„Moja dziewczyna wychodzi za mąż” - We-dwoje recenzuje

Randka? Z tą samą kobietą nigdy dwa razy pod rząd. Lepiej też nie przyzwyczajać jej za bardzo do siebie – po co sprowadzać dziewczyny do własnego mieszkania? Albo zapraszać na uroczystości rodzinne? Kobiety łatwo zaczynają dopowiadać sobie ciąg dalszy (czyt. „i żyli długo i szczęśliwie”), a to wiecznie oznacza komplikacje.
/ 23.09.2008 23:07
Randka? Z tą samą kobietą nigdy dwa razy pod rząd. Lepiej też nie przyzwyczajać jej za bardzo do siebie – po co sprowadzać dziewczyny do własnego mieszkania? Albo zapraszać na uroczystości rodzinne? Kobiety łatwo zaczynają dopowiadać sobie ciąg dalszy (czyt. „i żyli długo i szczęśliwie”), a to wiecznie oznacza komplikacje.

Wie o tym dobrze (wieczny, jakże by inaczej!) kawaler, Tom Bailey, któremu do żeniaczki wcale nie spieszno. Ma pieniądze, urok osobisty, dużo wolnego czasu, kumpli od pokera i kosza oraz Hannah, przyjaciółkę na dobre i na złe. Czegóż można chcieć więcej?

W idealnie skomponowany układ wkrada się jednak pewien „Moja dziewczyna wychodzi za mąż” - We-dwoje recenzujeSzkot w kraciastej spódniczce, który szybko skrada serce Hannah. Tom zaczyna rozumieć, że wkrótce straci nie tylko najlepszą przyjaciółkę, ale i swoją jedyną, prawdziwą miłość. Do ślubu pozostało niewiele czasu. Jak przekonać Hannah, że szkockie wesele to nie jest najlepszy pomysł? Mężczyzna dostrzega swoją ostatnią szansę – dziewczyna prosi go, by został jej… główną druhną! Ruszają przygotowania, jednak akcja wcale nie przyśpiesza. Pomału, bez polotu, zmierza do oczywistego finału, w którym „księżniczka” dostrzeże swojego „księcia”, co to nawet przybędzie na rumaku, by ją wyswobodzić z rąk nieprzyjaciela. Fabuła oklepana, całość w dużej mierze schematyczna i nudna.

Dawno nie byłam w kinie na filmie, kiedy to widzowie śmiali się głośno na zwiastunach zapowiadających jesienne premiery, a całkowicie zamilkli podczas oglądania, jakby nie było, komedii. Dowcip słaby (chyba że kogoś bawi potykanie się bohatera na ekranie), dialogi mało inteligentne, scenariusz po raz kolejny bazujący na tym, co już było. Zero oryginalności! Jedynie para głównych bohaterów sympatyczna, więc ładnie prezentuje się na tle romantycznych pejzaży Szkocji czy hałaśliwego, a wciąż mającego swój urok, Nowego Jorku. Ciężko jednak zachwycać się filmem, który ani bawi, ani wzrusza. Co najwyżej… mocno przynudza! Dobrze choć, że główna rola przypadła w udziale atrakcyjnemu Patrickowi Dempseyowi (który jest nieco lepszą wersją mało lubianego przeze mnie Hugh Granta). Niedużą, jednak zapadającą w pamięć, rolę, miał też w filmie zmarły w maju tego roku Sydney Pollack – wcielający się w ojca Toma, co już po raz szósty czy siódmy (a może piąty?) staje na ślubnym kobiercu, spisując na kilka minut przed ślubem intercyzę.

Trudno polskiego tłumaczenia filmu nie skojarzyć od razu z innym obrazem o podobnej tematyce. Kilka lat temu to „Mój chłopak się żeni(ł)”, jednak kobieca wersja sporu o serce ukochanego, według mnie, wypadła dużo bardziej przekonująco. Tamten film mocno zaskakiwał, choć wciąż mieścił się w konwencji gatunkowej. Cieszył, poprawiał humor, wzruszał. „Moja dziewczyna wychodzi za mąż” niesie ze sobą dawkę pozytywnej energii, ale jako całość mocno rozczarowuje. Nie uwiodła mnie opowiadana historia. Nie uwierzyłam bajeczce „ubranej” w piękne stroje i urocze plenery. Film jest drażniąco przewidywalny. Sceny nakładają się na siebie, w kluczowych momentach wracając niczym jakieś deja vu. Za dużo lukru, za dużo słodyczy. Można dostać mdłości! Nie tylko na widok dwóch kawałków tortu…

Film tylko dla osób lubiących oglądać na ekranie wciąż tą samą historię. Banalną, naciąganą i mocno podkoloryzowaną. Sama przestałam już najwyraźniej wierzyć w rycerzy na gniadych koniach, którzy „porywają” damę swego serca do pięknego zamku - wyszłam z kina zastanawiając się, czy jednak film sensacyjny nie byłby lepszym wyborem na deszczową pogodę!

„Moja dziewczyna wychodzi za mąż”
„Made of Honor”
Reżyseria: Paul Weiland
Scenariusz: Harry Elfont, Adam Sztykiel, Deborah Kaplan
Obsada: Patrick Dempsey, Michelle Monaghan, Kevin McKidd, Sydney Pollack
Premiera: 25-07-2008
Czas trwania: 101 min.
USA 2008, komedia romantyczna
Dystrybutor: United International Pictures

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA