Dlaczego warto polubić jesień

Dlaczego warto polubić jesień fot. kolaż Polki.pl
Oto, dlaczego warto polubić jesień. Subiektywne spojrzenie na nadchodzące miesiące.
Małgorzata Machnicka / 06.10.2016 12:16
Dlaczego warto polubić jesień fot. kolaż Polki.pl

Dzwoni budzik. 6.30. Otwieram oczy. Ciemno. Swoją drogą jak to jest, że gdy kładę się do łóżka jest ciemno, śpię śpię śpię, budzę się i nadal jest ciemno?! Myślę sobie, no nie, znów jesień. Czy lato nie mogłoby trwać wiecznie?

 

To wersja waszego jesiennego poranka. A przynajmniej większości z was. Ja chwilę jeszcze leżę w łóżku, zapalam lampkę, wsuwam stopy w moje mięciutkie kapcie, narzucam puchaty szlafrok i idę do kuchni po kawę. Jak jesienią smakuje kawa! Wiem, że mogłabym spać do 7.00, bo tak naprawdę wystarczy mi pół godziny, aby od zera przygotować się do wyjścia. Z premedytacją wstaję jednak wcześniej. Z kawą wracam do łóżka. Za oknem o parapet przyjemnie stuka deszcz. Rozsuwam ciężkie, czarne zasłony. Do pokoju wcale nie wpada przez to więcej światła. Jest sennie, mgliście. Przy łóżku ulubiony tygodnik i książka. Czytam. Chwilę przed 7.00  wstaję i zaczynam szykować się do pracy.

 


kolaż Ula Bugaeva

Wiem wiem, moje poranki zupełnie inaczej by wyglądały, gdybym miała dzieci. Nie byłoby codziennego leniuchowania w łóżku. Musiałabym przygotować kanapki i spakować tornistry. Póki co się o to nie martwię. W mojej mikroskopijnej jednostce dwa plus kot, jedyną rzeczą, którą MUSZĘ zrobić, to nakarmienie mojego czworonoga. Ale i jemu też nie chce się wstać z łóżka - rozkosznie mruczy, więc jeszcze leżymy. Wierzę, że wszystko jest kwestią organizacji i dopracowania szczegółów. Pamiętam jak miałam kilkanaście lat i obserwowałam moją (bardzo zapracowaną) mamę, która mając dwójkę dzieci, potrafiła przez 180 chłodnych wieczorów namiętnie produkować swetry. Skoro miała czas na to, miała czas na wszystko. Być może klęła pod nosem, gdy musiała zmoknięta i zmarznięta wtargać torby z zakupami na pierwsze piętro, podczas gdy jedno dziecko prosiło ją o zgodę na wyjście na imprezę, a drugie darło się wniebogłosy. Ale przecież latem wkurzają nas dokładnie te same rzeczy, prawda?

 

A teraz wyobraźcie sobie wasz, taki typowy, jesienny poranek. Załóżmy, że pada. Szaro, zimno, mgła, a wy musicie wyjść do pracy. Narzekajcie narzekajcie, 30 lat na karku, a wy nadal nie pogodziliście się z tym, że mieszkacie w Polsce, gdzie występują 4 pory roku. Jeśli nadal nie możecie przestać gderać pod nosem na pogodę, zróbcie to chociaż z szacunku do tych, którzy są po drugiej stronie m.in. do mnie - ja latem nie narzekam, że jest mi za gorąco i że przy 35 stopniach mój mózg zwyczajnie nie pracuje tak, jak powinien. Wracając do sedna, musicie przedostać się z domu do autobusu. Wyzwanie godne prawdziwego bohatera, nie ma co! Zachęcam do założenia kaloszy i przeciwdeszczowego płaszcza, jeśli tak źle znosicie deszcz. Uwierzcie, w tej połowie roku, w której pogoda nas nie rozpieszcza, wszyscy wybaczą wam, że nie macie idealnie ułożonej fryzury (zresztą, fryzury, które wyglądają jak z salonu są już, na wasze szczęście, niemodne). Udało się, jesteście w autobusie. Po kilkudziesięciu minutach wysiadacie, pędzicie do pracy, żeby nie zmoknąć jeszcze bardziej.
 


fot. Ula Bugaeva

Ta sama trudność czeka was po wyjściu z pracy. Po drodze robicie jeszcze drobne zakupy. Wchodzicie do domu. Znów miękkie kapcie, czujecie już otulające ciepło. Pyszna kawa, gorące ciasto czekoladowe, wieczór przy świecach. Nie znosicie jesieni? Macie pełne prawo dogadzać sobie tak, żeby być trochę mniej nieszczęśliwym. Ale po Nowym Roku, nie mówcie, że przybyło wam kilka dodatkowych kilogramów.

 

A więc o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? W czym jest problem? Czy oby nie w tym, że uwielbiamy sobie ponarzekać? Mój tata zawsze powtarzał, że pewne rzeczy doceniamy dlatego, że nie mamy ich na co dzień. Lato jest dla was takie cudowne, bo przychodzi po 6 miesiącach deszczu, mrozu i śniegu. Gdyby trwało przez cały rok, uwierzcie, na pewno byście go nie docenili. To tak jak z wielką bezą z kremem - od jedzonej codziennie, po prostu mdli.

 

A teraz coś od serca. Dla mnie lato jest po prostu nudne. Dobra, mniej ciekawe niż jesień. Krajobrazowo – duży plus za intensywność kolorów. Pogodowo – świetnie, świeci słońce. Modowo – nuda, 3 miesiące w szortach? Urodowo – makijaż wygląda słabo po kilku godzinach, więc wolę się nie malować. Artystycznie – większość teatrów nie pracuje, w kinach premier brak. Nie myślcie, że jestem jakimś szaleńcem, który nie znosi lata. Uwielbiam w weekend wybrać się nad Wisłę, wyjechać za miasto na kilka dni, zaprosić znajomych i zorganizować garden party z pysznym jedzeniem. Nie staram się was przekonać, że jesień jest lepsza. Ale, że też może być fajna, nawet jak jest deszczowa. Zresztą przypominam, że latem również potrafi nieźle padać i to wcale nierzadko (więc jesteście wtedy w takiej samej dupie, jak podczas październikowych wieczorów). Pamiętacie tegoroczne wakacje? Te 4 pory roku, o których wspomniałam wcześniej, to tak naprawdę wyłącznie wspomnienie z dzieciństwa. A grudzień 2015? W połowie miesiąca na termometrach było 13 stopni!

 

Spacery przez złoto-czerwone alejki w parku? Pieczone ziemniaki z ogniska? Długie wieczory przy świecach i grzanym winie (zapaliłyście kiedyś świece latem, jeśli tak, to dopiero jesteście szalone!) Grzybobranie? Koc, książka plus kakao? Nadal nic? A byliście kiedyś nad morzem w październiku? Cała plaża jest wasza! Cisza, spokój, piękne widoki i kompletna pustka. A może znienawidzona jesień i godziny, które mnożą się i mnożą, pozwolą odkryć w was nowy talent? Pomogą poszerzyć zainteresowania?

 

Ludzie, którzy mówią, że nienawidzą jesieni, zawsze wydawali mi się jacyś hmmm niedorzeczni. Nie mówię tu o miłości do listopadowej słoty (chociaż to akurat też lubię), ale piękną, złotą polską jesień, gdy na termometrze 15 stopni, a do ostrego słońca mruży się oczy. Może jestem zbyt melancholijna, ale czy wy naprawdę tego nie lubicie? 

 

Wchodzę dzisiaj do redakcji. To pierwszy, podkreślam PIERWSZY chłodniejszy dzień (finalnie okazało się, że tylko poranek) od 4 miesięcy. I już słyszę narzekanie. A ja wpadam uśmiechnięta i rzucam: "Jaka wspaniała pogoda!" Nasza redaktor naczelna z rezygnacją: "Napisz więc o tym, może przekonam się do jesieni". Proszę, oto ten tekst. Macie trochę lepsze humory?

Redakcja poleca

REKLAMA