Doda świetnie wykorzystała chorobę narzeczonego do rozpromowania problemu jakim jest szukanie dawców szpiku, ale nie łudźmy się, że jej działanie jest całkiem bezinteresowne. Ten cały medialny cyrk pod nazwą " choroba Nergala w wydaniu Dody" służy kilku rzeczom na raz. Doda ma interes w postaci znalezienia dawcy dla Nergala ( o ile przyjmujemy za prawdziwe iż tego potrzebuje), ale nie tylko. To wszystko jest dla niej wymarzoną wręcz formą ocieplenia wizerunku i jechania na współczuciu ludzi. Nie oszukujmy się... Doda tego bardzo potrzebowała.
Jej porno-dziwkarski wizerunek tworzony przez lata na łamach męskich pism i w reality show już od dawna potrzebował jasnego punktu, klasy i ludzkiej twarzy. Rola "Matki Teresy", którą obecnie z wyrachowaniem odgrywa jest jak gwiazdka z nieba. W obliczu tragedii Nergala to jak szczęście w nieszczęściu dla dalszej kariery Dody. Jej pasuje to, że ludzie nie chcą jej teraz atakować, że łączą się z nią i współczują. Ona sama zaś uważa się w tej sytuacji za "świętą nietykalną krowę", której w obliczu ciężkiej choroby Nergala nie powinno się krytykować. A każdy kto odważy się sprzeciwić jej działaniom będzie "niski moralnie" i bez serca.
Sara May jest bardzo ostra w słowach i bardzo szybka w osądzaniu. Ciekawe, czy wpływ na nią miał Robert Gawliński, który już wcześniej próbował udowodnić Dodzie, że ta wykorzystuje chorobę partnera? A może Sara chce wykorzystać taką postawę do promocji własnej osoby?
Zobacz też : Robert Gawliński o Dodzie "Ona zrobi wszystko, byle o niej mówić".