W połowie marca w barwach Milanu Beckham rozgrywał mecz przeciwko Chievo Werona. W połowie spotkania zniesiono go na noszach i odwieziono do szpitala. Diagnoza była równie szybka, co bezlitosna: zerwane ścięgno Achillesa. „David był załamany. Gdy opuszczał boisko, miał łzy w oczach”, relacjonował kolega Davida z Milanu, Ignazio Abate. Wtórował mu wiceprezes klubu Adriano Galliani, który tuż po meczu odwiedził Beckhama w szpitalu: „Był zdruzgotany. Przytuliłem go jak syna, bo widziałem, że bardzo cierpi. Powiedziałem, że jeśli tylko będzie chciał, w Milanie zawsze znajdzie się dla niego miejsce”, oświadczył.
Ostatnia kontuzja?
Następnego dnia po pechowym meczu piłkarz został przewieziony do szpitala w fińskim Turku, gdzie operował go najlepszy specjalista od kontuzji stóp – doktor Sakari Orava. I choć cieszy się on opinią cudotwórcy, to tym razem jego geniusz nie zdał się na wiele – po operacji było jasne, że Beckham potrzebuje trzech, czterech miesięcy, by móc zacząć lekkie treningi, a potem co najmniej pół roku, aby wrócić na murawę. A to oznacza koniec jego snów o mundialu. Na życzenie trenera reprezentacji Anglii piłkarz pojawi się co prawda
w Afryce, ale tylko po to, by udzielić „moralnego wsparcia” kolegom. Wydaje się jednak, że bardziej wsparcia potrzebował będzie on sam. Wielu znawców futbolu twierdzi bowiem, że po takiej kontuzji David już nigdy nie będzie mógł grać. Pytanie – co dalej?
Królowa wybiegów
W chwili, kiedy David mimowolnie grzebał swoją karierę, jego żona zajęta była rozkręcaniem własnej. Po wielu latach prób zaistnienia w show-biznesie jako piosenkarka (efekt: zalegająca od lat w magazynach solowa płyta), aktorka (niestety, po roli w filmie „Spiceworld” zatrudniono ją już tylko w reality show o… jej własnej rodzinie), dekoratorka wnętrz (znalazła tylko jedną klientkę – swoją przyjaciółkę Jadę Pinkett-Smith) czy modelka (fotografowie kwitowali to komentarzem, że pozuje do zdjęć niczym… martwa natura), Victoria Beckham wreszcie znalazła coś, w czym jest naprawdę dobra.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Zaprojektowane przez nią ciuchy podbijają Hollywood! W przedoscarowy, pełen wywiadów i występów przed kamerami weekend suknie z metką „VB” podziwiać można było m.in. na Demi Moore i Jennifer Lopez. Do grona fanek projektów Victorii należą także siostry Minogue, Brooke Shields i Heidi Klum. Ba! Ostatnio mówi się, że żona Davida otrzymała propozycję stworzenia kreacji dla pierwszej damy USA – Michelle Obamy. Kiedy dodamy do tego, że kilka ciepłych słów o jej talencie wypowiedziała królowa świata fashion, szefowa „Vogue’a” Anna Wintour, a w czasie Londyńskiego Tygodnia Mody plotkowano w kuluarach, że współpracę zaproponował jej dom mody Burberry, można zaryzykować stwierdzenie, że niebawem Victoria zamieni się z Davidem pozycjami. Dotąd bowiem to ona była znana jako „żona swojego męża”. Teraz role mogą się odwrócić.
Pan niańka?
Sytuacja Davida nie jest godna pozazdroszczenia. Tajemnicą poliszynela jest to, że poza umiejętnościami piłkarskimi oraz seksapilem nie ma on zbyt wiele do zaoferowania. W zeszłym roku próbował podbić Hollywood, ale reżyser filmu „Truce”, w którym David wcielił się w angielskiego piłkarza grającego przeciw Niemcom podczas I wojny światowej, był tak „porażony” jego talentem, że ograniczył jego rolę do epizodu. Beckhamowi nie idzie też w interesach. Kiedy trzy lata temu przyjechał do Los Angeles, głośno było o tym, że wraz ze swoimi kumplami, Willem Smithem i Tomem Cruise’em, chce założyć w kilku miastach szkoły piłki nożnej. Projekt upadł, bo wbrew oczekiwaniom menedżerów sportowych obecność Davida w Stanach nie spowodowała wzrostu zainteresowania futbolem wśród Amerykanów. W tej sytuacji zostają mu jedynie kontrakty reklamowe. Do tej pory zdobywał je dlatego, że był gwiazdą futbolu, idolem. Czy teraz będzie równie łakomym kąskiem dla reklamodawców?
„Kocham grać. Kocham trenować. Jednak moje ulubione chwile w życiu to te, które spędzam z synami. Nic ich nie zastąpi!”, powiedział David w jednym z wywiadów. Nie wątpimy w szczerość jego słów, ale życzymy mu, by na razie nie miał jeszcze zbyt wielu takich chwil!
Alek Rogoziński / Party