Domowa Wigilia u Piotra Adamczyka

Piotr Adamczyk zaprasza na pierwszą świąteczną kolację w swojej restauracji Stary Dom. I dzieli się z nami ulubionymi smakami z dzieciństwa.
/ 17.12.2009 12:13
Zapach pieczonego piernika, łuskanie orzechów i migdałów, lepienie pierogów i oczywiście ubieranie choinki na dzień przed Wigilią. To rytuał, który co roku pozwala nam wrócić wspomnieniami do dziecięcych lat i sprawić, że święta w rodzinnym domu są magiczne i niezapomniane. Tym razem zapraszamy jednak do innego – Starego Domu. To niezwykła warszawska restauracja stworzona z pasją i pietyzmem przez Piotra Adamczyka i jego przyjaciół – Mariusza Diakowskiego i Dariusza Zarembę.

„Nastrój świąt panuje tu cały czas. Na ścianach rodzinne fotografie, wokół stare drewno. I te zapachy. A kiedy palą się świeczki i stoi choinka, wystarczy tylko wypatrywać pierwszej gwiazdki”, mówi Piotr Adamczyk. „To będą pierwsze święta w Starym Domu. I po raz pierwszy w tym roku zaproponuję mamie to, co proponujemy naszym gościom – żeby na wigilijny stół nie przygotowywała wszystkiego sama. Tym razem jako świeżo upieczony restaurator będę mógł odciążyć ją w pracy”, opowiada z uśmiechem. „Ciekaw jestem, co powiedzą najbliżsi na śledzia w lnianym oleju. Ja go uwielbiam! Rozpierała mnie duma, gdy Bill Murray, goszcząc w Starym Domu, nazwał go najlepszym śledziem, jakiego jadł w życiu. Będę dumny także przy świątecznym stole, choć na pewno już nie tak jak w dzieciństwie – z ciasta drożdżowego własnej roboty. Pamiętam, jak ugniatałem je – takie najprostsze, tylko z rodzynkami. Trenowałem na tych plackach boks, lepiłem figurki, a potem je zgniatałem. Ale wiedziałem, że tak długo wyrabiane będzie cudownie smakowało”. Piotr Adamczyk jest wielbicielem smaków, ale zapytany o ulubioną potrawę, bez wahania odpowiada, że od zawsze były to pierogi z kapustą i grzybami podawane przez jego babcię. „Na stole musiał być biały obrus, a pod nim sianko. I nigdy grzybowa, zawsze barszcz! Była też kutia, choć moja rodzina nie pochodzi ze Wschodu, i jej wielki konkurent – makowiec”.

 Aktor przyznaje też, że do dziś szuka tych niepowtarzalnych smaków zapamiętanych z dzieciństwa. „Rozmawiam z szefami kuchni i dążę do tego, by trafić w ten właśnie wyjątkowy aromat i smak. Chyba jednak najprościej będzie, jak poproszę mamę, która zna pierogowy sekret, żeby stanęła raz w naszej kuchni”.

Wspomnień z dzieciństwa aktor ma bardzo wiele. Poza tymi o wspólnej Wigilii w rodzinnym domu, w gronie najbliższych, także te słodko-gorzkie. „Z Gwiazdką związana jest moja wielka dziecięca rozpacz. Najpierw w domu pojawił się karp i zagościł w wannie. Opiekowałem się nim – nie można nawet było wziąć kąpieli. A potem nagle zniknął. Dopytywałem się mamy, co się z nim stało. Do skutku. I to było moje pierwsze spotkanie z tą prawdą, że my, ludzie, jemy zwierzęta. Pamiętam też oczekiwanie na pomarańcze, które płynęły statkiem do nas z Kuby. I to gorączkowe odliczanie w domu, czy statek zdąży na święta, o czym na bieżąco informowała telewizja. Raz dostałem je pod choinkę – były łykowate, okropne i bez soku. Do dziś nie przepadam za tymi owocami, wolę soczyste grejpfruty”, dodaje. Jako dziecko Piotr Adamczyk przygotowywał prezenty w pośpiechu, najczęściej laurki. W tym roku prezentem będą świąteczne ciasta i potrawy przygotowane przez mistrzów kuchni w Starym Domu.

Tekst Monika Kotowska

Współpraca Mucha Ihnatowicz
Zdjęcia Piotr Porębski /Metaluna
Stylizacja Jola Czaja
Produkcja sesji Elżbieta Czaja

Dekoracja świąteczna restauracji – Kwiaciarnia Krzysztof Sałęcki, Warszawa, ul. Potocka 25, tel. (022) 832 18 61, oraz Piotr Czaja

Redakcja poleca

REKLAMA