Andrzej Łapicki - Amant niezłomny

Andrzej Łapicki, Kamila Łapicka fot. STUDIO 69
Kiedyś Andrzej Łapicki był znanym aktorem. Dziś jest o nim głośno, bo ożenił się z młodszą o 60 lat Kamilą. Jedni drwią, inni zazdroszczą, a oni cieszą się rocznicą ślubu i piszą książkę.
/ 20.08.2010 07:54
Andrzej Łapicki, Kamila Łapicka fot. STUDIO 69
Na oko odmłodniał o jakieś 15 lat. Chętnie pozuje fotografom: w smokingu, w dżinsach, w lnianym komplecie i z rozwianym włosem podczas spaceru nad morzem. Wieczorem popija koniak w hotelowym barze i orzeźwiającego drinka z liśćmi mięty w samo południe. Mimo podeszłego wieku jest na czasie. Nigdy sam, zawsze w towarzystwie żony. Trzymają się za ręce, rozmawiają, czule na siebie spoglądają. Andrzej Łapicki (86) pojawił się w tym roku na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach po raz pierwszy w życiu, choć impreza organizowana jest od ponad 10 lat. Przy nim i Kamili Łapickiej (26) cały czas kręcili się fotografowie i dziennikarze. „No dobrze, dobrze i tak wiem, że wszystkich interesuje tylko jedno: jak my »to« robimy z żoną”, prowokował podczas jednego z wywiadów. „Ależ nie!”, odparł zaskoczony dziennikarz. Co za niewybaczalny brak refleksu?! Za to brawa dla pana Andrzeja za dystans i dowcip! On i jego żona byli – obok dwóch idoli: Tomasza Karolaka i Borysa Szyca – największą atrakcją tegorocznego Festiwalu. Urlopowicze, głównie panie, prosiły o autograf. I cicho komentowały: „Co za klasa! Sama bym za niego wyszła”. Cóż! Życie zaczyna się po osiemdziesiątce!

Czekam na panią
A jeszcze rok temu większość ludzi na wieść o ślubie Andrzeja Łapickiego reagowała  ironicznie: „To on jeszcze żyje?”. Aktor wycofał się z zawodu kilka lat temu. Za namową dyrektora Teatru Narodowego Jana Englerta gościnnie grywał w „Iwanowie” Czechowa. Ale to była tylko przygoda. Na co dzień Łapicki był nieobecny. Odszedł z Akademii Teatralnej, gdzie przez kilka lat był profesorem. Rzadko ruszał się z domu, nawet do sklepu nie wychodził. Jego ulubiony chleb z pobliskiej piekarni donosiła gosposia. Całymi dniami przesiadywał w szlafroku przed telewizorem. Oglądał albo kłótnie polityków, albo ukochane mecze piłki nożnej (wykupił nawet dodatkowy pakiet telewizji cyfrowej na relacje ligi angielskiej). Z utęsknieniem czekał na niedziele, kiedy córka Zuzanna zabierze go na obiad. Emerytowany gwiazdor w samotności przeżywał odejście swojej pierwszej żony Zofii Chrząszczewskiej. Gdy zmarła w 2006 roku, poczuł się bezradny. Byli razem 57 lat, kawał życia. „W zasadzie czekałem na tę panią z kosą, która zapuka do drzwi i powie: »Chodźmy«”, wyznał w miesięczniku „Pani”. Ale zamiast niej niespodziewanie w jego życiu pojawiła się… kobieta.

Zaparzę herbatę
Gdy Andrzej Łapicki został wdowcem, Kamila Mścichowska studiowała na drugim roku wiedzy o teatrze. Widywała go na korytarzu uczelni, ale na dobre los zetknął ich trzy lata później w redakcji miesięcznika „Teatr”. Jednym z obowiązków Kamili było przepisywanie pisanych ręcznie felietonów Łapickiego, które publikował w tym piśmie. Za każdym razem, kiedy on wpadał do redakcji zostawić tekst, ona chciała częstować go herbatą. Zaczęło się od zwyczajnych pogawędek, potem były zdawkowe SMS-y. Na pierwszą randkę poszli do Teatru Narodowego na premierę „Lekkomyślnej siostry” Włodzimierza Perzyńskiego w reżyserii Agnieszki Glińskiej. To Kamila go zaprosiła, a on był zły, że go ubiegła – to on chciał ją zaprosić.

„Ty na serio mówisz?”, spytała Kamila, kiedy oświadczył się jej po trzech miesiącach „głębokiego spoglądania sobie w oczy”. Zgodziła się od razu i poszła szukać w Internecie urzędu stanu cywilnego, gdzie terminy są szybkie. Najszybszy był w Sokołowie Podlaskim. Ślub odbył się 5 czerwca 2009 roku, w gronie najbliższych.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Tato jest szczęśliwy
Choć ślub był cichy, wkrótce dowiedziała się o nim prasa. A wtedy Andrzej Łapicki wziął to na swoje barki. Nie bał się telefonów od dziennikarzy. „Tak, potwierdzam, że wziąłem ślub”, odpowiadał. Świadomy tego, że małżeństwo z kobietą młodszą o dwa lata od jego wnuczki wywołuje kontrowersje, żartował: „To się przecież nadaje do Księgi Guinnessa”.  Ale nie krył też i… męskiej dumy, bo wśród swoich kolegów seniorów pobił prawdziwy rekord. „Starzy kumple mi zazdroszczą”, śmiał się. Ale byli i tacy, którzy go potępiali, uznali, że to małżeństwo to niesmaczny żart. By zamknąć im usta, Zuzanna Łapicka publicznie wsparła ojca, deklarując: „Jeśli tato jest szczęśliwy, to i ja jestem!”. Ojciec jest jej za to wdzięczny do dziś. „Odegrała dużą rolę, ucięła wszystkie plotki, aprobując nasz związek, a później małżeństwo”, mówił w Dzień Dobry TVN.

Opinia najbliższych miała dla obojga ogromne znaczenie. Pan Andrzej został ciepło przyjęty w rodzinie żony. Inaczej też zaczęły traktować go media. „Polityka” jego ślub z Kamilą nazwała coming outem człowieka starego, który dał sobie prawo do myślenia o przyszłości. Wiedząc, że czas płynie szybko, decyzję o ślubie podjął jeszcze szybciej. Słowem zagrał va banque i nie przeliczył się. Ślub stał się lekiem na samotność. Niespodziewanie też uczynił Łapickiego na nowo gwiazdą. Ludzie nawet zaczęli w wypożyczalniach wideo pytać o filmy z nim. Aktor, który był u szczytu swojej kariery w latach 60., mógł widzieć paparazzich tylko na ekranie w filmie Federico Felliniego „La Dolce Vita”. A teraz, czterdzieści lat później, zobaczył ich czatujących pod jego domem. Rejestrowali, kiedy idzie z żoną do teatru, na spacer, na zakupy, na obiad, a nawet kiedy jedzie swoim małym czarnym citroenem do warsztatu samochodowego. Łapicki z gracją poradził sobie z tą popularnością, która spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Udzielił też kilku wywiadów na temat swojej prywatności, czego wcześniej nigdy nie robił. We wszystkich zachwycał dowcipem i umiarem. Udowodnił, że jest osobą nietuzinkową.

Kariera przy mężu

Z popularności korzysta też Kamila. Nieznana szerzej recenzentka teatralna dostała nagle propozycję prowadzenia autorskiej rubryki w magazynie „Pani”. Ocenia spektakle i przeprowadza wywiady z mistrzami teatru. Idąc za ciosem, postanowiła również zmienić swój image. Nie nosi już staromodnych loków czy kucyka, ale asymetryczną fryzurkę z jednym wygolonym bokiem. Na oficjalne wyjścia robi sobie perfekcyjny makijaż. Porzuciła kreacje rodem z babcinej szafy i pokazuje się w małej czarnej czy modnych dżinsach alladynach. Doskonale też już wie, jak postępować ze wścibskimi paparazzi. „Nigdy »nie ustawiam się« do zdjęć mimo licznych, czasami zabawnych propozycji, np. żebym zadzwoniła, jak będę kupować bieliznę”, wyznała w jednym z wywiadów.

Nie znaczy to jednak, że małżonkowie chcą strzec prywatności. Przeciwnie, właśnie pracują razem nad biografią aktora. Oprócz jego wspomnień z dawnych czasów, znajdzie się tam ponoć obszerny rozdział o życiu z Kamilą. Nic dziwnego, przecież dzięki niej o Łapickim znów mówi cała Polska.                        

Sylwia Borowska / Party

Redakcja poleca

REKLAMA