posiadówek z przyjaciółmi. Zadanie jest proste: gonią cię Niemcy, owczarki drą mordy, słyszysz przeładowywanie mauserów i musisz wybierać. Tu i teraz. Gdzie się przeprowadzasz? Kombinowałem tak:
1. USA. Niby fajnie bo to w końcu JuEsEj, stany, stany, fajowa jazda, amerykański sen, Hollywood, wielki świat, Nowe Jorki, szmery bajery, forfitery. Tylko po 3 latach, sam wyglądasz jak 3 forfitery. Mała cola w maku ma pół litra, żarcie nafaszerowane całą tablicą Mendelejewa, amerykańska rzeczywistość ma się tak do amerykańskiego snu, jak hot-dog do bigosu. Ja wybieram bigos.
Kto oprócz Filipa Chajzera? Świetni autorzy piszą dla Polki.pl
2. Włochy. To pomysł Gosi, konkubiny. Nie od dzisiaj wiem, że leci na Włochów i jak tylko widzi południowca to zaraz ma minę jak tiramisu po 3 dniach bez lodówki. Rozpływa się jak mascarpone w słońcu Toskanii. Ja mam natomiast z Włochami problem, bo oni zazwyczaj mają problem ze mną. Kelner wnerwiony. Nie wiadomo na co, ale wszystko mu nie pasuje. Albo sprzedawca w sklepie. Chcesz zapłacić kartą po niżej 4 euro, a ten zaraz macha łapami nabuzowany, jak proseco na wybojach. Zresztą dwa razy aresztowali mnie Carabinieri i może stąd te uprzedzenia. Raz opóźniłem odjazd Pendolino (wbiegłem w ostatniej chwili i nastąpił error). Za drugim razem chciałem zjechać na nartach ze stoku na 3 minuty przed zamknięciem wyciągu. Wystarczyło. Południu Europy generalnie mówię – nie. No chyba, że...
3. Portugalia. Portugalczycy to tacy Polacy tylko, że mają ciepło. Gdybyśmy mogli się zamienić na klimat bylibyśmy właśnie Portugalczykami. Kochają ziemniaki, są bardzo gościnni i rodzinni. Do tego szczypta bałaganu, trochę improwizacji, tylko... tylko ciągle nie ma Mazur, Kaszub i Krakowa. Wieje za to od Oceanu jak cholera. Dalej nie.
Portugalska wyspa wiecznej wiosny! Co warto zobaczyć na Maderze
4. Izrael. Ostatnio byłem, widziałem, jest fantastyczny. Od lat w komentarzach piszą, że jestem Żyd więc może płynąć z prądem.
Tel Aviv jest wspaniałym miastem. Ma amerykański rozmach i europejską estetykę. Rewelacyjne jedzenie i jeszcze lepsi ludzie. Wykształceni, elokwentni, kulturalni i niezwykle pomocni. Jest tylko jeden mały problem... Ceny. Małe piwo w sklepie kosztuje 18 zł, wyjście do knajpy (nie restauracji) na humus i piwo dla dwóch osób 300 - 400 zł.Jakiś obłęd. Niezła próba, ale też nie.
Poznaj 10 najdroższych miast świata!
5. Czechy. Czesi mają świetny system podatkowy i są bezproblemowi. No prawie. Pamięć mnie nie zawodzi. Zawsze jak jechałem na kolonie to właśnie czescy celnicy najdłużej trzepali autokary z Polskimi dziećmi, które wyglądały na wszystko ale nie na przemytników wódy i marlborasów. No i jeszcze te psy. Czeskie wilczury obwąchujące moje śmierdzące giry pod fotelem Jelcza śnią mi się do dzisiaj.
6. Niemcy. Żartowałem.
7. Kanada. O Kanadzie w sumie nie można powiedzieć nic złego. Idylla z premierem pięknym, jak ze snu. Pięknym i mądrym. Jestem przekonany, że gdybyśmy mogli przekazać w dniu wyborów długopisy tylko kobietom to dokonalibyśmy pierwszej w historii adopcji premiera obcego państwa. Sam bym go adoptował. Wtedy trzeba by tylko wysłać tam naszego naczelnika, a tego Kanada mogłaby nie zrozumieć. Jest w sumie tylko jeden problem. No dobra - dwa. Zimno i nudno. Ja nie lubię jak jest nudno. Ile można gadać z bobrami?
8. Zanzibar. Jedne z najpiękniejszych plaż świata. Totalny luz. Tu nikt cię nie znajdzie. Jesteś ty, palmy i drink.
Tylko co z tego, skoro nie ma gofrów, zapachu kręconych frytek z Juraty i surferek z Chałup. Woda nie przeprowadzi darmowej krioterapii a na plaży nikt nie krzyknie: „Kukurydza w dzień upalny wzmacnia popęd seksualny i dla pani i dla pana kukurydza gotowana” albo „Żono, żono, namów męża, jagodzianka wskrzesi węża” Nic z tego. Poza tym Hej Sokoły w suahili brzmią totalnie bez sensu.
9. Wielka Brytania. Lubię brytyjskie poczucie humoru i Hugh Granta. Też wygląda jak tiramisu bez lodówki, ale bawi mnie do łez w większości komedii romantycznych, w których grał. Ba! W ostatnim filmie o Briget Jones nie grał, a i tak bawił do łez! Scena z pogrzebu - przednia!
Tylko co z tego, skoro najpopularniejsze imię dziecka w Londynie to bynajmniej ne Hugh ani Jack, ani swojski Jacek, tylko Muhammad... To ja dziękuję.
Poza tym, jeśli kraj decyduje się na Brexit, a następnego dnia najpopularniejszym pytaniem w brytyjskim google jest: „co to jest Unia Europejska?”, to ja dziękuję jeszcze raz.
10. Polska... To jedyny kraj w którym mógłbym żyć. Zawsze jak wyjeżdżam z Warszawy na dłużej niż tydzień to już jestem chory i chcę wracać. To tu tuż przed stanem wojennym z RFN wracał mój ojcec bo czuł, że nawet jeśli będzie źle to i tak powinien tu być. Brawo on i brawo wy, którzy nie wypisujecie w necie bzdur o deportacji do Kanady. Deportujmy tam co najwyżej Wiejską... Village street – to brzmi dumnie :)
Jesteśmy dumne: najpiękniejszy budynek na świecie znajduje się w Polsce!