Związek z żonatym

napisał/a: misiaaa1 2007-12-03 22:16
Cześć,
ciekawi mnie jak wy postąpiłybyście w takiej sytuacji.
Żonaty kolega z pracy , po ośmiu latach znajomości ze mną - ośmioletnim romansie - zobowiązał się że zostawi żonę z dzieckiem i zaczniemy wspólne życie.
Przez te osiem lat, to on zabiegał o moje względy, mówił o wielkiej miłości i chęci spędzenia ze mną reszty życia. Problemem przez ten cały czas był zbyt młody syn. Czas leciał.... spędzaliśmy razem cudowne chwile, ja dla niego odeszłam od partnera z którym byłam 4 lata i czekałam na ten wymarzony dzień......Niestety, gdy nadszedł właśnie ten dzień, wyznał mi,że bardzo mnie kocha, ale odejście od żony paraliżuje go i na chwilę obecną tego nie zrobi. Stwierdził,że przerasta go ta decyzja.
Obecnie układ jest taki: ja siedzę sama w domu, bo przecież dla niego "rozwaliłam" mój związek i czekam....., aż znajdzie dla mnie chwilę czasu. Wpada po pracy na godzinę lub dwie, zawsze się spieszy, bo wiadomo- żona , dziecko. Problem w tym,że go kocham, ale bardzo cierpię, bo czuję się oszukana. Najpierw zawracał mi głowę, zniszczył mój związek, osiem lat życia, obiecywał wspólne szczęście. Czy taki układ ma sens?
Czy któraś z Was zaakceptowałaby takie życie?
Co robić, tkwić w tym, czy odejść ? Jak dalej żyć, gdy pracuje się z tą osobą na codzień.Co zrobić ,żeby się odkochać?
napisał/a: Patka2 2007-12-03 22:21
współczuję tej żonie i temu dziecku takiego ojca.
napisał/a: misiaaa1 2007-12-03 22:29
Wiesz co, też tak sobie coraz częściej myślę, ale przez tyle lat przekonywał mnie,że to tylko układ w którym muszą oboje tkwić dla dobra dziecka. Własnie takiej opinii jak Twoja potrzebuje,żeby uświadomić sobie swój błąd i krzywdę tej kobiety.
napisał/a: jente8 2007-12-03 22:38
misiaaa a mi jest szkoda Was wszystkich tzn. jego rodziny i Ciebie... Facet po prostu "złapał 2 sroki za ogon" i Was wykorzystuje, krzywdząc przy tym. Tobie naobiecywał cudów, a w rezultacie jesteś nieszczęśliwa i samotna, bez perspektyw na to, że rzeczywiście kiedyś będziecie razem, a przecież nie chcesz zawsze być tylko "tą trzecią". Żonę zdradza od 8 lat (dla mnie to niewyobrażalne ), czyli ją rani - a nawet jeśli ona o tym nie wie, to już sam czas poświęcany Tobie jest krzywdą dla niej i dziecka - jako mąż i ojciec powinien być z nimi. A jemu jest w tym wszystkim najlepiej... Ma wszystko: i rodzinę, i Ciebie.
Krótko mówiąc: nie daj się. I tak jesteś nieszczęśliwa. A jeszcze jak wszystko wyjdzie kiedyś na jaw, to i tak Ty będziesz tą winną, to Tobie się najbardziej "oberwie".
napisał/a: sorrow 2007-12-03 22:42
Pozostaje ci tylko współczuć takiego partnera... ale nie dlatego, że jeszcze nie związał się z tobą na stałe. Współczuć trzeba dlatego, że trzyma cię coś przy tak godnym pożałowania mężczyźnie, który od ośmiu lat zdradza żone z zimną krwią i planuje od czasu do czasu zostawić ją z dzieckiem. Co to za człowiek? Na co ty liczysz z jego strony, jak już będzie z tobą? Jeśli przez ten cały czas zgrabnie udawało mu się ukryc wszystko przed żoną, to kto wie co ukrywa przed tobą?

Dla ciebie widzę najbardziej zabójcze jest czekanie. Ten beznadziejny stan zawieszenia możesz jednak bardzo szybko zakończyć. Zerwij z nim po prostu mówiąc, że nie możesz czekać. Wtedy wszystko potoczy się bardzo szybko. Albo odejdzie od rodziny (beznadziejna namiastka mężczyzny) i będziesz go mieć dla siebie, albo nie będzie w stanie, a ty będziesz wolna. Chyba lepiej tak zrobić niż czekać kolejne cztery lata na... no właśnie... na co?
napisał/a: Wariat 2007-12-05 08:50
Uwazam ze w milosci trzeba byc egoista. BO tylko ona sie w zyciu liczy!!
napisał/a: Ciarka 2007-12-05 17:07
A ja uważam, że wszystko, co człowiek robi w życiu, z czasem do niego wraca. Uważam, że naturalna konsekwencją tego, że zadawałas cierpienie, jest to, ze teraz sama go doświadczasz. Ty byłas nie w porzadku w stosunku do kogoś, teraz to do ciebie wraca... Myslę, ze jeśli facet rzeczywiście kocha i jest dojrzałym mężczyzną, to rozstrzyga takie dylematy od razu na początku, a jeśli zaczyna związek od obiecanek, to trzeba sie nastawić na to, ze nigdy ich nie zrealizuje. Dlatego ja nigdy nie weszłabym w taki związek, nawet jeśli w nosie miałabym krzywde żony i dzieci, to choćby ze względu na to,zeby oszczędzić cierpienia samej sobie...
napisał/a: Fiona 2007-12-06 10:49
Daj sbie luz z tym wszystkim i zajmij sie swoim zyciem.Nawet jezeli kiedykolwiek zostawi zone i dziecko,licz sie z tym,ze Twoja pozycja w Waszym zwiazku bedzie zawsze druga wzgledem jego dziecka z pierwszego malzenstwa.Zawsze bedzie wazniejsze zawiezienie dzieciaka na angielski niz
wspolny wyjazd np.po wykladzine.Moze to glupi przyklad ale zasada ta sama...Kolejny problem to Twoja akceptacja tego dziecka i stosunek tego dziecka do Ciebie...No jesli sie polubicie to może bedzie ok a jesli nie? Zawsze Twoj mezczyzna bedzie obwiniał Ciebie...bo przeciez jego dziecko musi byc idealne.Dodaj sobie jeszcze do tego jazdy jakie bedzie Wam robiła jego byla i masz kompecik.Wytrzymasz????
napisał/a: agatek2 2007-12-06 11:22
a zona jego wie ze nie jest szczery????????? mnie sie wydaje ze to jest rzecza nie mozliwa zeby ona nie podejrzewala nic przez 8 lat.........to dla mnie nie wyobrazalne..........

a co do ciebie.....

coz nie popieram wiazania sie z zajetymi "osobami" ale rzeczywiscie wpadkowalas sie w nieciekawa sytuacje..... sama zrezygnowalas ze zwiazku a jemu niby trudniej bo ma zone......ok., rozumiem to...........ale ja tez jestesm z rozbitego domu, moi rodzice rozstali sie jak mialam 3 lata!!!!!!!! i wyroslam na ludzi, bo dziecko tez widzi jak rodzicom sie nie uklada, a jak dla mnie lepiej miec rodzicow rozwiedzionych ale szczesliwych w nowych zwiazkac niz tkwiacych w toksycznym "dla dziecka"...........jaka dziecko bedzie mial potem swiadomosc jak dorosnie ze rodzice byli tylko razem dla niego...............


rozumiem, ze pewni ludzie przez to, ze sa katolikami wybieraja taka droge, ale ........ten twoj????????? ja na twoim miejscu robilabym cos........prze 8 lat zyl tak, bo mu wygodnie i sie na to godzialas!!!!! on jej nie zostawi, bo widzi ze to akceptujesz i czekasz na niego, a jemu tak wygodnie.... w domu ma zone, ktora pierze, sprzata, gotuje, wychowuje dziecko i ma w nim swoje dziecko.......a ciebie wpada jak ma chwilke........... to trwa 8 lat!!!!!!!!! za dlugo, zeby n nie mogl przez ten czas czegos zrobic...........

dziewczyno nie marnuj sobie zycia...........

kaz mu zdecydowac............. rozumiem, ze zranil by zone, ale musi zdecydowac, bo tak zyc sie nie da. zmarnuje i zycie,..nie chcesz chyba miec faceta na doczepke, gdzie ani swiat takich jakbys chciala, wakacji..tylko ukrywanie........... kaz mu zdecydowac. powiedz ze juz dosc czekasz, a czas sie nie cofa. jestes drosla i chcesz miec rodzine i nomalny dom. miech sie zdecyduje z kimchce byc,i albo odejdzie do zony i bedzie z toba, albo zotawi ciebie i niech nie puka juz do twych drzwi.......... on nie podejmie sam decyzji i nie zrezygnuje sam z tego co ma , musisz od niego to wyegzekwowac.........
napisał/a: sarka21 2008-09-27 18:08
ja Cię w zupełności rozumiem...
mam niestety identyczną sytuację.Jestem z facetem o kilkanaście lat starszym, który ma żonę i nastoletnią córkę. Wszystkim dookoła tak łatwo wydawać osądy, ale zapewniam, że ci "najsprytniejsi" i "najmądrzejsi" są tacy cwani jedynie zza winkla swego serwera. Kto nigdy nie był w takiej sytuacji, nie powinien doradzać, bo nie ma pojęcia, o czym tak naprawde mówi. Czytam te wszystkie opinie i wiem, że ich autorzy mają rację, ale jak po chwili zaczynam myśleć o sobie i swojej sytuacji - wszystko się zmienia o 180 stopni. Wiem, jak bardzo cała ta sytuacja jest trudna i jak boli. Znam smak żalu i rozczarowań, znam uczucie wzgardy wzdlędem samej siebie i wiem, jak bardzo doskwierają wyrzuty sumienia. Nieraz sama stoję przed lustrem i patrzac sobie prosto w oczy, obiecuję, że z tym skończę. Ale nigdy tego nie zrobiłam. Za bardzo go kocham i mimo tego, ze on ma żonę i dziecko, nie jestem w stanie odejść, bo czuję, że to, co nas łączy jest wartościowe i daje mi coś wyjatkowego - szczęście. Fakt, ze później są łzy i kolejne rozczarowanie, ale tego się nigdy nie zmieni.
Ja więc Cię rozumiem i wiem, jak ciężko w takiej sytuacji podjać decyzję o rozstaniu. Ja też pracuję z moim mężczyzną w jednej firmie i nie wyobrażam sobie rozstać sie z nim, a poźniej widywać się i tak codziennie w pracy. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że naprawdę nie ma złotego środka w takiej sytuacji. Musisz byc silna, zacisnąć zęby i trwać w tym. A jak już Ci zabraknie siły - zmień wszystko. Odejdź od niego, zmień pracę i naciesz się sobą.
Z całego serca życzę Tobie - tego samego, co sobie - aby Ci wkońcu zabrakło siły na tą nierówną walkę, bo wtedy i miłość Ci "przejdzie" i wreszcie będziesz mogla iść przez życie spokojna...może na początku słaba i nieszczęsliwa, ale z czasem to też się zmieni.
Trzymaj się!
napisał/a: Shizuka1 2008-09-27 20:48
zadam pytanie, po co zwiazek, w ktorym sie cierpi i ciagle trzeba zaciskac zeby?
napisał/a: aniahe 2008-10-15 22:54
według mnie to ty krzywdzisz siebie, tą żonę i dziecko.
Ja zostałam zdradzona i powiem ,ze miała ochotę tej trzecie nogi z du...py po wyrywać, ponieważ wiedziała,ze ma żonę i dziecko w drodze a mimo to próbowała rozwalić małżeństwo ale jej się nie udało.Mąż wybrał mnie a jej kazał się odczepić.