W nowym cyklu Beata Pawlikowska zaprasza Polki na śniadania! Nie chodzi oczywiście o jajko na miękko i chleb z masłem i pomidorem. Podróżniczka dzieli się historiami i czasami też przepisami na potrawy z różnych stron świata. W poprzednim felietonie serwowała śniadanie na łodzi w Czarnogórze, dziś zdradza, jakie śniadania jada Dalaj Lama, a czeka nas jeszcze wiele pysznych opowieści. SMACZNEGO!
Zupa... z małpy?! Co Beata Pawlikowska jadła za granicą?
To z pewnością jedno z najbardziej niezwykłych śniadań na świecie. Pożywne, o bardzo charakterystycznym, lekko orzechowym smaku i łatwe do zabrania ze sobą w podróż. Po raz pierwszy zobaczyłam je pewnego poranka w Lhasie.
Siedziałam na ławce, chwytając pierwsze promienie słońca, gdy nagle na murku nieopodal usiadł młody mężczyzna. Chyba nawet mnie nie zauważył, bo całkowicie był pochłonięty przygotowywaniem swojego śniadania – choć wtedy jeszcze nie zdawałam sobie z tego sprawy. Tybetańczyk wyjął z torby małą miseczkę, termos i torebkę z czymś, co z daleka wyglądało jak płatki zbożowe, i w czym od razu rozpoznałam prażony jęczmień.
fot. Beata Pawlikowska
To jest najważniejsza rzecz w Tybecie! Jęczmień rośnie nawet tam, gdzie dla ryżu, pszenicy i innych zbóż jest zbyt zimno albo zbyt wysoko.
A oto jak zrobić tybetańskie śniadanie:
Do miseczki nasyp prażonego jęczmienia.
Dolej gorącej herbaty z mlekiem jaka i solą.
Wymieszaj dokładnie palcami aż powstanie jednolita masa.
Jedz palcami, nabierając małe porcje lepkiej masy.
Tak przygotowane danie nazywa się tsampa.
Dalaj Lama jada takie śniadanie codziennie o 5.30 rano.
fot. Beata Pawlikowska
Więcej ciekawych opowieści i równie ciekawe przepisy w nowej książce Beaty Pawlikowskiej - do kupienia w Empiku! Zapraszamy :)
Więcej o podróżowaniu - Beata Pawlikowska dla Polki.pl!