Reklama

Od pewnego czasu zdaje mi się, że balansuję na linie nad przepaścią, która grozi pochłonięciem mojego małżeństwa. Krzysztof jest moim mężem, człowiekiem, z którym dzielę życie od lat. Ale jest jeszcze Marek, mój sekret, mój grzech i moja odskocznia od codzienności.

Każdego dnia gram w tę grę, starając się nie przegrać. Patrzę w lustro i czasem sama siebie nie poznaję, jakby kłamstwo było częścią mnie, którą powoli przestaję odczuwać. Mimo to gdzieś tam z głębi wyrzuty sumienia próbują się przebić na powierzchnię. Każdego dnia zaczynam od nowa, żonglując obowiązkami żony i zakazanymi spotkaniami kochanki.

Wymienialiśmy żale i pretensje

Pewnego wieczoru Krzysztof wrócił do domu później niż zwykle. Spojrzałam na niego badawczo, starając się dostrzec w jego oczach jakąś zmianę, coś, co mogłoby zdradzić jego myśli. Nagle wyrwałam się z zadumy, kiedy usłyszałam jego podniesiony głos.

– Znowu tu siedziałaś cały dzień? – zapytał, rzucając teczkę na stół.

– Gdzie byłeś? – zapytałam, ignorując jego pytanie.

A gdzie miałem być? Pracowałem – odpowiedział, ale jego głos był napięty.

– Pracowałeś? Czy to właśnie robisz za każdym razem, gdy wracasz o tej porze? – Słowa same wydobyły się z moich ust, pełne żalu i pretensji.

Jego twarz stała się czerwona z irytacji.

– Ewa, nie zaczynaj znowu! Może to ty masz coś do ukrycia? Ciągle sprawdzasz mój telefon i wypytujesz o wszystko.

– A może jednak ty coś ukrywasz, skoro od razu się bronisz? – odpowiedziałam, czując, jak złość we mnie rośnie.

W pokoju zawisła cisza, ciężka i duszna. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę, zanim Krzysiek odwrócił wzrok, jakby szukał ucieczki.

Gdy opadły emocje, zaczęłam zastanawiać się, czy mógł coś podejrzewać o moim romansie z Markiem. Czy sama przez to nie zdradziłam zbyt wiele?

On też się zastanawiał

Kolejny wieczór spędziłam z Markiem. Siedzieliśmy przy małym stoliku w jego mieszkaniu, ale dzisiaj coś było nie tak. Patrzył przez okno, jakby jego myśli były gdzieś daleko. W końcu nie mogłam się powstrzymać.

– Marek, co się dzieje? – zapytałam cicho, kładąc dłoń na jego ręce.

– Nic... – odpowiedział, unikając mojego wzroku.

– Nie kłam. Widzę, że coś cię gryzie – ponagliłam go, zaniepokojona.

Przez chwilę milczał, bawiąc się obrączką na palcu – pamiątką po poprzednim związku, którego końca nigdy do końca nie zaakceptował.

– Po prostu myślę... o wielu rzeczach – odpowiedział wymijająco.

– O nas? – zapytałam, próbując wyczuć, czy chodzi o nasz związek.

Spojrzał na mnie przelotnie i westchnął.

– Nie wiem, Ewa. Czasem się zastanawiam, dokąd to wszystko prowadzi.

Jego słowa utkwiły we mnie jak kolce. Czy chciał zakończyć naszą relację? Czy to tylko przejściowe wahanie? Te pytania krążyły mi po głowie, a ja czułam, jak grunt pod moimi stopami zaczyna się chwiać.

Cisza, która zapadła między nami, była pełna niewypowiedzianych słów i niedopowiedzeń. Nie wiedziałam, co powiedzieć, by przyciągnąć go z powrotem, by nie pozwolić mu odpłynąć.

Wszystko wyszło na jaw

Kilka dni później przypadkowo usłyszałam Krzyśka rozmawiającego przez telefon. Stojąc za drzwiami gabinetu, nie mogłam się powstrzymać.

– Aneta, tak... Ja też cię kocham... Tak, wiem, że to musi się zmienić... – jego głos był miękki, niemal czuły.

Świat wokół mnie się zatrzymał. Aneta? Kim była Aneta? Serce zabiło mi mocniej, gdy zdałam sobie sprawę, że Krzysiek miał romans. Przez moment nie mogłam się ruszyć.

Kiedy rozmowa się zakończyła, weszłam do pokoju, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Krzysiek, z kim rozmawiałeś? – zapytałam, choć doskonale znałam odpowiedź.

Spojrzał na mnie, a jego twarz przybrała wyraz przerażenia.

– Ewa, ja... To nie jest to, co myślisz...

– Nie? Słyszałam wszystko! – krzyknęłam, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

– Dobrze, przyznaję się. Aneta... to była... to jest... – Jego głos zadrżał.

Zdradzasz mnie? – przerwałam mu, czując, jak złość i ból mieszają się we mnie.

Nastała chwila ciszy, a potem Krzysiek skinął głową. Wtedy wszystko ze mnie wypłynęło. Opowiedziałam mu o Marku, o wszystkim, co ukrywałam. Słowa płynęły jak rzeka, której nikt już nie mógł zatrzymać.

Jego twarz zdradzała niedowierzanie i ból. Staliśmy naprzeciwko siebie, oboje zrozpaczeni, zranieni przez własne wybory.

Sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej

Po tej rozmowie z mężem wiedziałam, że muszę porozmawiać z Markiem. Gdy usiedliśmy w małej kawiarni, nie mogłam ukryć swojego zdenerwowania.

– Marek, muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam, czując narastające napięcie. – Mój mąż ma romans! Słyszałam, jak rozmawiał z jakąś Anetą, mówił, że ją kocha… Sprawdziłam, że to Aneta K... ja nawet ją kojarzę. Nie wiem, co mam teraz zrobić.

Marek zamarł, jakby został uderzony w twarz. Jego oczy rozszerzyły się, a ja zobaczyłam w nich zrozumienie, które pojawiało się, zanim jeszcze otworzył usta.

– Aneta K.? – zapytał Marek ledwie słyszalnym głosem, pochylają się do mnie. – Ewa, to… Aneta to moja była partnerka. Chodziliśmy nawet razem na terapię dla par. Tylko potem… Nie udało się tego naprawić.

Zamarłam, czując, jak cała moja rzeczywistość rozpada się na drobne kawałki. To była ona? Znałam to imię, ale nigdy nie połączyłam go z kimś z przeszłości Marka. Nasze życia były bardziej splecione, niż mogłam sobie wyobrazić.

– To znaczy, że... – próbowałam zebrać myśli.

– Że wszyscy byliśmy częścią tej samej sieci kłamstw – dokończył Marek, a w jego głosie pobrzmiewała gorycz.

Siedzieliśmy w milczeniu, przetwarzając te informacje. Nagle nasza relacja, tak intensywna i pełna emocji, wydawała się zaledwie epizodem w większej, skomplikowanej grze. Wszystko, co dotąd wydawało się pewne, zniknęło, pozostawiając nas w chaosie niepewności.

Oddaliliśmy się za bardzo

Spotkanie z mężem było nieuniknione. Musieliśmy porozmawiać o przyszłości naszego związku, choć każde z nas znało odpowiedź, której baliśmy się wypowiedzieć na głos. Usiedliśmy naprzeciwko siebie w salonie, otoczeni milczącymi świadkami naszej codzienności – zdjęciami, meblami, pamiątkami z podróży.

– Co teraz? – zapytałam, próbując zachować spokój, choć w środku wszystko się we mnie gotowało.

– Nie wiem, Ewa. Nie wiem, czy jesteśmy w stanie to naprawić – odpowiedział Krzysztof, spuszczając wzrok.

– Też nie wiem. Może byliśmy zbyt zajęci sobą, żeby zauważyć, jak bardzo się oddaliliśmy – stwierdziłam, zaskoczona szczerością własnych słów.

Nasza rozmowa była pełna goryczy i wzajemnych oskarżeń. Przyznaliśmy się do zaniedbania, do momentów, w których przestaliśmy się o siebie troszczyć. Każde wypowiedziane słowo niosło za sobą ciężar zrozumienia, jak bardzo pozwoliliśmy na to, by nasza relacja się rozpadła.

Chcesz w ogóle to naprawić? – zapytał, choć jego głos nie wyrażał nadziei.

– Nie wiem. Może nie chodzi już o naprawienie. Może powinniśmy zastanowić się, kim jesteśmy, bez kłamstw i bez siebie nawzajem – odpowiedziałam, czując, jak ciężar tej decyzji spada na moje ramiona.

Rozmawialiśmy długo, próbując zrozumieć, gdzie popełniliśmy błąd. Na końcu nie mieliśmy odpowiedzi, jedynie smutne przekonanie, że nasz czas dobiegł końca.

Zostawiłam za sobą wszystko

Ostateczna decyzja przyszła nieoczekiwanie jak przerywnik w rozdzierającej symfonii. Rozstanie z mężem było bolesne, ale również dziwnie wyzwalające. Rozmawialiśmy ostatni raz, jakbyśmy złożyli sobie hołd za lata, które spędziliśmy razem. Nasza miłość kiedyś była prawdziwa, lecz teraz jedyną rzeczą, którą mogliśmy zrobić, było pozwolenie jej odejść.

Doszłam do wniosku, że Marek też musiał stać się częścią przeszłości. Nasza relacja, choć pełna pasji, była zbudowana na fundamentach iluzji i niedopowiedzeń. Wiedziałam, że muszę odkryć siebie poza tymi wszystkimi więziami. Spotkaliśmy się po raz ostatni, a każde z nas wyszło z tej rozmowy w ciszy, gotowe na nowe początki.

Zaczęłam powoli odbudowywać swoją tożsamość. Nie było to łatwe, ale z każdym dniem czułam, jak wraca do mnie poczucie siebie, które zaginęło w chaosie kłamstw. Przez całe to doświadczenie nauczyłam się, jak cenne jest zaufanie i jak łatwo można je utracić. Zrozumiałam, że jedyną osobą, której muszę naprawdę ufać, jestem ja sama.

Patrząc w przyszłość, wiem, że jeszcze wiele przede mną. Muszę odkryć, kim jestem poza związkami z mężczyznami, które dotychczas definiowały moje życie. To podróż, której się boję, ale jednocześnie pragnę. Może kiedyś odnajdę nową miłość, ale teraz, na pierwszym miejscu, jestem ja.

Ewa, 34 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama