ZWIAZEK ODRODZONY

napisał/a: aagnieszkaa3 2007-04-01 19:13
Stoje w obliczu rozstania.
Jestesmy razem prawie rok, od poczatku tez mieszkamy razem, ogolnie wszystko swietnie, ogromne dopasowanie i milosc.
Dwa miesiace temu zaczelismy sie klocic o bzdury, nic powaznego, tylko takie czepianki, to on to ja, tak niemal kazdego dnia, lub co dwa dni.

Masakra!.

Ja mam wrazenie, ze to minie, jesli utworzymy jakies zasady funkcjonowania, tyle, ze on powiedzial, ze chce probowac, ale to bedzie nasza ostatnia proba, a jak sie nie uda, to rozstanie, bo on nienawidzi sie klocic i nie bedzie zyl w takim zwiazku.
Po tym jak to powiedzial, cos mnie wewnetrznie zmrozilo, jak on tak latwo moze myslec o rozstaniu, kiedy jeszcze niedawno byly zareczyny!.
Takze powiedzialam, ze skoro takie jest jego podejscie, bez nadziej i entuzjazmu, to ja wogole nie chce probowac.

No i paskudnie wyszlo. I nie wiem jak dalej bedzie.

Opowiedzcie swoje historie, historie gdzie bylo zle, ale dzieki wspolnej pracy, udalo wam sie z kryzysu wyjsc i byc ze soba szczesliwi, jakby nigdy nic :).

Dziekuje
napisał/a: Donna 2007-04-01 22:18
Ja raz "rozstałam się" ze swoim facetem po 6 miesiącach znajomości. Trwało to tylko dwa tygodnie i nie było spowodowane kłótniami czy nieporozumieniem. Każdy z nas miał jakies problemy i tak jakos wyszło, po tych dwóch tygodniach znów bylismy razem, było i jest do tej pory bardzo dobrze, a w zasadzie dużo lepiej niz przed tą przerwą. było to 3 lata temu...
napisał/a: aagnieszkaa3 2007-04-03 15:40
Nikt nie pisze, to ja napisze :)

Pogodzilismy sie jak szaleni.
Super jest znow, jakby nigdy nic i motylki lataja wokol nas, i powietrze pachnie jak nigdy dotad
napisał/a: noemi4 2007-04-03 15:48
Jej, Agnieszka, jak sie ciesze, ze Wam sie udalo My sie tez ostatnio często kłócimy Na szczęście oboje sobie uświadomiliśmy że czepiamy się niesłusznie (tzn częściej ja się czepiam, a on podejmuje kłótnię ) i postanowiliśmy postarać się powstrzymywać... Ciekawe co z tego wyjdzie... Ale na szczęście o rozstaniu na razie nie ma mowy. Ja myślę że w takich sytuacjach obie strony muszą potrafić ugryźć się w język i nie roztrząsać kłótni, tym bardziej jeśli toczą się o pierdoły
napisał/a: aagnieszkaa3 2007-04-03 19:29
noemi napisal(a): Na szczęście oboje sobie uświadomiliśmy że czepiamy się niesłusznie (tzn częściej ja się czepiam, a on podejmuje kłótnię ) i postanowiliśmy postarać się powstrzymywać... Ciekawe co z tego wyjdzie... Ale na szczęście o rozstaniu na razie nie ma mowy. Ja myślę że w takich sytuacjach obie strony muszą potrafić ugryźć się w język i nie roztrząsać kłótni, tym bardziej jeśli toczą się o pierdoły


No to dokladnie tak jak u mnie z tym czepianiem :).
Takie pierdoly moga zatruc zycie skutecznie.

My w niedziele zasiedlismy do powaznej rozmowy (na poczatku wygladala jak klotnia znowu ), ale im dluzej mowilismy, tym bardziej sie wszystko rozjasnialo, i uspakajalo. Podjelismy decyzje o wiekszej samokontroli i staraniu sie, bo ostatnio to przez lenistwo pozwalalismy sobie na prezentowanie zbyt wielu fochow i grymasow.
Ze mna problem jest troche taki, ze slaby ze mnie dyplomata, ja wale wszystko na stol, jak sie z czyms nie zgadzam, to nie zgadzam, miny robie srogie :) itd.
A przeciez mezczyna otrzebuje kobiety, musze popracowac nad wieksza delikatnoscia

Pod koniec rozmowy zaczelismy mowic jak bardzo nam na sobie zalezy, polalo sie kilka lezek, i dobrze jest.

Mysle, ze tak w zwiazku jest, ze na poczatku sie czlowiek stara i kontroluje, a potem jedno sobie 'pofolguje', to i drugie tym odpowie, i sie zaczyna .

No, a zwiazek to praca cholerna, i ta prace musimy wykonywac kazdego dnia, bez wolnych weekendow niestety

Z calego serca zycze Ci Noemi jak najszybszego poradzenia sobie z waszymi konflikcikami.

Razem ugryzmy sie w jezyk
napisał/a: noemi4 2007-04-03 20:11
aagnieszkaa napisal(a):Z calego serca zycze Ci Noemi jak najszybszego poradzenia sobie z waszymi konflikcikami.
dzięki:*
Cały czas się tego uczę, mam nadzieję że jak pobędziemy razem jeszcze parę lat to już będziemy umieli całkowicie unikać takich kłótni. Zresztą już teraz widzę że te problemy, które rozwiązaliśmy dawno temu, rzadko powracają. Wymagało to poważnej rozmowy, nieraz łez z obu stron, ale warto było Trudno jest uczyć się konstruktywnie rozmawiać na każdy temat i nieraz powstrzymywać uczucia, ale na dłuższą metę to się bardzo opłaca

[ Dodano: 2007-04-03, 20:12 ]
p.s. Śliczny masz ten obrazek z okiem konika
napisał/a: mala1 2007-04-03 23:52
W moim zwiazku kiedys tez pojawil sie kryzys i to powzny ale nie bede opisywala tego bo nie chce do tego wracac. Trwal ok 2 tyg, moze troche dluzej..nie pamietam. Od tego czasu minello pol roku i jest niesamowita sielanka. No i przyznam ze od tego czasu nigdy sie nie poklocilismy nawet o pierdołe. Dzieje sie tak ze bardzo duzo rozmawiamy i nawet jak sie nie zgadzamy ze swoim zdaniem to nie wszczynamy klotni ale spokojnie dochodzimy do porozumienia. Teraz jestesmy ze soba szczesliwi tak jak by to sie w ogole nie wydarzylo. Czasami o tym mysle ale przez krotkie chwile bo wiem ze nie ma sensu marnowac tego co JEST przez to co bylo kiedys.