Związek z mężczyzną z dwójką dzieci

napisał/a: szajba123 2019-03-18 10:49
Od jakiegoś czasu dręczą mnie takie dziwne myśli i już nie wiem, gdzie mogłabym szukać porady. Dlatego piszę tu, bo może ktoś był w podobnej sytuacji. Jestem w szczęśliwym związku z rozwodnikiem, który jest ojcem dwójki dzieci. Starsza córka ma już ponad 18 lat, młodszy syn ma 11. Jestem z obojgiem w dobrych relacjach, a mój partner jest już jakiś czas po rozwodzie i była żona nie jest w żaden sposób problemem w naszym związku. Nie czuję się w nim, jak "Ta druga", nie jestem zazdrosna o czas spędzany z dziećmi, bo to przeważnie jeden dzień w tygodniu (weekend) kiedy ja też uczestniczę w spotkaniach, dlatego kompletnie mi one nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie - cieszę się, że partner ma tak dobre relacje z dziećmi i że one mnie akceptują. Mój problem leży gdzie indziej i nie wiem, czy sama sobie go nie stwarzam. Otóż jestem dość dużo młodsza od partnera (10 lat) I nie mam jeszcze stabilnego życia zawodowego. Mam stałą pracę, ale wiem, że to nie praca na zawsze - marzę o czymś innym, dodam, że akurat w moim przypadku kwestia samorealizacji jest dość ważna, praca jest dla mnie nie tylko miejscem, gdzie zarabiam pieniądze, ale gdzie chciałabym się realizować. W obecnej tego nie robię, więc jestem stale na etapie poszukiwania. I tu moje zmartwienie- co, jeśli znajdę pracę gdzie indziej, w innym mieście? Oczywiście to gdybanie, rozmawiałam o tym z partnerem. Dawniej mówił, że jemu marzy się kiedyś podróż taka po świecie, żeby wyjechać i wrócić po roku. Sam też jeszcze kilka lat temu, będąc w związku z inną kobietą, pracował w innym mieście i przyjeżdżał do domu w weekendy. Uznałam więc, że skoro realizował się w ten sposób, nie będzie dla niego przeszkodą ewentualny wyjazd. Ale obecnie twierdzi, że że względu na młodszego syna chce być blisko i nie planuje żadnych przeprowadzek. Wiem, że to gdybanie, bo nie mam póki co pracy w innym mieście, ale myśli nie dają mi spokoju. Czy uważacie, że taki związek może być ograniczeniem? Jestem szczęśliwa z nim, kocham go i chcę z nim być, ale wiem że jeśli nie będę spełniać się zawodowo, będę sfrustrowana. A teraz do myśli o pracy, że jej nie znajdę i nigdy nie będę zawodowo zrealizowana, dochodzą te, że a co, jak znajdę?? Czy on mnie wesprze, czy każe wybierać?? Mówi mi, że chce, żebym była szczęśliwa, żebym się realizowała, ale ja ciągle myślę o tym, że kiedy już będę miała okazję, nasz związek się posypie. A nie wyobrażam sobie takiego poświęcenia że względu na jego dziecko - sama ich, poki co, nie mam i to mój świadomy wybór. Nie chce kiedyś mieć żalu, że poświęciłam swoje życie dla jego dziecka, które za kilka lat będzie na tyle duże, że, tak jak starsza córka, nie będzie potrzebowalo takiego kontaktu z ojcem, bo będzie miało już swoje sprawy. Tylko wtedy dla mnie może być już za późno, żeby szukać, wyjeżdżać itd. Wiem, że moje zmartwienia mogą być nad wyrost, ale nie umiem pozbyć się ich z głowy, kiedy myślę o przyszłości. Czy ktoś był/ jest w podobnej sytuacji i zmaga się z podobnymi myślami?