– Tak! To pierścionek zaręczynowy! – potwierdza „Party” podekscytowana przyjaciółka Tadli.
Zapewne sama Beata też jest wniebowzięta! Zresztą od kiedy spotyka się z Jarosławem Kretem (50), nikt nie widział jej w złym nastroju. Oczy dziennikarki „Wiadomości” same się śmieją, wygląda wręcz zjawiskowo. Znajomi mówią, że nietrudno o to przy partnerze z taką fantazją, jaką ma Jarek. Pierścionek zaręczynowy Beaty to kolejny tego dowód. Wiąże się z nim bardzo romantyczna historia. Kret kupił go ponoć jakiś czas temu w Damaszku po to, by leżał i… czekał na kobietę jego życia.
Od 11 lat prezenter pogody nosi drugi taki sam. Przywiózł go z podróży na Bliski Wschód, gdy robił fotoreportaż dla „National Geographic” o polskich żołnierzach stacjonujących na Wzgórzach Golan. Dostał go na pamiątkę od kapelana i wierzy, że przynosi on szczęście. Nazywany pierścieniem z „Baśni z tysiąca i jednej nocy” rozkłada się na pięć poszczególnych pierścieni i trzeba wiedzieć, jak go złożyć. Osobie postronnej, która go weźmie do rąk, może się rozsypać. Jarek i Beata znają ten sekret.
Czy tak szybkie i niezwykłe zaręczyny świadczą o tym, że para poważnie myśli o wspólnej przyszłości?
– Na złość oszczercom oraz zazdrośnikom Beata i Jarek mają się dobrze. Pracują jak szaleni, kochają się jak szaleni – przekonują ich znajomi.
Mimo zaręczyn oboje nie spieszą się z tym, aby zamieszkać razem. Ale w wywiadzie udzielonym ostatnio „Vivie!” Jarek mówi, że Beata jest tą, przy której chce się ustatkować, i deklaruje: „Jestem zdecydowany spędzić z nią całe życie!”. (SB)