Kiedy w 2014 roku na imprezie magazynu dla kobiet Renee Zellweger pojawiła się na czerwonym dywanie, oczom fotoreporterów ukazała się jej... nowa twarz. O aktorce zrobiło się głośno, w środowisku zawrzało. Filmowa Bridget Jones musiała odpierać ataki i znosić nagonkę. Czy aktorka przeszła operacje plastyczne?
Cieszę się, że ludzie sądzą, iż wyglądam inaczej! Moje życie się zmieniło, jestem szczęśliwa i bardziej zadowolona z siebie. Jestem zachwycona, że mój wygląd to pokazuje".
- powiedziała magazynowi People.
Na łamach Huffington Post Zellweger umieściła kilka zdań odnoszących się do jej wyglądu zewnętrznego. Sądziłyśmy, że temat umarł śmiercią naturalną i aktorka jest znudzona dementowaniem plotek i doniesień na temat swojej twarzy. Na łamach tabloidów można było od 2 lat czytać o jej operacjach plastycznych, zmianie rysów twarzy, "prasowaniu zmarszczek" i nadużywaniu botoksu czy korekcie kształtu oka... Milczenie zostało przerwane na krótko przed 3. częścią sagi o zwariowanej Bridget Jones (w polskich kinach pojawi się 16 września).
Bridget Jones powraca i jest nie do poznania
Naprzemiennie Jones była tematem debat o jej wyglądzie, albo o niepowodzeniach w życiu uczuciowym. Mówiono, że ciąży nad nią "klątwa Bridget". Co napisała o operacjach plastycznych, którym zaprzecza i całej sytuacji, która skupiała się tylko na jej wyglądzie?
Nie zmieniłam nic w swojej twarzy, nie miałam operacji oczu. To nie ma znaczenia. Ważne jest to, że plotki na ten temat stały się tematem numer jeden na świecie i pokazały, jak bardzo społeczeństwo skupia się na wyglądzie.
Aktorka nie poprzestała na komentowaniu plotek. Poszła krok dalej i podobnie jak Jennifer Aniston, postanowiła zwrócić uwagę czytelników na niepokojące zjawisko seksizmu, które zdominowało przestrzeń publiczną.
Aniston: "Kobieta nie musi być matką, by być spełniona"
Powszechnie wiadomo, że wartość kobiety od zawsze zależała od tego, jak wygląda. Wiemy już, że kobiety mają ogromny wpływ na całe społeczeństwo, ale zapominamy o tym przez negatywne opinie, które codziennie widzimy w mediach, które w ten sposób "dostarczają nam rozrywki". Za chuda, za gruba, lepiej jej w czarnych włosach, ma cellulit, wstrzyknęła sobie botoks, łysieje, ma oponkę, jest w ciąży. Ma brzydkie buty, brzydkie stopy, brzydki uśmiech, brzydkie dłonie, brzydką sukienkę, brzydki śmiech... takie nagłówki definiują naszą wartość i wyznaczają parametry, do których dążymy, żeby nas akceptowano, żebyśmy znaczyli coś w życiu zawodowym, żeby nikt nas nie zranił.
- napisała Zellweger w eseju.
Otwarty list Renee Zellweger, zdobywczyni Oscara, opublikowany na łamach Huffington Post, daje do myślenia. Aktorka podjęła temat refleksji nad obecną kondycją społeczeństwa i... mediów.
47-latkę przeraża do czego zdolni są tabloidy i złośliwi ludzie, by zyskać uwagę odbiorcy; Aktorka wyznała, że z trudem przychodzi akceptacja ''zasady'', że pojawienie się na okładce oznacza bycie narażonym na opinię publiczną, a wizerunek staje się przedmiotem konfabulacji:
Pojawiasz się na okładce, jesteś publiczną własnością. Tymczasem "własność" jest człowiekiem z krwi i kości, stawiającym czoła życiu jak my wszyscy. I - niestety - jest kobietą.
- podsumowuje Zellweger.
Co sądzicie o jej eseju? Naszym zdaniem deliberowanie nad wyglądem aktorki jest już przeterminowanym i bezzasadnie odgrzewanym tematem. Może warto skupić się na poważnych i znaczących tematach, aniżeli komentować czyjś wygląd?
Hollywoodzka aktorka apeluje: "ceń wewnętrzne piękno"