Kasia Cichopek i Marcin Hakiel

Kiedy wezmą ślub, ile kosztował ich nowy dom, czy Kasia zagra w polskim „Dirty Dancing”? Tabloidy nie dają im spokoju. Mają dość. Mówią: „Ludzie myślą, że pstryk i wszystko mamy. A to nieprawda”.
/ 02.04.2008 15:24
Kasia i Marcin komentują rewelacje prasy i opowiadają o swoim życiu. Z pasją, bez osłonek i koloryzowania. Oto prawdziwe oblicze najbardziej medialnej pary show-biznesu.

- Wiecie, że powodzenie w życiu w 99 procentach zależy od bycia z właściwym partnerem?
Kastarzyna Cichopek:
I tak o nas można powiedzieć, bo gdy jedno nie daje rady, drugie go wspiera i jakoś wspólnymi siłami idziemy do przodu.
Marcin Hakiel: Dużo jednak zależy od nas i naszego podejścia do świata. Przede wszystkim każdy człowiek powinien ulepszać siebie i nad sobą pracować. Gdy jednak któreś z nas ma chwile słabości, wzajemnie pomagamy je przezwyciężyć.

– Więc co by było, gdybyście się nie spotkali?
Marcin:
Nie wiem! Nasze życie wyglądałoby inaczej. Kto wie, czy lepiej? Czy gorzej? Ale wiesz, my nie oglądamy się za siebie, staramy się iść do przodu.
Kasia: Jedno jest pewne: nie osiągnęlibyśmy tego, co mamy. Choć może zdobylibyśmy coś całkiem innego? Myślę, że ja rozwijałabym się aktorsko, a Marcin dalej trenowałby taniec turniejowy.

– Miłość, sława, pieniądze. Wszystko u Was potoczyło się błyskawicznie?
Kasia:
Tylko się tak wydaje. Przecież to już ponad dwa lata.
Marcin: Media przedstawiają nasze życie jako pasmo sukcesów: tu szkoła tańca, tu wygrany los i tak dalej. Pstryk i mają. A to wcale nie jest tak, że nam wszystko łatwo przychodzi. Dzień zaczynamy o godzinie siódmej rano, a kończymy prawie o północy. Ciężko pracujemy na to, co mamy.
Kasia: Mamy wiele. To prawda. Nie możemy narzekać na los. Jesteśmy szczęśliwi, że dostaliśmy takie możliwości, ale bez pracy nic by się nam nie udało.

– Siódma rano to dla mnie straszna pora...
Kasia:
Kiedyś zaczynałam dzień zdjęciowy o 5.30. W charakteryzatorni musiałam być godzinę wcześniej. A jestem śpiochem. Jak nie mam planu zdjęciowego, lubię poleżeć w łóżku. Marcin jest rannym ptaszkiem.
Marcin: Wstaję między siódmą a ósmą.
Kasia: I zawsze wychodzi z psem.

– Pies cudny, widziałam zdjęcia. Przeczytałam podpis: rodzina się powiększyła. I pomyślałam, że urodziło Wam się dziecko i to tak nagle, bez ciąży?
Kasia:
Bo to nasz mały dzidziuś. Członek rodziny, tyle że na czterech łapach. I kolejny obowiązek. Dyscyplinuje nas, zmusił do chodzenia na spacery.

– Macie dom z ogrodem, więc będzie Wam łatwiej nawet z kilkoma psami.
Kasia:
Dom mamy, ale jeszcze w nim nie mieszkamy. Trwa budowa i potrwa jeszcze długo.

– Widziałam takie Wasze zdjęcia domowe: Kasia leży na dywanie z nogami na skórzanej kanapie.
Kasia:
To było w studiu zaaranżowanym dla pisma wnętrzarskiego.
Marcin: Nie zgodziliśmy się na sesję w naszym mieszkaniu.
Kasia: Wytyczamy pewne granice i do domu mediów nie wpuszczamy.
Marcin: Chcemy mieć jakiś skrawek prywatności, chociaż zdajemy sobie sprawę, że nie ustrzeżemy się przed wpuszczaniem dziennikarzy do naszego życia. Kasia prawie codziennie jest na ekranie w domach kilku milionów ludzi. Nic dziwnego, że się nami interesują.
Kasia: Nasze uczucie narodziło się na oczach wszystkich. Byłoby nieuczciwe, gdybyśmy nagle odcięli się i powiedzieli: „Dość, teraz już nie powiemy ani słowa”. Nie ukrywamy się więc aż tak bardzo.
Marcin: Ale nie epatujemy uczuciami.
Kasia: Zdecydowanie bardziej lubimy mówić o nas jako o parze zawodowej.


– Co to znaczy „para zawodowa”?
Kasia:
To znaczy, że wspólnie prowadzimy szkołę tańca, wspólnie wydaliśmy kolekcję płyt DVD, napisaliśmy książkę, dajemy pokazy tańca. A Marcin zajmuje się moimi sprawami zawodowymi, negocjuje umowy. Jest w pewnym sensie moim menedżerem.

– A Ty kim dla niego jesteś?
Marcin:
Osobą medialną (śmiech).

– I maskotką do noszenia w butonierce?
Kasia:
Wiele osób uważa mnie za delikatną i wrażliwą, a tak naprawdę, mam ukrytego pazurka. Marcin o nim wie najlepiej.
Marcin: W każdym razie jesteś osobą medialną, a ja zajmuję się sprawami bardziej przyziemnymi.
Kasia: Marcin jest za skromny. To on uczy tańca, ja nie mam takiego wykształcenia i nieuczciwe z mojej strony byłoby, gdybym też uczyła. Ale czasami tańczymy razem. Dziś zatańczymy na naszej imprezie firmowej, na którą zaprosiliśmy wszystkich kursantów. Myślę, że moja obecność jest formą nagrody, zwłaszcza dla dzieci.

– Starsi uczniowie też są?
Marcin:
Trafiają się nawet hobbyści koło siedemdziesiątki.

– Przy okazji wyjaśnijmy sobie kilka prasowych rewelacji. Czy to prawda, że wysyłaliście wraz z DVD do nauki tańca film porno?
Marcin:
Najprawdopodobniej ktoś zrobił głupi dowcip i podmienił płyty. Wszystkie płyty przed opuszczeniem magazynu są pakowane w folie. Tylko że to nie mogło się zdarzyć w magazynie, bo tam nie ma takiego asortymentu.
Kasia: To, w jaki sposób ta płyta trafiła między nasze, wykaże dochodzenie.
Marcin: Pojechaliśmy z Kasią do miejscowości, gdzie ten incydent miał miejsce i wręczyliśmy adresatce cały komplet „prawdziwych” płyt z nauką tańca.
Kasia: Była zaskoczona. Niedziela wieczór, a my pukamy do drzwi. Przeprosiliśmy, że coś takiego miało miejsce, i powiedzieliśmy, że to nie nasza wina, ale poniekąd czujemy się odpowiedzialni.

– Druga bulwersująca informacja. Czy to prawda, że Marcina można wynająć za 500 złotych jako partnera do tańca?
Marcin:
Nie jako partnera do tańca, tylko jako instruktora. Tyle kosztuje godzina lekcji prywatnej ze mną.

– Ale pozostaje jeszcze kwestia zazdrości. Twoje sam na sam z inną dziewczyną na przykład – i to przez całe 60 minut!
Kasia:
Jestem o Marcina zazdrosna, lecz w rozsądnych granicach. Zawodowo jestem bardzo tolerancyjna.
Marcin: Jestem zazdrosny jedynie o czas, który Kasia spędza w pracy. Za mało mi czasu, który spędzamy razem.

– Nie myślisz obsesyjnie, że ktoś w tym momencie gapi się na nią erotycznie?
Marcin:
Nie ma sensu męczyć się zazdrością o coś takiego. Kasia jest osobą medialną i pożądanie przez obcych ludzi ma wpisane w zawód. Dlatego staramy się ograniczać chodzenie do miejsc publicznych, żeby nie prowokować kontrowersyjnych sytuacji.


– Tak naprawdę to nie jesteście parą tancerzy, a parą pani psycholog i finansista?
Marcin:
Kasia ma już dyplom, ja kończę pisać pracę magisterską.
Kasia: Psychologia to ciekawa dziedzina. Mam w planach studia podyplomowe. Chciałabym połączyć wiedzę zdobytą w mediach o tę z uczelni, by prowadzić szkolenia na przykład z autoprezentacji, kreowania wizerunku.

– Jesteś superambitna?
Kasia:
Czasem aż za bardzo. Ambicja jest wielkim obciążeniem, gdyż lubię, jak coś jest idealne. Trudno to osiągnąć, więc się frustruję. Dlatego coraz częściej staram się wyluzować, chowając ambicje do kieszeni. Ale Marcin też jest bardzo ambitny.
Marcin: Staram się brnąć do przodu, więc chyba jestem. Jeśli się już coś zaczyna, trzeba robić to z sensem. Zależy mi, by nie popełniać głupich błędów.

– A jakieś popełniłeś?
Marcin:
Pewnie, że tak.
Kasia: Błędem na początku naszego związku były niesamowite wyobrażenia co do przyszłości. Naiwnie sądziliśmy, że wszystko się uda. Ale życie szybko to zweryfikowało.
Marcin: Po wygranej w „Tańcu z gwiazdami” byliśmy pewni, że propozycje same do nas przyjdą. Dopiero po kilku miesiącach stwierdziliśmy, że jeśli sami nie weźmiemy się do pracy, nikt nam niczego nie da na tacy.
Kasia: Umiesz liczyć, licz na siebie – to stare trafne powiedzenie. Mnie to otrzeźwiło, bo po „Tańcu...” myślałam, że dostanę nowe role. Potem okazało się, że do dziś nie mam propozycji aktorskich.

– Ubolewasz nad tym?
Kasia:
Nie. Zeszłam tylko na ziemię. Teraz już wiem, że na różne rzeczy musi być odpowiedni czas. Gram w „M jak miłość”, współprowadzę program „Jak Oni śpiewają” – dwie duże produkcje, wielka oglądalność.

– Chciałabyś być idealną aktorką, partnerką, kochanką, panią psa?
Kasia:
Tak, właśnie. Mówiłam ci – perfekcjonistka. Ale wiem, że tak się nie da. Marcin mi długo tłumaczył, że trzeba być cierpliwym. Wychodzę z założenia, że jak nie teraz, to nigdy. Ale może się mylę?

– Jak radzić sobie z popularnością, która spadła na Was tak nagle?
Marcin:
Podejść do niej zdroworozsądkowo.
Kasia: Na szczęście Marcin twardo stąpa po ziemi. Widzi zalety tej popularności w aspekcie biznesowo-zawodowym. My teraz ubijamy śmietankę, by móc później ją spijać. Dlatego tak ciężko pracujemy.

– Za 10, 15 lat chcecie być bogatymi rentierami, mieszkać na Karaibach?
Marcin:
Mniej więcej. Czy na Karaibach, to nie wiemy, ale odbijemy sobie ten czas nieustannej pracy.
Kasia: Chcemy mieć poczucie stabilności.

– Za 20 lat będziecie razem?
Kasia:
Tak daleko nie wybiegamy w czasie. Staramy się czerpać radość z tego, co mamy. Oczywiście wspólnie planujemy. Chociażby inwestycja w dom jest tego dowodem – za 30 lat skończymy spłacać kredyt.
Marcin: Trzeba żyć jednak dniem dzisiejszym.

– Tak pracować nad związkiem, nad miłością, żeby ją utrzymać?
Marcin:
Pierwsze to szacunek.
Kasia: Trzeba rozmawiać o problemach. Wyjaśniać niedomówienia i nie wstydzić się wad. Ja na początku przyznałam się do swoich i Marcin wiedział, czego może się po mnie spodziewać.

– Marcin, a Twoje wady?
Marcin:
Czasem sprawy traktuję zbyt powierzchownie, nie wnikam w pobudki. I bywam przyziemny. Kasia lubi wszystko przemyśleć. A ja świat biorę taki, jakim mi się wydaje.
Kasia: Ja rozkładam wszystko na czynniki pierwsze.


– Pewnie martwisz się na zapas?
Kasia:
Strasznie.
Marcin: A ja ją uspokajam.

– Macie teraz bardzo szczęśliwy okres.
Kasia:
Rzeczywiście szczęście nam sprzyja, ale wiele rzeczy się nie udaje. Ważne jednak, że między nami jest dobrze. To podstawa wszystkiego.
Marcin:
Zawodowo bywa różnie, nie tak różowo, jak chciałyby widzieć tabloidy. Ostatnio Kasia przeżyła rozczarowanie, kiedy gazety zaczęły się rozpisywać, że zagra główną rolę w polskiej wersji „Dirty Dancing”. A my wiedzieliśmy, że nie zagra.
Kasia: Pięć razy dziennie dzwonili do mnie dziennikarze, z pytaniami o tę rolę. Musiałam mówić im wprost, że to pomyłka. To mnie upokarzało.
Marcin: Media przedstawiają nas jako idealną parę, taką, której wszystko się udaje. A my też borykamy się z wieloma problemami.

– Bo niewiele jest par takich jak Wy. Piękni, utalentowani, z pieniędzmi.
Marcin:
To kwestia właściwych wyborów. Nam jest dobrze razem. Nie chcemy tego zmieniać.
Kasia: Marcin ma bardzo dobry charakter. Zawsze dąży do ugody.
Marcin: Kiedy mamy rozbieżne spojrzenia, siadamy i staramy się porozmawiać. Czasem Kasia płacze. Nie musimy wrzeszczeć. Nie wyobrażam sobie, żeby krzyczeć na kogoś, z kim się mieszka, jada śniadania i idzie spać do jednego łóżka.
Kasia: Ja wyznają teorię hydrauliczną. Nasze ciało jest szklanką, a nerwy to krople wody. Kap, kap, kap i w końcu ta woda musi znaleźć ujście. Ja wylewam nerwy poprzez płacz.
Marcin: A ja robię siedem rundek wokół bloku i wracam już odstresowany.

– Kiedy się spotkaliście, byliście w zgodzie sami ze sobą?
Kasia: Żadne z nas nie było. Ale może właśnie dlatego, że nic nie było w nas poukładane, daliśmy sobie wzajemnie ostoję, spokój?
Marcin: To silne fundamenty.

– A teraz?
Kasia:
A teraz… Chcielibyśmy pojeździć po świecie, bo ja nigdy nie wypuściłam się gdzieś dalej. Pieniądze nie są naszym celem, ale środkiem do osiągnięcia wolności.
Marcin: Tak naprawdę to nasze szkoły dopiero w tym roku zaczęły przynosić zysk.
Kasia: I póki co jesteśmy na zero.
Marcin: Nikt nie uwierzy, ile płacimy rat.

– Ślub też Was będzie sporo kosztował?
Marcin:
Jakieś kroki już poczyniliśmy, ale nie zdradzimy, gdzie on będzie i kiedy.
Kasia: To intymna sprawa. Nie chcemy, żeby słowa przysięgi zakłócały nam flesze fotoreporterów. Chyba że jakaś gazeta ofiaruje dużą sumę dla biednych dzieci.

– Uważacie, że powinniście spłacić komuś dług za Wasze szczęście?
Kasia:
Nie traktujemy tego w kategorii długu. Po prostu jeśli będziemy mogli komuś pomóc, to pomożemy.
Marcin: Na razie jednak jesteśmy zaprogramowani na pracę, a nie na ślub.

– Na miłość też trzeba się programować?
Kasia:
Nie.
Marcin: W naszym przypadku miłość jest spontaniczna. Nie wyliczamy, że rano spędzimy godzinę i zobaczymy się dopiero wieczorem. Każdą chwilę w ciągu dnia staramy się spędzać razem.
Kasia: Mamy taką potrzebę.
Marcin: Jesteśmy ponad kalendarzem, poza zajętościami. Nasze uczucie pomaga nam przezwyciężyć wiele problemów. To, że możemy razem zasnąć, daje nam parasol ochronny przed codziennością.
Kasia: Inaczej byłoby dużo trudniej.

Rozmawiała Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Robert Wolański
Stylizacja Jola CZaja
Asystentka Karolina Gruszecka
Makijaż Iza Wójcik/METALUNA
Fryzury Robert Kupisz
Scenografia Ewa Iwańczuk i Tomasz Felczyński
Asystent Piotr Czaja
Produkcja sesji Elżbieta Czaja
Asystent Tomasz Czmuda

Redakcja poleca

REKLAMA