Opierając się na swojej długoletniej praktyce, doszedłem do przekonania, że fotografia jako narzędzie pomocnicze ma moc informacyjną na okres mniej więcej dziesięciu lat, później ją zatraca. Jeśli natomiast chodzi o przeżycie tragiczne człowieka, to ono wyciska głęboki ślad w jego psychice, co się odbije nawet na fotografii, wówczas termin jej ważności przesuwa się daleko wstecz, nawet do lat dwudziestu.
Odczytywanie przeszłości z dzisiejszej fotografii
W myśl takiego założenia powstaje pytanie, czy z fotografii robionej dziesięć lat wstecz można w tej chwili odczytać wydarzenie, które zaszło niedawno, przypuśćmy, przed tygodniem, wczoraj, ewentualnie te, które mają nastąpić w najbliższej przyszłości. I na odwrót – czy fakty, przeżycia, nieszczęśliwe wypadki, ciężkie przebyte choroby, wszystkie te wydarzenia, które nastąpiły przed dziesięciu laty, można odczytać z fotografii wykonanej wczoraj lub dzisiaj. Na te pytania możemy odpowiedzieć twierdząco.
Biorąc jednak pod uwagę, że ta sama fotografia ujawnia fakty i wydarzenia występujące w różnych okresach tych dziesięciu mniej więcej lat, dochodzimy do logicznego wniosku, iż nie jest ona ani ekranem, na którym przesuwają się sceny życiowe człowieka, ani też, jak już zaznaczyłem, absolutnym kluczem do rozwiązywania spraw zakrytych przed wzrokiem zmysłowym. Jest jedynie stymulatorem wprawiającym w ruch nasz mechanizm telepatyczny.
Fotografia osoby zaginionej
W poszukiwaniu człowieka zaginionego fotografia przestaje jednak być dla mnie odzwierciedleniem człowieka i streszczeniem jego losów w tym momencie, kiedy na nią swój wzrok skieruję. Patrząc na fotografię poszukiwanego, nie wpatruję się w rysy jego twarzy, nie biorę ich wcale pod uwagę, dostrzegam najwyżej sam zarys oblicza, nawet sama fotografia schodzi mi z oczu. Mimo to w tym momencie wyłania się w dali postać poszukiwanego i zaczynają się uwidaczniać miejsce pobytu jego oraz cała topografia okolic i położenia.