Lidl stracił tysiące złotych na błędnym regulaminie promocji

Koszyk z zakupami fot. Fotolia
Pomysł był zacny. Klient mógł zwrócić zakupiony towar, jeśli uzna, że z jakichś powodów mu nie odpowiada. Tyle że nikt w sieciach Lidl nie przewidział, że klienci wykorzystają regulamin i zaczną szturmować sklepy i zwracać… puste opakowania. Sieć właśnie poinformowała o zakończeniu akcji z powodu "wykorzystywania promocji wbrew jej celom", ale mówi się, że metki "polskich cwaniaczków" trudno będzie się już pozbyć.
/ 08.11.2016 21:43
Koszyk z zakupami fot. Fotolia

W akcji „Sprytnie i tanio”, Lidl bardzo mocno promował własne marki, zachęcając klientów na wszelkie możliwe sposoby. Tym razem jednak posunął się chyba o krok za daleko. Jednym z elementów promocji lidlowskich marek była bowiem możliwość zwrotu kosmetyków, środków chemicznych, a nawet produktów spożywczych, o ile "nie spełnią wymogów kupujących".

W sklepie IKEA ukryto pokój, który wygląda jak zbombardowany dom w Syrii.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zapis w regulaminie promocji, zgodnie z którym „klient zobowiązany jest przedstawić opakowanie zwracanego produktu marki Lidl, przy czym jego zawartość "może być w stanie nienaruszonym lub częściowo zużytym, bądź zużytym”. Tak, dokładnie tak jak to słyszymy. Nawet jeśli klient Lidla zjadł całe opakowanie herbatników, ale uznał, że nie były takie smaczne jak oczekiwał, mógł zgodnie z regulaminem wystąpić o zwrot pieniędzy. Jedyne co musiał pokazać przy kasie to puste opakowanie po zjedzonych, niedobrych herbatnikach. Promocja w takiej postaci miała trwać od 27 października do 30 listopada. Tylko w pierwszych dniach sklepy Lidla w całym kraju musiały wypłacać klientom setki złotych za zwracane towary. A dokładnie za… zwracane puste opakowania.

Lidl nie uwzględnił pomysłowości Polaków. Wielu klientów sieci, bazując na jednym paragrafie promocji postanowiło uzupełnić domowe zapasy, wydając po kilkaset, a czasem i po tysiąc złotych i krótko potem odzyskując pieniądze. Niektórzy wracali do sklepów na drugi dzień. Część osób była jednak na tyle bezczelna, że bezpardonowo rozpakowywała produkty jeszcze na parkingu pod sklepami Lidla. Produkty przepakowywali do przygotowanych toreb lub kartonów w bagażnikach, po czym z wózkami wypełnionymi pustymi kartonikami, torebkami i foliami wracali do sklepu po 100-procentowy zwrot. Pod kasami tworzyły się gigantyczne kolejki tych kupujących i tych zwracających kupiony dosłownie 15 minut wcześniej towar.

Jak nas naciągają w sklepach, czyli chwyty marketingowe, które sprawiają, że wydajesz więcej pieniędzy.

Póki co Lidl zareagował jedynie usunięciem paragrafu z regulaminu promocji dopuszczającego zwrot pustych opakowań. "Zawartość produktu może być w stanie częściowo spożytym lub częściowo zużytym. Zatem zwroty pustych opakowań nie będą uznawane”.

Klienci Lidla na FB nie zostawili na sieci suchej nitki, pisząc w komentarzach, że promocja była skandalem i obciachem nie tylko dla marki, ale także dla tych, którzy zakupy chcą robić normalnie, a nie żerując na promocjach.

Późnym popołudniem, Lidl poinformował o zakończeniu akcji promocyjnej z powodu "wykorzystywania promocji wbrew jej celom". Niemniej jednak, jak zapewnia sieć, wszyscy, którzy kupili produkty przed zakończeniem akcji, czyli przed 8 listopada, nadal mogą skorzystać z prawa do zwrotu zgodnie z regulaminem.
W przyszłości Lidl zamierza rozwijać udogodnienia w zakresie zwrotów oraz nowych konceptów promocyjnych.

O czym się mówi? Polki.pl trzymają rękę na pulsie!

Redakcja poleca

REKLAMA