Dlaczego niektóre kobiety maltretują mężczyzn?

Zachowanie dorosłych opiera się często na zasadach wyniesionych z domu, obserwacji rodziców w dzieciństwie i – nieraz agresywnych – wzorcach. Jeśli matka znęcała się nad ojcem, istnieje prawdopodobieństwo, że ich córka będzie używać przemocy wobec przyszłego męża. Dlaczego jeszcze niektóre kobiety maltretują mężczyzn?
/ 20.09.2016 15:51

bicie

fot. Fotolia

Portret kobiety maltretującej

Na podstawie literatury socjopsychologicznej i codziennej obserwacji przejawów życia licznych rodzin możliwe jest, aczkolwiek niełatwe, nakreślenie zarysu cech osobowości kobiety maltretującej partnera.

Wiedza na ten temat jest rozproszona; jej elementy można jednak znaleźć w źródłach, które opisują syndrom maltretowanego męża i przypadki kobiecej przemocy w heteroseksualnych związkach partnerskich. Stworzenie uniwersalnego portretu psychologicznego kobiety dręczącej męża (partnera) jest ryzykowne, gdyż uważne przyglądanie się życiu damsko-męskich par dostarcza bogatej mozaiki różnorodnych i zaskakujących przykładów.

Wydaje się jednak, że szkopuł tkwi nie tyle w zestawieniu typowych właściwości agresorki, lecz ukazaniu ich korelacji z cechami charakteryzującymi obydwa podmioty małżeńskiej interakcji. Istotne jest więc wskazanie tych przejawów osobowości kobiety, które są odpowiedzialne za dręczenie partnera, ale także opisanie motywacji i zachowań ofiary, przyczyniających się do tego, że maltretowanie staje się faktem.

Prześladowanie męskiego partnera jest zjawiskiem, które ma dwie strony medalu. Jednym z aspektów jest napastliwość ze strony dręczycielki, a drugim – komplementarne zachowania (na przykład bierność lub apatia) partnera. Dopiero ukazanie wzajemnej zależności obu tych ról pozwala na skonstruowanie modelu osobowości kobiety maltretującej męża w jego dynamicznym ujęciu.

Koluzja, czyli nieświadomy konflikt

Sprawczyni przemocy i jej ofiara uwikłani są w codzienne oddziaływania wzajemne. Niemiecki psychoanalityk Jurg Willi w swojej książce nazywał takie sytuacje terminem koluzja. Jest to nieświadomy konflikt przeniesiony z dzieciństwa, wzajemnie rozgrywany przez partnerów, w którym jeden przyjmuje postawę progresywną, a drugi regresywną. Konflikt ten może przebiegać wokół kwestii dawania i przyjmowania opieki, kontrolowania i bycia kontrolowanym, niewierności i zazdrości, władzy i poddania. Zdaniem J. Williego koluzja określa zarówno wybór partnera, jak i dynamikę rozwoju związku.

Ludzie podświadomie wybierają jako partnerów osoby odpowiednie do ich nierozwiązanych we wczesnych latach dzieciństwa konfliktów wewnętrznych. Jedną ze stron tego konfliktu wypierają z siebie i przenoszą na partnera. W ten sposób dochodzi do sztywnego wyznaczenia ról w małżeństwie. To, co było dotąd ukrytym, podświadomym problemem jednego z podmiotów, zostaje eksterioryzowane i jest rozgrywane pomiędzy partnerami.

Idea koluzji i praktyka psychoanalityczna przekonują, że w sytuacjach małżeńskiej przemocy psychicznej skuteczna bywa wnikliwa i właściwie ukierunkowana terapia. Gdy zaś energia koluzji wykracza poza sferę psychiczną obojga małżonków, to znaczy impulsy agresji nie są już powściągane siłą myśli, ale angażują również ciało człowieka (dochodzi do zadawania uderzeń, rzucania przedmiotami i używania innych form przemocy fizycznej), rokowania terapeutyczne – według J. Williego – są znacznie trudniejsze.

Abstrahując od głównych założeń przedstawionej wyżej koncepcji, trzeba zauważyć, że niewątpliwie słuszna wydaje się zawarta w niej myśl, aby źródeł potencjalnych konfliktów małżeńskich poszukiwać we wcześniejszych fazach rozwoju osobniczego obojga partnerów. Jak pokazuje bowiem wiedza na temat mechanizmów dziedziczenia genetycznego i społecznego, partnerzy w sposób zwykle nieuświadomiony wchodzą w związki z olbrzymim bagażem właściwości przejętych od swoich przodków (podobieństwo wyglądu i reakcji psychicznych, naśladownictwo zachowań ojców i matek, powtarzanie błędów rodziców w procesie wychowania dzieci itp.). Ten zasób wyniesiony z bardzo wczesnych stadiów rozwoju wpływa na zachowania kobiet i mężczyzn w okresie dorosłości. Nie zdając sobie z tego sprawy, powielają skrypt rodzinny, a więc odgrywają role swoich matek i ojców, przeniesione w zupełnie nową scenerię, to znaczy w rzeczywistość swoich związków małżeńskich i założonych przez siebie rodzin.

Wydaje się, że działa tu reguła imprintingu, zarówno w jego psychologicz­nym, jak i genetycznym wymiarze. Dorosłe dzieci bezwiednie powtarzają bowiem ogólny styl, postawy i systemy wartości rodziców, a także ich sposoby reagowania w określonych sytuacjach. Na ogół jednak żywią niezachwiane przekonanie, że to, co robią na co dzień, jest wyrazem ich osobniczej indywidualności oraz arbitralnych decyzji, uwzględniających przede wszystkim konkretne okoliczności i warunki. Najczęściej jednak nie zdają sobie sprawy, że na konkretne bodźce reagują w ramach reguł wyniesionych z rodzinnego domu, który ukształtował ich poczucie tożsamości i samoświadomość.

Przykładem wyniesienia z domu niekorzystnej spuścizny może być zespół DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików (Adult Children of Alcoholics: ACoA). Dotyczy on osób dorastających w rodzinach, w których przynajmniej jedno z rodziców nadużywało alkoholu. W związku z tym wykształciły w sobie właściwości ułatwiające życie w takiej właśnie rodzinie, ale utrudniające egzystencję w rodzinie bez problemu alkoholowego. Identyczne zależności dotyczą nie tylko osób pochodzących z rodzin alkoholików, lecz również wychowanych we wspólnotach rodzinnych, w których występowały innego rodzaju dysfunkcje i patologie. W pierwszym rzędzie odnosi się to do przypadków przemocy małżeńskiej i rodzicielskiej, ale w podobnym stopniu także do nadużyć seksualnych, niewłaściwych wzorców wychowawczych w rodzinach pochodzenia, na przykład wytworzenia u dziecka postawy egoizmu czy egocentryzmu, operowania wobec niego zakazami wyrażania uczuć czy przekazywania nieufności i niechęci do innych ludzi.

Zobacz też: Jak rozpoznać syndrom maltretowanego męża?

Jak dzieciństwo wpływa na późniejsze małżeństwo?

Burzliwy rozpad małżeństwa rodziców odciska piętno na psychice dzieci. Wrogość między ojcem i matką, brak wzajemnego szacunku i lojalnej współpracy znacząco wpływają na postawy życiowe młodych ludzi. Wychowanie bez ojca lub matki może poważnie zaważyć na ich charakterach i relacjach z przyszłymi partnerami. Gdy jedno z rodziców złorzeczy drugiemu lub gdy oboje wypominają sobie doznane krzywdy, w chłonnej pamięci dziecka zostaje przykład do wykorzystania w późniejszym życiu.

W świetle tych spostrzeżeń trudno wymagać od dziewczynki, która wyrosła w atmosferze domowych konfliktów i awantur, aby stała się koncyliacyjnie usposobioną partnerką. Przysłowia powiadają: „niedaleko spada jabłko od jabłoni” albo „jaka matka, taka córka”. Niełatwo oprzeć się wrażeniu, że w nieskończenie wielu przypadkach ludowa mądrość zawiera trafne uogólnienie.

Zamiast bowiem tworzyć własne oryginalne i (z założenia niepewne) rozwiązania skomplikowanych sytuacji, łatwiej sięgnąć do zakodowanych w pamięci agresywnych wzorów wyniesionych z rodzinnego domu. Ów życiowy benchmarking od zawsze wydaje się naturalnym odruchem i sposobem postępowania przedstawicieli obojga płci. W ten sposób powstaje mechanizm błędnego koła. Można przyjąć, że skutki przemocy stosowanej przez rodziców będą rzutowały na życie ich synów i córek, a nawet wnuków i dalszych zstępnych. Istnieje bowiem znaczne prawdopodobieństwo, że dorosłe dzieci utworzą równie nieudany związek, jak ich rodzice.

Tak właśnie rozwija się spirala wadliwej socjalizacji, przenoszona z pokolenia na pokolenie, budująca przekonanie, iż rodzina jest przede wszystkim po to, żeby było nad kim sprawować kontrolę, żeby był porządek i tania siła robocza, a nie po to, aby się wzajemnie wspierać, przekazywać mądrość, która pomaga żyć, doświadczać czułości i być z ludźmi, na których zawsze można liczyć.

Zobacz też: Czy mężczyzna może być ofiarą przemocy domowej?

Fragment pochodzi z książki „Przemoc stosowana przez kobiety” autorstwa M. Cabalskiego (Impuls 2014). Publikacja za zgodą wydawcy.