Nie tak wcale dawno temu, w czasach mojego dzieciństwa, w zupełnie nieodległym kraju w środku Europy słynącym z pięknych, starych i ogromnych lasów dzieci słyszały o smogu tylko na geografii. Zupełnie po nic, tylko po to, by było ich z czego odpytywać na lekcjach uczyły się na pamięć rozróżniania smogu londyńskiego od smogu typu Los Angeles.
Zanieczyszczone powietrze może wywołać reakcję zapalną w całym organizmie!
Nic z tego nie rozumiały, z niczym im się to nie kojarzyło, do niczego im to nie było potrzebne. Wpuszczały jednym, wypuszczały drugim uchem. Zakuwały, zdawały, zapominały. Oglądały ziewając zdjęcia mieszkańców Pekinu w ochronnych maskach i ożywiały się jedynie słysząc, że czasami powietrze bywa tak brudne i skażone, że zamyka się szkoły i odwołuje lekcje. Hurra! Nie trzeba chodzić do szkoły! Nie taki zły ten smog – myślały dzieci w tym szczęśliwym kraju i zazdrościły małych Chińczykom.
Mijały lata, w nieodległym kraju przybywało aut i domów jednorodzinnych, ale nikt się tym nie przejmował, co się do tych aut wlewa, ani czym się ogrzewa te domy, jak i gdzie je buduje. Co prawda byli śmiałkowie, którzy ostrzegali, że nic nam nie jest dane raz na zawsze, a czyste powietrze, jak czysta woda, kiedyś może się skończyć. Mówili: trzeba rozwijać transport zbiorowy, sadzić drzewa i wspierać ekologiczne sposoby ogrzewania domów, a same domy, bloki i biurowce budować tak, żeby powietrze mogło swobodne cyrkulować, a wiatr wywiewał spaliny i toksyczne opary pomagając się miastom oczyszczać. Nazywano tych ludzi oszołomami i pierdolniętymi ekologami i mało kto słuchał ich rad.
„Nie będziecie nam mówić, czym mamy jeździć do pracy! Ani co tankować! Ani czym palić w naszych domowych kotłowniach!” – mówiono. „Kto was wynajął i do czego? Kto wam za to płaci? Na czyim pasku chodzicie?” – pytano, a samochodów przybywało i dalej palono w piecach starym linoleum. Aż nadeszła mroźna zima i nad krajem zawisł Smog.
Z początku udawano, że to wcale nie Smog. „To nie Smog, a Lewacka Propaganda” – mówiono i było w tym tyle prawdy, że nikt w tym pięknym kraju Lewackiej Propagandy dotąd nie widział, ale tej przynajmniej wszyscy się bali. Smogu nie bał się nikt. W końcu jednak mieszkańcy kraju zrozumieli, że Smog naprawdę przyszedł i naprawdę jest groźny. Mówiły o tym prawie wszystkie telewizje i nie pomogło nawet zamykanie stacji wykrywania Smogu, bo każdy mógł sobie taki pomiar odczytać we własnym telefonie. Kto mógł, starał się nie wychodzić z domu, kto miał pieniądze, kupował maszyny do oczyszczania powietrza i drogie maski z filtrami albo wyjeżdżał z miasta w miejsca, gdzie Smog nie jeszcze nie dotarł.
Czy maseczki faktycznie chronią przed zanieczyszczeniami? Mamy opinię lekarza!
Ale nie da się wyjechać z miasta na całą zimę. I nie da się przez całą zimę nie wychodzić z domu. Wielu ludzi zaczęło więc chorować, małe dzieci tygodniami kasłały i nikt im nie potrafił pomóc, bo nie da się żyć nie oddychając, nawet w najpiękniejszym kraju. I nikt jeszcze nie wymyślił lekarstwa na smog. Szpitale i przychodnie były pełne kaszlących mieszkańców, a w sklepach zaczęło brakować masek i maszyn do oczyszczania powietrza. Po raz pierwszy od lat spadł puszysty śnieg, ale dzieciom nie wolno było wyjść na sanki…
– Mamo – przerwał mi trzyletnie synek zza inhalatora – ale to nie jest bajeczka, to o nas przecież.
– Tak synku, to o nas, niestety.
– Bo ja też kaszlę od tygodni i nie mogę wychodzić z domu, to przez Smoga?
– Tak, Kochanie.
– Ale to wszystko się dobrze skończy, prawda? Przyjdzie rycerz albo rycerka, albo nindżago transformers i pokona Smoga?
– …
– A ja już przestanę kaszleć i będę mógł się bawić na dworze i wrócić do przedszkola?
– Nie wiem, synku, naprawdę nie wiem – odpowiedziałam, bo co miałam odpowiedzieć? Ale jak tak patrzę, to chyba nindżago transformers jest najbardziej realistycznym z pozytywnych scenariuszy. Co byłoby całkiem śmieszne, gdyby nie było tak straszne.
Sprawdź, ile papierosów "palisz" oddychając zanieczyszczonym powietrzem!