Spokojnie zajmuję się tym, co jest ważne. Koncentruję moje myśli i zajmuję się jedną ważną rzeczą na raz. Wszystkie inne myśli i sprawy czekają na swoją kolej. Z nikim nie muszę się ścigać. Za nikim nie muszę nadążyć.
Ja w moim życiu pracuję w moim własnym rytmie, który jest dla mnie najlepszy. Wiele razy widziałam w wysokich górach wędrowców, którzy chcieli pokazać innym, że są lepiej przygotowani i silniejsi. Narzucali szybkie tempo. Wyprzedzali tych, którzy szli wolniej. Z satysfakcją patrzyli na tych, którzy zostają w tyle. – Podziwiajcie nas! – mówiły ich plecaki. – Zazdrośćcie nam, że my mamy tyle siły, a wy włóczycie się powoli jak żółwie.
Mieli swój moment chwały. Dobiegali do połowy trasy. I nagle padali na ziemię jak zabawki odłączone od prądu.
Zwalali wtedy winę na zbyt ciepłą albo zbyt zimną pogodę, na zatrucie pokarmowe, na zbyt niskie ciśnienie, na za ciasne buty, na kamienie wystające z drogi. Prawda jednak była taka, że ich celem było pokonanie innych, a nie dotarcie do szczytu. Swój wysiłek skoncentrowali na tym, żeby efektownie kogoś prześcignąć. Nie słuchali swojego organizmu i nie potrafili znaleźć swojego indywidualnego rytmu, który najlepiej pozwala rozłożyć siły i najbardziej efektywnie korzystać z wewnętrznej mocy.
Wierzę w szczęście. Kurs pozytywnego myślenia
Oni od razu narzucili szybkie tempo i postanowili, że muszą za nim nadążyć. I jeśli nie padli w połowie, albo jeśli nie padli na szczycie, to najprawdopodobniej padli następnego dnia, a wyprawa na górę wcale nie była przyjemną przygodą, tylko ciężką harówką. Nie śpieszę się. Spokojnie zajmuję się tym, co jest do zrobienia. Nie ścigam się z czasem. Nie myślę o tym, co robią inni.
Robię to, co jest do zrobienia i poświęcam temu całą moją uwagę. To fantastyczny sposób na pracę. Dzięki temu jestem w stanie zrealizować w terminie wszystkie moje projekty. Jestem wolna od stresu. Wiem, że chcę zrobić to, nad czym akurat pracuję i chcę to zrobić najlepiej jak potrafię. Wyłączam więc wszystko, co może mnie rozpraszać i skupiam na moim zadaniu całą uwagę.
Tylko tyle i aż tyle.
Kiedy mój umysł wie, że nie musi się martwić tym, kto mi depcze po piętach ani tym, kto jest przede mną, ani tym, co robią inni, ani tym, kto napisał do mnie maila albo chciałby ze mną porozmawiać przez telefon, po prostu jest spokojny i mocny. Łatwo się koncentruje i sam podpowiada mi najlepsze rozwiązania. Dzięki temu pracuję sprawnie i efektywnie. Spokojnie zajmuję się tym, co jest ważne. Odsuwam wszystkie inne sprawy. Pracuję łatwo i w moim własnym rytmie.
Teraz Polka! - zobacz cykl dokumentalny na Polki.pl